107,6 FM

Dynia? Jasne, ale najlepiej na talerzu

Ciasteczka w formie trumienek, świecące kościotrupowe piżamy, żelki w kształcie krwawych gałek ocznych. Dlaczego pociąga nas brzydota i żartobliwa groza Halloween, która w dodatku balansuje na niebezpiecznej granicy?

- W niektórych podręcznikach zarówno dla gimnazjalistów jak i licealistów wspomina się o tych zwyczajach w ramach omawiania kultury brytyjskiej. To zależy od nauczyciela angielskiego, ile poświęci czasu na ten temat. Nie ma przymusu w podstawie programowej, ale pojawia się taki wątek, poruszany jednak od strony komercyjnej - tłumaczy Magdalena Kubik, nauczycielka języka angielskiego.

- Na mojej ulicy poprzebierane dzieci odwiedzały kiedyś domy z hasłem „Cukierek albo psikus”. Zaprosiliśmy je do środka i wytłumaczyliśmy spokojnie, dlaczego nie powinny tak robić. Potem już nigdy jakieś potworki czy diabełki po ulicy nie biegały. Dlaczego o tym mówię? Nie możemy na ten temat milczeć, bo przyzwalamy na grzech. Musimy reagować Nie odżegnywać kogoś od czci i wiary, potępiać czy straszyć, ale wyjaśnić, przestrzec, że to dla ich dobra. Zabaw i gier naprawdę nie brakuje, natomiast apoteoza diabła, demonów i różnych duchów może jedynie zaszkodzić - podsumowuje E. Jóźwiak.

Zachęca, by w ramach „kontrhaloweenowskich” działań przywoływać piękne i fascynujące przykłady świętych Kościoła. Jeśli dzieci dowiedzą się o nich w odpowiedniej, przystępnej formie, nie będą zachwycać się potworami, krwią i wywoływaniem duchów.

Karmimy dzieci strachem

Jak przekonuje Elżbieta Gładka, najważniejsza w procesie kształtowania zdania u dziecka na temat Halloween okazuje się nie szkoła, czy kościół ale rodzina. W jej kręgu rodzice są zobowiązani, by uwrażliwić na niebezpieczeństwo duchowe, które niesie za sobą moda na potwory. Matka piątki dzieci podkreśla jednak, że trudno przekonać niewierzących argumentami wiary, dlatego warto na początek podrzucić im prostą, ale jakże logiczną myśl: Jeżeli karmimy dzieci brzydotą, straszeniem upiorami, czarownicami i potworami, to nie oczekujmy, że będą one potem wesołe i radosne.

- Nasze maluchy to chłoną, sycą się tym, a potem oddają to swoim postępowaniem. Dlatego zachwycajmy je prawdziwym pięknem - imponującą przyrodą, wartościową literaturą, ujmującą sztuką, urokliwą architekturą. A jak przy tym wypada Halloween? Moim zdaniem płytko i kiczowato - tłumaczy E. Gładka. Z  dziećmi powinniśmy zatem na ten temat rozmawiać, ale wcześniej musimy samemu weryfikować to, co przychodzi do nas zagranicy. Nie możemy bezkrytycznie wszystkiego adaptować na nasz grunt. 

- Wielu powtarza jak mantrę: to tylko zabawa. Ale zabawa musi mieć też jakiś sens. A wyśmiewanie śmierci, która jest pewnego rodzaju sacrum, oswajanie z diabłem i demonami przez rozrywkę - do czego to prowadzi? Czego to uczy? - pyta wrocławianka. Sama zauważyła, że ta walka rozpoczyna się już na etapie dziecięcych ubrań.

- Mnóstwo trupich czaszek i innych symboli związanych ze śmiercią. Jedne wyeksponowane, inne sprytnie poukrywane. Na czapkach, koszulkach, bluzach, rajstopach… Ani to ładne, ani budujące - analizuje p. Elżbieta. Na koniec dodaje, że oczywiście oprócz reakcji w postaci tłumaczenia do dzieci przemawia skutecznie przede wszystkim świadectwo rodziców. - Być może w naszych pociechach pojawi się moment buntu albo niezrozumienia, dlaczego odrzucamy „nowoczesne” Halloween. Jednak jeśli swoim życiem pokażemy im, kim jest Bóg oraz że chce On naszego dobra, w końcu zrozumieją, o co nam chodzi - podsumowuje mama-katoliczka.

 

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama