107,6 FM

Nasz Bóg jest bezbronny

„Rok później. Morderca wciąż na wolności” – napisał tygodnik „Charlie Hebdo” w rocznicę zamachu na jego redakcję. Tym mordercą, według francuskich satyryków, jest Bóg chrześcijan. Na absurdalne i obrazoburcze oskarżenie mocno zareagował watykański dziennik „L’Osservatore Romano”. A Kościół we Francji odciął się od „polemik”... 


Mija rok, od kiedy islamscy terroryści dokonali krwawego zamachu na paryską redakcję satyrycznego tygodnika „Charlie Hebdo”. Rankiem 9 stycznia 2015 roku Saïd i Chérif Kouachi wtargnęli do redakcji w czasie kolegium i zamordowali 12 osób – rysowników, dziennikarzy, pisarzy. Tygodnik nieraz publikował karykatury Mahometa. Obrażał islam. 
Teraz tygodnik wycelował w chrześcijan. Na okładce w rocznicę tragicznych wydarzeń opublikował wizerunek brodatego mężczyzny z atrybutem chrześcijańskim (trójkąt z okiem pośrodku na głowie). Staruszek biegnie z kałasznikowem na plecach. Jest splamiony krwią. „Morderca wciąż na wolności” – głosi tytuł. 


„L’Osservatore Romano” odpowiada


Prowokacja ta nie tylko przekroczyła granice humoru i smaku, ale wszelkie społeczne normy kultury. Bluźnierstwo jednak miesza się tu z absurdem. Bo czy to Bóg strzelał w „Charlie Hebdo”? A jeśli już przypisywać agresję religii, to przecież nie chrześcijaństwu. 


Na publikację „Charlie Hebdo” natychmiast niemalże zareagował „L’Osservatore Romano”. Dawno watykański dziennik nie używał tak ostrych słów. „Krytyka ze strony głównej gazety Stolicy Apostolskiej nie pozostawia wątpliwości. Jest ostra i słusznie bezlitosna” – komentuje publikację Domenico Agasso na stronach Vatican Insidera. 
„Stwierdzamy smutny paradoks, że w świecie tak zachłyśniętym polityczną poprawnością można osiągnąć tak żałosny poziom satyry” – pisze „L’Osservatore Romano” w tekście zatytułowanym „Zmanipulowana wiara”. Watykański dziennik jest oburzony faktem, że do tego stopnia można okazać „brak szacunku dla wiary w Boga, bez względu na przynależność religijną poszczególnych osób”. „L’Osservatore” podkreśla, że „Charlie” „depcze Boga wszystkich ludzi”. Czy to chrześcijan, czy muzułmanów. I dalej w ostrych słowach watykańska gazeta potępia laïcité w wydaniu francuskim. Tego także dawno nie było w publicznym i niemal oficjalnym kościelnym dyskursie. „Za kłamliwym sztandarem bezkompromisowej laickości francuski tygodnik po raz kolejny wykazał się całkowitą ignorancją, zapominając, że przywódcy religijni wszystkich wyznań powtarzają jednym głosem, by potępić przemoc w imię religii. Użycie Boga, by uzasadnić nienawiść, jest autentycznym bestialstwem i bluźnierstwem. Powtórzył to kilkakrotnie sam papież Franciszek”. 
„Bóg nie jest mordercą! Użycie Go do uzasadnienia nienawiści to absolutne bestialstwo!” – napisał jeszcze „L’Osservatore Romano”. 


Niestety, to jedyna taka zdecydowana reakcja na francuską publikację. I to znad Tybru. Episkopat Francji bowiem… odciął się od „polemik”. I to za pośrednictwem Twittera. Niemal nikt nad Sekwaną nie miał nawet odwagi odpowiedzieć „Charlie Hebdo”, że Bóg nie jest mordercą.
Odnosząc się do okładki „Charlie”, „L’Osservatore” mówi jasno: obraża ona i rani wszystkie osoby wierzące, „szczególnie w momencie, kiedy potrzebujemy solidarności ponad podziałami, taka karykatura i rodzaj satyry nie pomagają w budowaniu świata”.
Nie tylko nie pomagają, ale niszczą świat. Z premedytacją. Religia staje się w nim kozłem ofiarnym.

To jakże typowa retoryka środowisk walczących z Kościołem. Retoryka ateistów. I to retoryka powszechna nad Sekwaną. Przed dekadą znany francuski historyk katolicki prof. René Remond w głośnej książce „Le christanisme en acusation” (Chrześcijaństwo na ławie oskarżonych) wytknął to swoim rodakom. Pisał on, że chrześcijanin stał się kozłem ofiarnym we Francji. „Ulubionym” kozłem ofiarnym, który ponosi winę za wszystko. Nieżyjący już historyk ubolewał, że chrześcijaństwo 
à la française zostało „sprowadzone do debat o prezerwatywie, małżeństwie księży i aborcji”, tymczasem „tu chodzi najpierw o Boga, o Osobę i naszą z Nim relację”. Francuzi mieli to za złe Kościołowi. Twierdzili, że wtrąca się do „prywatnych spraw”. „Bóg to nie prywatna sprawa, a Msza św., w której składa On z siebie ofiarę, to nie spektakl” – odpowiadał Remond. Francuzi jednak lekcji nie odrobili. A milczenie wobec bluźnierstwa, jakiego dopuścił się „Charlie Hebdo”, jest tylko na to dowodem.


« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama