107,6 FM

Bł. Bronisława

Jeżeli św. Jacek Odrowąż, wspominany w Kościele 17 sierpnia, był światłem ze Śląska, to jego bliska krewna i niemal równolatka, dzisiejsza patronka, jest z całą pewnością światłem, które mieszkańcom Małopolski świeciło z Sikornika.

Jeżeli św. Jacek Odrowąż, wspominany w Kościele 17 sierpnia, był światłem ze Śląska, to jego bliska krewna i niemal równolatka, dzisiejsza patronka, jest z całą pewnością światłem, które mieszkańcom Małopolski świeciło z Sikornika. Piękna i dobrze urodzona mogła czekać w rodzinnym Kamieniu Śląskim na odpowiednią partię do zamążpójścia. Zamiast jednak tego, w wieku 17 lat udała się do klasztoru Najświętszego Salwatora na krakowskim Zwierzyńcu. Wstępując do nowicjatu norbertanek, wybrała zamiast bogatych wnętrz swojej rodowej siedziby, mieszkanie w celi bez podłogi i pieca, bez osobistej własności i kontaktu ze światem zewnętrznym, za to w milczeniu, samotności i zasadą nie odpierania zarzutów. Radykalnie? Owszem, najbardziej jak tylko w XIII wieku się dało. Zresztą jakby tego było mało, nasza dzisiejsza patronka dokładała sobie jeszcze dobrowolne umartwienia i pokuty. Po co? Bo wewnętrznie była przekonana, że wycofanie się z realizacji jakichkolwiek swoich pragnień i pożądań, choćby i najbardziej  prozaicznych, to jedyny dar, jaki może ofiarować Bogu na przebłaganie za cierpienia Jego Syna. Jej dusza tak rozkochała się w rozważaniu Męki Pańskiej, że pewnego razu na modlitwie usłyszała, jak Pan Jezus mówi do niej: „Krzyż mój jest krzyżem twoim, ale też i chwała moja będzie chwałą twoją”. Wraz z tą wizją pojawiły się i inne, a wspominana dzisiaj zakonnica zaczęła doświadczać również stanów mistycznych. Jej ulubionym miejscem modlitewnej kontemplacji stało się wzgórze Sikornik, u podnóża klasztoru na Zwierzyńcu, gdzie współsiostry widywały swoją przełożoną nader często. Mówię przełożoną, bo oprócz darów duchowych ta zakonnica posiadała również wyniesiony z domu zmysł organizacyjny i charyzmę, która udzielała się ludziom dookoła. To tym ostatnim przymiotom norbertanki z Krakowa zawdzięczały sprawne ewakuacje zabudowań klasztornych, gdy Małopolskę nawiedzały kolejne najazdy Tatarów lub gdy była ona w ogniu walk domowych pomiędzy książętami. Matka przełożona nie tylko zresztą sprawnie chroniła swoje siostry od wojennej zawieruchy, ale organizowała także pomoc dla potrzebujących i odbudowę  splądrowanego i zdewastowanego przez najeźdźców mienia klasztornego. Ostatnie lata jej życia, Pan Bóg pozwolił jej spędzić niemal wyłącznie w zbudowanej na Sikorniku pustelni, gdzie zmarła 29 sierpnia 1259 roku. Jej doczesne szczątki zostały zamurowane w ścianie klasztoru tuż przed kolejnym najazdem tatarskim, co jest świadectwem szczególnej czci, jaką siostry zachowywały dla swej byłej przełożonej. Kogo dzisiaj wspominamy? Bł. Bronisławę, której kult rozpoczął się zresztą bardzo wcześnie i z różnym nasileniem trwał nieprzerwanie w czasach trudnych dla Krakowa i Ojczyzny. Ale to chyba nic zaskakującego, skoro mówimy o świetle, które dla mieszkańców Krakowa i okolic świeciło z Sikornika.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama