Ja nie muszę Go zrozumieć, ale...

ks. Stanisław Gańczorz

Kobieta była poganką Syrofenicjanką. Mk 7,26

Ja nie muszę Go zrozumieć, ale...

Jezus udał się w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, nie mógł jednak pozostać w ukryciu. Zaraz bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, padła Mu do nóg, a była to poganka, Syrofenicjanka z pochodzenia, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki.

I powiedział do niej Jezus: «Pozwól wpierw nasycić się dzieciom, bo niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom».

Ona Mu odparła: «Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jedzą okruszyny po dzieciach».

On jej rzekł: «Przez wzgląd na te słowa idź; zły duch opuścił twoją córkę». Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku; a zły duch wyszedł.


Dwa wnioski. Wniosek pierwszy: kobieta była Greczynką. Jezus ukrył przed nią swoje oblicze i nie od razu reagował na jej prośbę. Ja nie muszę Go zrozumieć, ale jak Syrofenicjanka mam Mu ufać. Wtedy dzieją się rzeczy piękne. Warto prosić Boga nie tylko o rzeczy materialne, ale i o duchowe (wyzwolenie od zła córki, syna, siebie). Wniosek drugi: twoja pizza jest włoska, kawa brazylijska, sznycel wiedeński, alfabet łaciński, cyfry arabskie, herbata indyjska, szampan francuski. Czymże jest fakt, że twój sąsiad jest tylko obcokrajowcem? Pomódl się za innych. Nie mów o nich źle. Prześlij pieniądze na Caritas, by pomóc np. ludziom w Syrii w ich miejscu zamieszkania, by nie byli wykorzenieni ze swych środowisk, lecz rozwijali siebie i swoją ojczyznę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Dostęp do treści jest ograniczony Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.