Ofiary rodzicielskich ambicji

Ofiary rodzicielskich ambicji

Brak komentarzy: 0

Aleksander Bańka

publikacja 04.10.2019 09:30

Drugie miejsce nie wchodzi w grę. Muszą być wyjątkowe, pierwsze – zawsze z najlepszymi wynikami. Napędza je nieustanna potrzeba dążenia do doskonałości i potwierdzania swej wyższości nad innymi. Dzieci o tak wygórowanych ambicjach często swymi osiągnięciami budzą podziw i zazdrość. Nie zawsze jednak ich sukcesy są wynikiem geniuszu. Czasami to smutny owoc krytycyzmu i nadmiernych wymagań, które były im stawiane.

Wielu rodziców dałoby nieomal wszystko, aby ich pociechy świetnie się uczyły, pilnie ślęczały nad książkami, albo osiągały spektakularne wyniki w elitarnych konkursach. Niektórzy jednak nie poprzestają na niezobowiązujących pragnieniach, lecz przekuwają je w sferę konkretnych, ambitnych oczekiwań, domagając się od swych dzieci nienagannych manier przy stole, najwyższego poziomu higieny czy wyjątkowych osiągnięć w nauce. Nie zawsze swoje oczekiwania artykułują dzieciom wprost. Stwarzają jednak atmosferę, która w emocjach nie pozostawia miejsca na jakiekolwiek wątpliwości: liczą się tylko sukcesy i to one przesądzają o mojej wartości, a nie to, kim jestem, jako osoba. Często taki pośredni lub bezpośredni komunikat idzie w parze z limitowanym okazywaniem miłości, które nie ma charakteru bezwarunkowej akceptacji, lecz jest formą nagrody za osiągnięcia. Dziecko wzrasta więc w klimacie nadmiernego krytycyzmu, gdzie pochwały są bardzo rzadkie i raczej zdawkowe, wsparcie znikome, natomiast krytyka rozwinięta ponad miarę. Porównywane z innymi, poniżane i ośmieszane – zwłaszcza wtedy, gdy nie jest w stanie zadowolić swoich opiekunów – powoli przyswaja sobie wygórowane standardy, nie tylko po to, aby zasłużyć na miłość, ale także po to, aby poczuć się lepiej i zasłonić wewnętrzny ból. Wchodzi tym samym w tryby zaprogramowane dla niego przez osoby szczególnie mu bliskie, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że wpada w niebezpieczną pułapkę. Dotknięte nadmiernym krytycyzmem dziecko nie tylko zaczyna akceptować stawiane mu wygórowane wymagania, ale także formułuje je względem innych. Jakie są tego konsekwencje? Przede wszystkim utrwala się w nim przekonanie, że musi ciężko pracować, aby sprostać wygórowanym oczekiwaniom i uniknąć bolesnej krytyki. Rezygnuje więc z przestrzeni na zabawę, a z czasem nie potrafi już odpoczywać, nieustannie goniąc za wyśrubowanymi standardami i próbując dosięgnąć poprzeczki z dnia na dzień zawieszanej coraz wyżej. W wolnym czasie czuje się nieswojo i szybko wraca do stałego rytmu nadaktywności, aby zagłuszyć wyrzuty sumienia, które pojawiają się, gdy pozwala sobie na chwilę odpoczynku. Dziecko funkcjonujące pod tak silnym pręgierzem nadmiernego krytycyzmu i wygórowanych oczekiwań dorasta w okowach perfekcjonistycznych standardów, które z czasem zaczyna narzucać także innym. W konsekwencji z ofiary zamienia się często w tyrana, nękając innych wyśrubowanymi oczekiwaniami i nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że to, co dla niego stało się normą, dla innych jest już przesadą a nawet dziwactwem. Niestety, perfekcjonistyczny dorosły nie potrafi tego zrozumieć, traktując z góry, pogardliwie a nawet złośliwie tych, którzy nie wyrabiają narzuconej przez niego normy. W konfrontacji z ich niemocą często na rozmaite sposoby daje upust narastającym w nim przekonaniom: że otaczają go głupcy, nieroby, lenie, niechlujne ślamazary i życiowi nieudacznicy; że ludzie są beznadziejni, a on musi nadrabiać ich braki. Mnożą się wówczas w jego głowie krytyczne oceny i surowe osądy, które stosuje nie tylko względem samego siebie, ale także bez litości przenosi na innych. Dorosła ofiara rodzicielskich ambicji nie ma wyrozumiałości dla innych. I chociaż często osiąga sukcesy, nie potrafi zbudować trwałych relacji, a życie z nią często staje się ciężkim krzyżem. I ciekawe – jej perfekcjonizm nie zawsze dotyczy wszystkich sfer codzienności. Czasami tylko niektóre, ważne dla niej obszary, ujawniają jej obsesję; w innych potrafi być niechlujna i nierzetelna. A w relacji z Bogiem? Zazwyczaj, gdy osoba z ukształtowanym schematem wygórowanych oczekiwań próbuje budować autentyczną relację z Bogiem, jej życie duchowe zbudowane jest na perfekcyjnie zaplanowanym harmonogramie zobowiązań, które wypełnia skrupulatnie, jednak bez wewnętrznej wolności. Zrobi bardzo wiele, aby zadowolić Boga, który w jej emocjach przypomina krytycznego beneficjenta rozmaitych pobożnych ofiar. Z czasem jednak okazuje się, że choć w jej religijności widać wiele zaangażowania i aktywności, brakuje czułej, intymnej więzi z Tym, który przede wszystkim jest Bogiem bliskim, obecnym i akceptującym – niezależnie od naszych duchowych wysiłków i starań. Dojrzewanie do takiego obrazu Jego miłości jest często dla dorosłych ofiar rodzicielskich ambicji długą drogą. Można ją przejść, gdy krok po kroku wyzwalamy się z wewnętrznego imperatywu kontrolowania wszystkiego i wszystkich; gdy pozwalamy się kochać. Paradoksalnie jednak, zgoda na przyjęcie Bożej miłości bywa najtrudniejszą decyzją, którą przychodzi nam podjąć.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Radio eM

redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07

WERSJA DESKTOP
Copyright © Instytut Gość Media. Wszelkie prawa zastrzeżone.