107,6 FM

Dwaj rosyjscy dyplomaci wyrzuceni z Niemiec. Ma to związek z zabójstwem

Niemieckie MSZ poinformowało w środę, że uznało ze skutkiem natychmiastowym za osoby niepożądane dwóch rosyjskich dyplomatów. Ma to związek z zabójstwem w sierpniu w stolicy Niemiec obywatela Gruzji.

Urodzony w Gruzji Czeczen brał czynny udział w drugiej wojnie czeczeńskiej u boku prezydenta Czeczenii Asłana Maschadowa. Podczas rosyjskiej agresji na Gruzję w 2008 roku zorganizował oddział 200 ochotników do walki z siłami Kremla. Dwukrotnie uchodził z życiem przed zamachowcami - w 2009 i 2015 roku. Od 2017 roku starał się o azyl w Niemczech, ale jego wniosek został ostatnio odrzucony. Changoszwili był uważany przez Urząd Ochrony Konstytucji za niebezpiecznego islamistę.

Morderca obywatela Gruzji, posługujący się rosyjskim paszportem wystawionym na "Wadima Sokołowa", został ujęty prawie natychmiast po dokonaniu zbrodni, mimo że w parkowych zaroślach zdążył się przebrać oraz pozbył się broni i peruki. Sam zatrzymany twierdził, że jest niewinny i nikogo nie zabił. Również rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow zaprzeczał, by jego kraj miał jakikolwiek udział w wydarzeniu.

Najpoczytniejszy niemiecki dziennik "Bild" nie ma jednak wątpliwości, że Niemcy "mają swojego Skripala" - w ubiegłym roku agenci rosyjskiego wywiadu wojskowego (GRU) próbowali zamordować w Wielkiej Brytanii swojego byłego agenta Siergieja Skripala i jego córkę.

"Podczas gdy Brytyjczycy natychmiast wydalili 23 rosyjskich dyplomatów i nałożyli sankcje na Kreml, to rząd federalny trzy miesiące po ataku nie zrobił nic. Ta bezczynność jest sygnałem, że rosyjski terroryzm państwowy na niemieckim terytorium może czuć się bezkarny. Cóż za niebezpieczny komunikat dla Władimira Putina" - oburzała się gazeta.

Z dotychczasowych ustaleń tygodnika "Der Spiegel" wynika, że "Sokołow" prawdopodobnie nie był etatowym oficerem GRU, lecz płatnym mordercą. Przemawiają za tym tatuaże zatrzymanego: wąż na prawym ramieniu oraz pantera i korona na lewym. Jest mało prawdopodobne, by oficer tajnych służb miał tatuaże - zbyt łatwo można by go było po nich zidentyfikować.

Ekkehard Maass, prezes Niemiecko-Kaukaskiego Towarzystwa w Berlinie (DKG), a prywatnie dobry znajomy Changoszwilego, nie ma też wątpliwości, że za zamachem stały rosyjskie służby lub przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow. "+Sokołow+ przyjechał do Berlina z Paryża w przeddzień zabójstwa. Świadczy to o tym, że ktoś za niego przeprowadził zwiad i dostarczył mu informacji o przyzwyczajeniach i zwyczajach ofiary. Najprawdopodobniej byli to mieszkający w Berlinie Czeczeni sympatyzujący z Kadyrowem" - powiedział w rozmowie z PAP Maass, który dobrze orientuje się w podziałach wśród czeczeńskiej diaspory w Niemczech.

Przypomina też, że w 2006 roku rosyjska Duma zdecydowała, iż Rosja ma prawo zwalczać swoich wrogów również za granicą. "W dniu, kiedy podjęto tę uchwałę, gościłem w Londynie u Aleksandra Litwinienki. Powiedział wówczas, że jest ona skierowana przeciwko takim ludziom jak on. Po to, by ich zabijać. Litwinienko był pierwszą ofiarą" - uważa Maass.

Jego zdaniem, demonstracyjny mord na Changoszwilim ma napędzić strachu antykadyrowowskiej emigracji w Europie. Maass oburza się też na wyjątkowo powściągliwą reakcję Berlina. "Nie rozumiem polityki Niemiec wobec Rosji. W Anglii po zabójstwie Litwinienki i próbie zabójstwa Skripala wyglądało to zupełnie inaczej. Może chodzić o to, że Niemcy próbują naprawić relacje z Rosją i zależy im na relacjach handlowych" - spekuluje.

« 1 2 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama