107,6 FM

Cały świat w jednym gramie

Najgorsze, co można zrobić, to udawać, że nic się nie stało. Kobiety po stracie skarżą się, że nikt nie widzi w nich matek. Tak, jakby ich dziecka nigdy nie było. A przecież ono istniało, miało swoją krótką historię, swoje 6 milimetrów...

Ruda kobieta w sportowym stroju biegnie leśną ścieżką. Na skraju lasu stoi dziecięcy wózek. Kobieta przystaje, patrzy. Po chwili wahania pochyla się i wyjmuje z wózka niemowlę. Tak zaczyna się pierwszy odcinek tryptyku filmowego „6 mm”, którego główny wątek skupia się na dramacie poronienia. – Tworząc ten miniserial, chcieliśmy zwrócić uwagę na to, że problem istnieje, i chowanie głowy w piasek niczego nie zmieni – mówią Agnieszka Radzikowska i Dariusz Chojnacki, małżeństwo aktorów filmowych i teatralnych, pomysłodawcy projektu.

Historia (nie)jednego poronienia

To historia trzech zupełnie różnych kobiet, z innymi życiorysami i o różnych temperamentach. Jedno je łączy: każda z nich straciła dziecko. – „6 mm” opowiada historię trzech różnych poronień, która mogłaby być jednym opowiadaniem – zwracają uwagę Agnieszka i Darek. – Bo to po części jest nasza osobista historia – przyznają. I dlatego „6 mm” jest tak do bólu prawdziwy. Projekt dojrzewał 6 lat. Tyle czasu upłynęło od chwili, gdy Agnieszka i Darek usłyszeli od lekarza, że serce ich nienarodzonego dziecka nie bije. – Potrzebowaliśmy 6 lat, żeby o tym opowiedzieć – mówi Darek. – Choć w Agnieszce ten pomysł kiełkował wcześniej. – Rok czy dwa lata po poronieniu miałam pragnienie, by zrobić o tym spektakl na scenie teatru – potwierdza jego żona. – To jest problem, o którym wciąż bardzo mało się mówi, a wręcz jest zakopywany pod ziemię. Chciałam stworzyć monodram i oddać w nim głos kilku kobietom, które przeżyły stratę swojego nienarodzonego dziecka. Teraz cieszę się, że wtedy się to nie udało, bo dziś nie byłoby głosu Darka. Może dla mnie byłoby to terapeutyczne, ale zabrakłoby spojrzenia na poronienie z perspektywy ojca, który przecież też stracił dziecko.

Porozmawiaj z nią

Aktorzy przyznają, że gdy zdradzali, co będzie tematem serialu, w wielu środowiskach budzili tym opór i konsternację. Ludzie boją się mówić o tym problemie. W świadomości społecznej jest ciągle tematem tabu, choć statystyki mówią, że dotyka co czwartą Polkę. „6 mm” jest obrazem odważnym i poruszającym. Na pewno nie ogląda się go łatwo. Ale jednocześnie jest w nim jakaś nadzieja. – Wierzę, że sztuka jest w stanie leczyć, ale i stwarzać przestrzeń do dyskusji – mówi Agnieszka. – Naszym marzeniem jest, aby ktoś po obejrzeniu tego serialu otworzył się na rozmowę o tym, czego doświadczył, i jak bardzo było mu ciężko, kiedy stracił dziecko. Może jakiś mąż nareszcie zbierze się na odwagę, żeby poruszyć ten bolesny temat ze swoją żoną. Albo żona przyjdzie do męża czy przyjaciółki i powie: „Pogadaj o tym ze mną. Bardzo tego potrzebuję”.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama