107,6 FM

Urodzone w Krakowie sześcioraczki to Filip, Tymon, Zosia, Kaja, Malwina i Nela

- Cieszymy się, że dzieci są w najlepszych rękach, w jakich mogą być - mówił we wtorek tata sześcioraczków.

Dzieci przyszły na świat 20 maja przed południem w krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim. Podczas konferencji prasowej 21 maja kierownik oddziału Neonatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie prof. Ryszard Lauterbach podkreślił, że "urodziły się w zaskakująco dobrym stanie, jak na sześcioraczki".

- Rozwój, który przebiega w towarzystwie pięciu innych kolegów i koleżanek, jest inny, trudniejszy, jeśli go porównamy z rozwojem pojedynczego płodu, który ma więcej miejsca i więcej składników odżywczych - mówił prof. Lauterbach, podkreślając, że ciąża zakończyła się 11 tygodni przed terminem.

Sześcioraczki to cztery dziewczynki i dwóch chłopców. W momencie urodzenia najmniejsze z nich ważyło 890 g, a największe - 1300 g. Szpital będą mogły opuścić za 2,5-3 miesiące. - Liczymy na to, że będzie to niezbyt dłużej niż normalnie się dzieje w przypadku takich maluchów, ważących po urodzeniu ok. 1000 gramów - tłumaczył prof. Lauterbach.

Urodzone w Krakowie sześcioraczki to Filip, Tymon, Zosia, Kaja, Malwina i Nela   Prof. Ryszard Lauterbach (z lewej) i prof. Hubert Huras. Miłosz Kluba /Foto Gość

- Pierwsza doba po porodzie, jak na razie, przebiega bardzo dobrze - mówił o stanie mamy sześcioraczków kierownik oddziału klinicznego położnictwa i perinatologii prof. Hubert Huras. Podkreślał, że była ona doskonałą pacjentką, świetnie współpracującą z lekarzami.

Rodzice - Klaudia i Szymon Marcowie - mieszkają w Tylmanowej. Mają jeszcze jednego synka - 2,5-letniego Oliwiera.

Urodzone w Krakowie sześcioraczki to Filip, Tymon, Zosia, Kaja, Malwina i Nela   Szymon Marzec (w środu), tata sześcioraczków. Miłosz Kluba /Foto Gość

- Cieszymy się, że dzieci są w najlepszych rękach, w jakich mogą być - powiedział dziennikarzom S. Marzec. - Chcemy im zagwarantować ciepło i obdarzyć każde dziecko taka samą porcją miłości i troski. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy - podkreślił.

- Dziadkowie zawsze pomogą - zapewniała babcia sześcioraczków Zofia Kołodziejczyk. - Na razie jesteśmy tu i żyjemy każdym dniem. Musimy się uzbroić w cierpliwość, aż dzieci będą w pełni gotowe, żeby wrócić do domu. Nie możemy się już tego dnia doczekać - dodała.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama