107,6 FM

Bosko cesarskie powinności

Październik z tym w tym roku jakby wyrazistszym, przez stulecie objawień fatimskich, różańcowym naznaczeniem powoli dobiega już końca.

Tak się też dość ciekawie składało, że tych moich ostatnich kilka felietonowych refleksji wywiedzionych było z fragmentów Ewangelii czytanych właśnie w październikowe niedziele, bo wydały mi się być szalenie aktualnie pouczające. Nie inaczej jest i dziś.

Tak, więc zapraszam serdecznie na dzisiejszy felieton i proponuję przypomnieć sobie kawałek Ewangelii czytanej i słuchanej w kościołach w ostatnią niedzielę. Dowiadujemy się z niej, jak to faryzeusze (…) naradzali się, jak by podchwycić Jezusa w mowie. Innymi słowy jak szykowali podstęp, prowokację, podpuchę – powiedzielibyśmy dzisiejszymi słowy. Po co?

Otóż Pan Jezus coraz bardziej wyrastał ponad przeciętność, jest już popularnym liderem, jest chętnie słuchany, ma coraz liczniejszych zwolenników, staje się konkurencją. Najlepiej byłoby się Go pozbyć i to cudzymi rękoma. Przydałoby się więc jakieś pomówienie, zachwianie wiarygodności, może nawet i oskarżenie.

Czy słuchaczom czegoś to przypadkiem nie przypomina? Podstęp, prowokacja, podpucha mają się dobrze, powiedziałbym nawet coraz lepiej. Bardzo pouczająca jest definicja prowokacji w Słowniku Języka Polskiego, którą teraz zacytuję: to podstępne działanie mające na celu nakłonienie kogoś do określonego postępowania, zwykle szkodliwego dla niego i osób z nim związanych.

Czyż nie to chcieli osiągnąć faryzeusze? I czyż nie tego jesteśmy dziś coraz częściej świadkami w przestrzeni polityczno – partyjnej i to nie tylko zewnętrzno – konkurencyjno partyjnej, ale i wewnątrz własno partyjnej. Tak jest i w przestrzeniach społecznych, biznesowych, medialnych, zwykło zawodowych, sąsiedzkich i rodzinnych. Tej powszechności podstępu i prowokacji bywamy nie tylko świadkami, wielu z nas podało już pewno ofiarą tej logiki, ale też jeśli jeszcze po nią sami nie sięgnęliśmy, a zapewne nas świerzbi wszak skuteczna to metoda, a ponieważ coraz popularniejsza, to i mniej razi i śmierdzi.

Podstęp, prowokacja bardzo często posługuje się słodko brzmiącym pochlebstwem i nie inaczej też było u faryzeuszy: wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. 

Pochlebstw, komplementów, laurek, aplauzu i schlebiania słychać z każdej już strony w coraz trudniejszym do zniesienia nadmiarze, jakbyśmy zupełnie zapomnieli, że przymiotniki to się jednak stopniuje, że jest równy, wyższy i najwyższy. Dziś niestety ze szkodą oczywiście, dla samego przymiotnika także, króluje  ten najwyższy.

Coraz częściej też odnoszę takie wrażenie, że otacza nas, żeby nie powiedzieć, że osacza, okrąża już jakaś pajęczyna pochlebstwa i podstępu, komplementu i prowokacji, aplauzu i podpuchy. 

Ale wróćmy raz jeszcze na chwilę do Ewangelii. Po tak przygotowanym Panu Jezusowi pochlebstwie pada pytanie kluczowe: Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie? Podziel się swoim zdaniem, opinią, co o tym myślisz? Mieli pewno nadzieję, że Pan Jezus zajmie jakieś stanowisko, stanie po jednej ze stron. W tak postawionym pytaniu, w tamtych czasowych realiach przewrotność czuć na kilometr.

Znamienna jest jednak odpowiedź Pana Jezusa. Co mówi? Ano oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga. Warto nad nią chwilę się zastanowić.

Tą odpowiedzią Pan Jezus jakby chciał przypomnieć, że po pierwsze o wartości, ważności człowieka wcale nie decyduje, nie określa jej jego społeczno – polityczna rola, czy miejsce. Po drugie, Pan Jezus nie przeciwstawia sobie tych dwóch światów, nie antagonizuje ich, dobry – zły, lepszy gorszy, biały – czarny. Te dwa światy religijno – kościelny i polityczno – państwowy są wprawdzie odrębne, ale nie przeciwstawne, więcej takimi mają pozostać. Pierwszego nie ma kusić sakralizacja drugiego, a drugiego ześwieczczanie pierwszego. I nie ma tu też co udawać, obie te pokusy, po obu stronach zresztą, zadają się być dość wyraziście obecne. 

I jeszcze więcej. W tym zaleceniu Pana Jezusa, żeby cezarowi oddać, co cesarskie, a Bogu, co boskie zawarta jest pewna logika, którą warto przywołać i przypomnieć. To logika powinności.

A powinność, jak mówi cytowany już wcześniej Słownik, to świadomy obowiązek wynikający z pełnionej funkcji lub z poczucia odpowiedzialności moralnej, to swoista konieczność.

Obie te wspomniane rzeczywistości odrębne, ale nie przeciwstawne, spójne, ale siebie niezawłaszczające domagają się od nas spełniania wobec nich naszych powinności.

Przypomniałem o tej logice powinności nie tylko z tych powodów bosko cesarskich, że tak to nazwę, ale też z powodów trochę bliższych, na wyciągnięcie ręki, tych bezpośrednio między ludzko – obywatelsko - społeczno -  zawodowo – politycznych.

Nie wiem czemu, ale jakoś tak mam takie poczucie, że ta logika powinności, świadomego obowiązku wynikającego z pełnionej funkcji lub z poczucia odpowiedzialności moralnej na naszych oczach delikatnie powiem, gaśnie, bo nie mam jeszcze na tyle odwagi, że powiedzieć mocniej, że umiera.

           

 

             

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama