107,6 FM

Bardzo osobiste wspomnienie

27 lutego zmarł Paweł Królikowski. Odszedł niewątpliwie wielki aktor, ale nie tylko. Odszedł po prostu dobry człowiek. Wielowymiarowy i prawdziwy.

Bardzo trudno napisać krótko o wielkim człowieku: „Nie żyje, zmarł 27 lutego po ciężkiej chorobie”. Trudno pisać takie słowa o człowieku, który był bliski, z którym się żartowało, ale i sprzeczało. Którego się po prostu ogromnie lubiło i ceniło za błysk w oku, wszechstronne zdolności, ambicje, dowcip i jakieś ciepło, które było głębokie, nie powierzchowne. Który przy zwykłej kawie mówił o życiu, wierze w siebie, który zagrzewał do działania i rozwoju. I cieszył się z sukcesów – a to nie jest częsta umiejętność…

Paweł Królikowski urodził się 1 kwietnia 1961 roku w Zduńskiej Woli. Jego prababcia pochodziła z Czech. Dlatego Czechy i współpraca polsko-czeska były mu bliskie. I dlatego zapewne kilka lat temu stworzył cieszący się coraz większym prestiżem, „CZ–PL festival” w Kudowie-Zdroju – festiwal przybliżający kulturę polską, czeską i pogranicza.

W 1987 roku ukończył studia na Wydziale Aktorskim filii krakowskiej PWST we Wrocławiu i związał się z Teatrem Studyjnym’83 im. Juliana Tuwima w Łodzi. Podczas studiów poznał swoją przyszłą żonę Małgorzatę Ostrowską. Aktorska para wzięła ślub i zamieszkała we Wrocławiu. Królikowski podjął pracę we wrocławskim ośrodku telewizyjnym, gdzie przez 13 lat tworzył młodzieżowy program „Truskawkowe studio”, do którego pisał piosenki. Jednocześnie występował na scenach wrocławskich teatrów.

Dużo grał też na małym ekranie, a największą popularność przyniosła mu rola Kusego w bijącym rekordy popularności serialu „Ranczo”. Przez pięć ostatnich lat zasiadał w jury programu „Twoja twarz brzmi znajomo”. Pracował do jesieni 2019 roku, jednocześnie walcząc z ciężką chorobą.

Paweł Królikowski od kwietnia 2018 roku był też prezesem ZASP. W swojej pracy skupił się m.in. na poprawie warunków życia starszych i schorowanych aktorów mieszkających w domu aktora w Skolimowie. W tym samym roku otrzymał brązowy medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Wielokrotnie opowiadał w wywiadach o swojej największej życiowej roli: męża i ojca. Wraz z żoną Małgorzatą wychowywali pięcioro dzieci. Przed laty w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” mówił: „Ojcostwo jest immanentną częścią męskości. (…) To oczywiście nie kwestia fizjologii. Niektórzy nie mają dzieci biologicznych, ale stworzyli wspaniałe ojcowskie więzi z dziećmi duchowymi. Staram się nie myśleć o ojcostwie, po prostu jestem ojcem. Stale jestem świadomy, że mam dzieci, a one są prezentem wymagającym ogromnej troski”. A o relacjach z ukochaną żoną Małgosią mówił tak: „Zawsze byliśmy wobec siebie fair – nigdy nie kryliśmy uczuć. Jak się jedno na drugie wściekło, to wiadomo było, z jakiego powodu, i staraliśmy się sobie wszystko powiedzieć. Ale u nas wszystko zaczęło się od miłości. Dlatego nawet w największej trąbie powietrznej awantur oko tego cyklonu patrzyło na mnie okiem mojej żony Małgośki. Wiedziałem, że to jest mój cyklon, mój huragan. Może mnie i wytarmosi, nadwyręży nasz dom, ale potem rozgromi chmury i pokaże słońce. Mamy świadomość, że takie stany są częścią klimatu naszego życia. I zawsze mam nadzieję, że wszystko między nami dobrze się skończy”.

Małgosiu, kiedyś wyjdzie słońce, chociaż będziecie na nie patrzeć już z innych perspektyw. A Paweł nadal czuwa nad Tobą i nad Waszymi dziećmi. Tak jak tylko on potrafił. •

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama