107,6 FM

Ślub o północy

Dopadła ich wielka, pełna ognia miłość. „Mam jeden cel, pragnę kochać Boga z całego serca” – pewnego dnia Ludwik zwierzył się żonie. A ona pisała: „Chciałabym być świętą, tylko nie wiem, z której strony się do tego zabrać”. Doczekali się.


Do podwójnej kraty podbiega młodziutka karmelitanka. Niemal frunie. W rozmównicy czeka ojciec. Uśmiecha się promiennie. Ludwik Martin trzyma pod pachą jakieś zawiniątko. Rybę.
Ma w klasztorze już trzy córki, ale gdy przychodzi do najmłodszej, dostaje niemal skrzydeł, a serce zaczyna mu mocniej bić. Święta spotyka w rozmównicy świętego. Tak będziemy mogli powiedzieć. Już za tydzień.
 Ludwik Martin spogląda w płonące oczy córki. Igra w nich wesoły ognik. Ojciec może dokładnie przyjrzeć się jej rysom, bo należy do najbliższej rodziny. Innych od mniszek oddziela nie tylko solidna krata, ale i gruba zasłona. Nie są sami. Rozmowie dyskretnie towarzyszy osoba „trzecia” – ukryta z boku mniszka.
Ludwik nieustannie przynosi na furtę jakieś prezenty. „To dla Tereski z prawdziwą przyjemnością. Rzuca przynętę i wyciąga szczupaka w Saint-Martin-de-la-Lieue; w Saint-Ouen-le-Pin łowi pstrągi w dwóch stawach; a w Touques przypływ przynosi mu flądry” – pisze Geneviève Devergnies OCD. – Tereska zapamiętała zwłaszcza karpia o długości 59 cm. „Gdybyś wiedział, jaką twój karp, twój potwór, sprawił nam przyjemność!” – pisała święta z Lisieux. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama