O Piotrze, Pawle i sporach, które targały pierwszym Kościołem, opowiada ks. prof. Mariusz Rosik.
Paweł − osoba spoza grona apostołów, widząc przybycie do Antiochii słynnego Kefasa, który usłyszał od Jezusa: „Na tobie zbuduję Kościół” – pisze wprost: „Otwarcie mu się sprzeciwiłem”. O co poszło?
Zaczęło się od jedzenia wieprzowiny. Piotr, który zawsze bardzo przejmował się opinią innych o sobie, zachowywał przepisy koszerności wśród judeochrześcijan, a łamał je na ucztach z etnochrześcijanami. Paweł słusznie uznał to postępowanie za obłudę.
Apostoł Narodów nie przebiera w słowach. „O nierozumni (dosłownie: głupi) Galaci!”. Dlaczego był tak stanowczy? Już widzę miny rodaków po lekturze „Listu do Polaków”…
Paweł był człowiekiem z krwi i kości. Gdy krew się w nim burzyła, nie przebierał w słowach. Często z premedytacją używał mocnych wyrażeń. Zwłaszcza wtedy, gdy chodziło o kwestie zasadnicze. Dla faryzeusza, którego całe życie skupiało się na zachowaniu religijnych przepisów, podejście do Prawa było kwestią zasadniczą. Prawo zniewalało człowieka, bo nikt z ludzi nie był w stanie go zachować. Chrystus przyszedł po to, aby nas wyzwolić z tej niewoli. Kto doświadczył tej wolności, a jednak wracał do dawnego życia, ten musiał być naprawdę głupi.
I Piotr, i Paweł mieli doświadczenie cudownego uwolnienia z więzienia. A jednak gdy ponownie trafiali „za kraty”, nikt nie przyszedł ich uwolnić. Nie widzieli żadnego anioła, nie opadły podwójne łańcuchy. To musiała być dla nich solidna lekcja zaufania i pokory…
Do czasu. Na drodze duchowego wzrostu doszli do momentu, w którym wcale nie zależało im na życiu doczesnym. Właśnie dlatego Paweł zwierza się Filipianom, że już chciałby umrzeć, bo być z Chrystusem to coś o wiele lepszego, niż pozostawanie na tym świecie. Dla mnie umrzeć to zysk – pisał. To totalne przewartościowanie życia doczesnego i rozumienia szczęścia. Granica nie biegnie już na linii życie–śmierć, ale na linii: być złączonym lub odłączonym od Chrystusa. Kto jest w komunii z Jezusem, ten jest najszczęśliwszy na świecie, i to bez względu na to, czy jest to świat doczesny, czy przyszły.