Wolność braku wyboru

Franciszek Kucharczak

|

GN 17/2016

publikacja 21.04.2016 00:00

Nikt nie ma prawa nie być sobą.

Wolność braku wyboru

Od kilkunastu dni w drodze do pracy atakuje mnie billboard, na którym widnieje Anna Grodzka w rajstopach. Bo to ma być reklama rajstop. Nie żeby mnie to interesowało, nie zamierzam skorzystać, choć też jestem facetem. Ale piszę o tym, bo po którymś razie zacząłem zauważać zamieszczony przy zdjęciu Grodzkiej napis o treści: „Każdy ma prawo być sobą”. I w końcu, chcąc nie chcąc (bardziej to drugie), zacząłem o tym myśleć. No i przyszła refleksja, że napis jest tyleż słuszny, co niepotrzebny. Równie sensowne byłoby stwierdzenie „woda ma prawo być mokra” albo „w nocy ma prawo być ciemno”.

To oczywiste, że każdy ma prawo być sobą, skoro każdy jest sobą. Nie ma innej możliwości. Problem zaczyna się wtedy, gdy człowiek nie przyjmuje tego do wiadomości i udaje kogoś innego. Jeżeli zaś z tym udawaniem pcha się na afisz czy inny billboard, a co gorsza, dorabia do tego ideologię, to robi się z tego problem nie tylko osobisty.

Gdy wilk chodzi w owczej skórze, to dalej jest wilkiem, nawet jeśli wełnę na grzbiecie nosi dzięki interwencji chirurgicznej. I choćby władza wystawiła mu dokumenty, że jest owcą, on dalej jest sobą – czyli wilkiem. I nikim innym nigdy nie będzie. Ponieważ jednak współczesne „wilki” dysponują środkami propagandy, powstało wrażenie, że najwyższą formą bycia sobą jest ostentacyjne pomieszanie tożsamości. Facet z brodą, który wygląda jak baba z brodą – oto szczytowe osiągnięcie współczesnej cywilizacji Zachodu.

Budowniczowie wieży Babel zgrzeszyli pychą, bo chcieli udowodnić Bogu, że sami potrafią coś zrobić, bez Jego pomocy. Ale to kompletne pętaki przy tych, co wymyślili, że można wybrać sobie płeć, ignorując nawet wygląd i funkcje własnego ciała.

Ktoś powie, że nie wolno się czepiać ludzi, którzy mają problem. Pewnie, że nie – ale kto tu się kogo czepia? Billboardy i inne nośniki z prowokacyjnymi treściami są adresowane do nas, powszechnych odbiorców, i to my mamy przyswajać sobie te „podprogowe przekazy” o prawie do wyboru wszystkiego.

Gdyby ludzie naprawdę mogli decydować nawet o własnej tożsamości, to w zasadzie nie byłoby takiej rzeczy, której nie mogliby wybrać. Wybór, wybór, wybór – oto bożek współczesności. To w jego imię agresor „wybiera” rolę obrońcy albo nawet ofiary. To z jego ramienia na przykład zastępy rzeźników przebierają się za rzeczników praw kobiet. Upozowani na niewiniątka domagają się rzezi niewiniątek. I co: czy ci ludzie nie są sobą? Ależ są, tylko wobec społeczeństwa grają kogoś innego. A ponieważ grają długo i sugestywnie, często sami nabierają przekonania, że chodzi im o dobro społeczne, tolerancję, szacunek i takie tam.

To żadne dobrodziejstwo i żadne miłosierdzie godzić się na wciskane społeczeństwu kłamstwo rzekomego „wyboru”, gdy wybierać nie ma czego. Dotyczy to zwłaszcza tożsamości, bo każdy jest sobą, czy chce, czy nie. Nie ma więc sensu mówić o prawie do bycia sobą. Dużo sensowniejsze byłoby hasło: „Każdy ma prawo wiedzieć, kim jesteś”.

Damy aborcyjne

Trzy panie prezydentowe: Jolanta Kwaśniewska, Anna Komorowska i Danuta Wałęsa zaapelowały o utrzymanie w Polsce obecnego „kompromisu aborcyjnego”, zgodnie z którym wolno legalnie pozbawiać życia nienarodzonych ludzi, jeśli są podejrzani o chorobę, albo jeśli ich tata jest gwałcicielem. „Apelujemy o powstrzymanie działań, które sprawią, że kobiety znajdujące się w obliczu dramatycznie trudnych decyzji będą zmuszane do heroizmu przepisami prawa” – napisały panie prezydentowe i się podpisały. I wtedy zaczął im doskwierać brak podpisu Agaty Dudy. „Jeśli prezydentowa zechce się podpisać pod naszym apelem, będę bardzo szczęśliwa” – zwierzyła się Komorowska. Natychmiast wierne minionej ekipie media rzuciły się w pogoń za realizacją szczęścia byłej Pierwszej Damy. Zaczęto przypominać, że nieżyjąca Maria Kaczyńska na pewno podpisałaby ten apel (co jest wysoce prawdopodobne, zważywszy jej deklarowane poglądy), a portale zapełniły się tytułami typu: „Gdzie jest prezydentowa?”, „Dlaczego Pierwsza Dama milczy?”. Dorota Wellman i Paulina Młynarska nazwały Dudę wydmuszką i kukłą. No tak, to psychologicznie uzasadnione zachowanie. Na przykład pijaków bardzo razi ktoś niepijący, a dla prowadzących lewe interesy zagrożeniem jest ktoś w takie biznesy nieumaczany.

Nie wtrącać się

W związku z powyżej omawianym proaborcyjnym apelem pierwszych dam, wiele ciekawych myśli wypowiedziała Danuta Wałęsa. Na przykład taką: „Prawo, które obecnie funkcjonuje, jest dobre i takie powinno zostać. Starsi panowie i starsze panie nie powinni się wtrącać, żeby cokolwiek zmieniać”. Wynika z tego, że starsi ludzie powinni tylko przytakiwać młodszym. To wiele tłumaczy w postawie pani prezydentowej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.