W Dniu Dziecka Utraconego w Bielsku-Białej odbył się pogrzeb 348 dzieci zmarłych przed narodzinami.
W Dniu Dziecka Utraconego w Bielsku-Białej odbył się pogrzeb 348 dzieci zmarłych przed narodzinami.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Siedem urn z prochami 348 dzieci złożono na cmentarzu w Kamienicy

Brak komentarzy: 0

Urszula Rogólska

GOSC.PL

publikacja 19.10.2021 14:33

- Siedem urn i 348 spopielonych ciałek - 148 dzieci ze szpitala wojewódzkiego i 200 ze szpitala miejskiego. W tych urnach są prochy dzieci, ale są też wasze marzenia, imiona dzieci… - mówił ks. proboszcz Marek Droździk w bielskiej Kamienicy podczas pochówku dzieci zmarłych przed narodzeniem.

W Światowym Dniu Dziecka Utraconego, 15 października, w intencji dzieci zmarłych przed narodzeniem, zmarłych nagle czy na skutek choroby, a także ich rodziców i najbliższych, modlili się duszpasterze i wierni m.in. w bielskich kościołach św. Małgorzaty w Kamienicy, św. Józefa na Złotych Łanach i św. Elżbiety w Cieszynie. Po modlitwie w Kamienicy i Cieszynie urny z prochami dzieci złożono na miejscowych cmentarzach.

Pochówek prochów 348 dzieci, które przekazały w ostatnim roku dwa bielskie szpitale - wojewódzki i miejski - poprzedziła Koronka do Bożego Miłosierdzia, Msza św. i modlitwy ekumeniczne w kamienickim kościele św. Małgorzaty. Liturgii przewodniczył ks. Tomasz Gorczyński, diecezjalny duszpasterz rodzin, a Mszę św. koncelebrowali: ks. proboszcz Marek Droździk i ks. Szczepan Kobielus, kapelan bielskiego szpitala miejskiego. W kościele obecni byli także ks. Krzysztof Cienciała z parafii ewangelicko-augsburskiej i ks. Jerzy Bajorek z Kościoła polskokatolickiego, a na cmentarzu także Dorota Wiewióra, przewodnicząca Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Bielsku-Białej.

Siedem urn z prochami 348 dzieci zmarłych przed narodzeniem.

Siedem urn z prochami 348 dzieci zmarłych przed narodzeniem.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W homilii ks. Kobielus odwołał się do słów Ewangelii o spotkaniu uczniów idących z Jerozolimy, gdzie zabito ich mistrza, do Emaus i zwrócił uwagę:

- Przechodzą drogę żałoby. Nie tak miało być, nie tego się spodziewali. Pełni smutku, pytań, a przede wszystkim braku nadziei, opuszczają Jerozolimę - miejsce, które przypomina im tę tragedię - mówił ks. Kobielus. - Być może to, co przeżywają, jest podobne do uczuć, które przeżywa wielu rodziców, bliskich, po stracie dziecka. Każdy z was inaczej przeżywa tę żałobę i każdy ma do tego prawo. Być może, jak ci uczniowie pytacie: dlaczego to się stało? Być może w waszym sercu jest gniew, ból, utracone nadzieje, bo przecież nie tak miało być. Zobaczmy, że Jezus podchodzi do tych uczniów, towarzyszy im w drodze żałoby. Nie poucza, nie moralizuje, ale cierpliwie słucha tego, co noszą w sercu. I tak jest również z nami. Jezus chce słuchać waszego bólu, waszej może złości, gniewu. On nie ocenia, jest po waszej stronie. Rozumie was, towarzyszy wam - mówił duszpasterz, zauważając, że uczniowie nie rozpoznali Jezusa, podobnie jak i my w trudnych wydarzeniach nie potrafimy Go zauważyć, sądząc, że nas opuścił.

- Ta Ewangelia pokazuje nam, że Bóg nigdy nie zostawia swoich dzieci, zwłaszcza w sytuacji bólu i cierpienia. I Jezus nie zostawia rodziców, którzy żegnają swoje dzieci, przeżywają stratę i żałobę - zaznaczył, dodając, że Jezus nie wyjaśnia wszystkiego uczniom, a ich oczy są "niejako na uwięzi" - jak i nasze.

Msza św. w kościele św. Małgorzaty w Kamienicy.

Msza św. w kościele św. Małgorzaty w Kamienicy.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Odpowiedzią na pytania jest wiara - w zmartwychwstanie i życie wieczne, w Jezusa, który pokonał śmierć. Uczniowie rozpoznali Jezusa dopiero po łamaniu chleba. Jak zaznaczył ks. Kobielus: - Nie przeżywamy dziś Eucharystii po to, by było pięknie, ale po to, by Jezus z tej śmierci, z trudnych wydarzeń, jakie przeżywacie, wyprowadził życie. Tylko Jezus z takich trudnych po ludzku wydarzeń może wyprowadzić dobro. To nam obiecuje, tego się spodziewamy po Bogu.

Ks. Kobielus dzielił się także doświadczeniem rozmowy z mamą, która straciła pierwsze dziecko, a później doczekała się jeszcze kilkorgu. Mówiła, że śmierć tego pierwszego uświadomiła jej, że macierzyństwo jest darem; że człowiek nie jest dawcą życia - to Bóg daje je rodzicom na jakiś czas, a one należą do Niego.

Kondukt z urnami przeszedł z kościoła św. Małgorzaty w Kamienicy na pobliski cmentarz komunalny.

Kondukt z urnami przeszedł z kościoła św. Małgorzaty w Kamienicy na pobliski cmentarz komunalny.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Po koniec liturgii głos zabrał ks. Krzysztof Cienciała, który przytoczył słowa ewangelickiej "Modlitwy w chwili cierpienia":

Boże, zabrałeś je, wciąż nie umiem powiedzieć: "Bądź wola Twoja". A jednak zwracam się do Ciebie. Zabierz ode mnie wszelką rezygnację, apatię i zwątpienie. Pozwól mi znów odczuwać ciepło słońca i orzeźwiający chłód deszczu. Pozwól na nowo dostrzegać kwiaty na łące i owoce na drzewach. Kiedy na nowo poruszą mnie problemy bliźnich? Kiedy znowu dotrze do mych uszu strwożony płacz dziecka? Moim jedynym towarzyszem jest przytłaczająca ciemność nocy. Panie, kiedy ogrzejesz moje zdrętwiałe serce? Kiedy przywrócisz mi choć trochę życia? Kiedy?

Mówiąc o naszych drogach i planach, które czasem są odmienne od Bożych planów wobec nas, ks. Cienciała mówił: - Bóg nieraz ma inny plan i nie próbujmy tego zrozumieć. Postarajmy się z całych sił zaufać Bogu, zawierzyć bez reszty i oddać się w Jego ręce.

Jak mówił pastor, Bóg posłał swojego Syna, by umarł za nas, za nasze grzechy i dał nam nadzieję życia wiecznego: - Pomimo smutku, żalu i niezrozumienia tego, co jest naszym udziałem, zaufajmy Bogu, który przecież jest miłością…

Ks. proboszcz Marek Droździk przy urnach z prochami dzieci w czasie pochówki na kamienckim cmentarzu komunalnym.

Ks. proboszcz Marek Droździk przy urnach z prochami dzieci w czasie pochówki na kamienckim cmentarzu komunalnym.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Z kolei ks. Jerzy Bajorek podkreślił: - Niech te wspólne nasze modlitwy, które tak głęboko sięgają pokładów naszej ludzkiej wspólnoty, będą świadectwem nie tylko naszej wiary, ale także odbiciem tych pragnień, że los dziecka, każdego dziecka, leży nam na sercu…

Dziękując wszystkim za wspólnotę modlitwy, także duszpasterzom i przedstawicielom władz miasta z wiceprezydentem Adamem Ruśniakiem, ks. proboszcz Marek Droździk zauważył: - Siedem urn i 348 spopielonych ciałek - 148 dzieci ze szpitala wojewódzkiego i 200 ze szpitala miejskiego. W tych urnach są prochy dzieci, ale są też wasze marzenia, imiona dzieci, które może nie zostały nadane, ale one są i to dziś składacie Panu Bogu. On słucha waszych serc, tego, co chcecie Mu powiedzieć, waszego bólu, tego, co przeżywacie.

Ks. Droździk przytoczył też słowa piosenki "Ja żyję" Załogi Boga - można jej posłuchać TUTAJ.

Po Eucharystii zgromadzeni przeszli na cmentarz komunalny, gdzie urny z prochami dzieci zostały złożone w Grobie Dzieci Nienarodzonych.

Urny z prochami zostały złożone w Grobie Dzieci Nienarodzonych.

Urny z prochami zostały złożone w Grobie Dzieci Nienarodzonych.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona

Radio eM

redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07

WERSJA DESKTOP
Copyright © Instytut Gość Media. Wszelkie prawa zastrzeżone.