107,6 FM

Pamięć, czy pamiętliwość?

W ostatnich dniach miały miejsce dwa wydarzenia z bliskiej nam przestrzeni kulturalno religijnej, których nie sposób nie tyle, że nie odnotować, ale, na które chciałbym, bo jak mi się zdaje warto, zwrócić Państwa uwagę.

Nie tak dawno temu świętowaliśmy 300 lecie pierwszej koronacji wizerunku Matki Bożej Jasnogórskiej. Uroczystości podniosłe z udziałem Pana Prezydenta, niemal całego Rządu z Panią Premier, Marszałków Sejmu, Senatu, Województwa i ważkie słowa Prymasa.

I w tym kontekście przywołam wieczór minionej soboty, który był jak swoisty suplement do tego jasnogórskiego świętowania. W Filharmonii Śląskiej odbyło się bowiem prawykonanie Oratorium Soli Deo per Mariam. Rzecz skomponowana przez Huberta Kowalskiego i Piotra Pałkę do libretta ks. Tadeusza Goleckiego poświęcona jest Prymasowi Tysiąclecia. Mnie się, i tej muzyki i tych słów, jeśli tak mogę powiedzieć, dobrze słuchało. Łagodność i dostojność, refleksyjność i pouczenie jak w tych słowach:

Tak jak okręty płynące do latarni,

Szukamy wyspy Twoich rąk.

Twoją dobrocią wszystkich nas przygarnij,

Gdy świat się chwieje.

Albo i tych:

Oddajmy cesarzowi, co jego,

Parę monet, ba na nich jego twarz,

Zaś w Bogu w Trójcy Jedynemu

Nasze serca, wierności znak.

Pewno mało, kto wie, że Sejmik naszego Województwa przyjął z okazji tej rocznicy koronacji Jasnogórskiego Obrazu specjalną rezolucję, którą Marszałek uroczyście wręczył Generałowi Paulinów. Czytamy w niej tak:

Sanktuarium Jasnogórskie pełni wyjątkową rolę, nie tylko jako miejsce kultu religijnego, ale też jako jeden z najważniejszych materialnych skarbów narodowych naszej Ojczyzny. To miejsce odwiedzane przez pielgrzymów i turystów nie tylko z Polski, ale i z całego świata. Jasna Góra z obrazem Matki Bożej Częstochowskiej to bardzo ważne miejsce na mapie województwa śląskiego, to ambasador polskości, skarbnica narodowej historii, tradycji i kultury.

Prawdziwe i piękne to słowa, odczytane publicznie tego wieczoru. I prawdę mówiąc tak trochę mi brakowało zdecydowanie liczniejszej obecności radnych, którzy tę rezolucję przyjmowali. Wrócę jeszcze do prapremiery tego Oratorium. Szkoda też, że jakoś nie przykuło ono uwagi katowickich mediów,  zwłaszcza że przy tak dużym zespole wykonawczym jego kolejne wykonanie nie prędko będzie możliwe. Tak na marginesie już to prawykonanie pewno nie byłoby możliwe bez konkretnego wsparcia Urzędu Marszałkowskiego, czemu zresztą w ciepłych słowach dała wyraz Pani Stanisława Grochowska, przełożona Instytutu Prymasa Wyszyńskiego.

W tym Oratorium wybrzmiewa i takie zdanie: Rzeczy Bożych nie wolno nam, nie wolno nam kłaść na ołtarzach cezara! Kiedy je usłyszałem przyszła mi do głowy myśl, przestroga, zdanie, które naprędce zapisałem sobie na zaproszeniu: Nie wolno nam rzeczy cezara kłaść na ołtarzach Bożych! A myślę sobie, że od takiego niebezpieczeństwa też nie jesteśmy wolni.

W miniony poniedziałek zaś w auli Wydziału Teologicznego UŚ odbył się pokaz filmu dokumentalnego „Kinderlager Pogrzebin” autorstwa Krzysztof Piotrowskiego i Piotra Kulisia. To film dokumentalny o wstrząsających losach dzieci, przewiezionych przez nazistów do obozu w Pogrzebieniu koło Raciborza, latem 1943 roku. Obóz mieścił się w budynku seminarium duchownego przy klasztorze salezjanów. Dziś to Klasztor Sióstr Salezjanek. Do tego obozu trafiały dzieci, których rodziców aresztowano i wywieziono do obozów zagłady. Większość ojców rozstrzelano pod ścianą śmierci w Auschwitz, a matki trafiły do krematorium w Birkenau. W sumie osadzono w nim 220 dzieci w wieku od kilku do kilkunastu lat w tym 12 niemowląt. Niektóre nie przeżyły tej gehenny, a miejsce ich pochowku dotąd nieznane.

Bohaterkami tego filmu są trzy byłe więźniarki, którym udało się przeżyć, których opowieść jest z jednej strony przejmująca, a z drugiej nie nienawistna. Muszę się przyznać, i to ze wstydem, że ten film był dla mnie absolutnie odkrywczy. Nic do tej pory nie wiedziałem o istnieniu i to niemal po sąsiedzku obozu tylko dla dzieci. I to prawda, co powiedział Szef katowickiego IPN, że to tylko nam się tak wydaje, że my już o II wojnie światowej wszystko wiemy, a nie mamy zielonego pojęcia o dramatach przeżywanych niemal za miedzą.

Ale też jest to film na wskroś chrześcijański. Rozpoczyna się modlitwą Sióstr w ich tamtejszej kaplicy. Odmawiają Ojcze nasz i ten obraz kończy się na słowach: odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy. A kończy się ten film sceną, kiedy dzieci przyprowadzone przez Siostry przed takim symbolicznym nagrobkiem też odmawiają Ojcze nasz i kończy się ten kadr także na słowach: odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy. To nie tylko piękna, ale i szalenie wymowna klamra tego filmu, jak swoista dedykacja także na nasze dzisiejsze czasy: odpuść nam, jako i my odpuszczamy. Bo w domaganiu się odpuszczenia nam naszych win jesteśmy pierwsi i stanowczy, a ostatni i nieskorzy w odpuszczaniu innym, ich win. Może to dlatego, że zbyt często mylimy pamięć z pamiętliwością?

Dziękując już za uwagę zapraszam za tydzień – ks. Piotr Brząkalik


« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama