Oazowicze złotołańscy z połowy lat 90. XX wieku.
Oazowicze złotołańscy z połowy lat 90. XX wieku.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Czterdziestka oazowiczów u św. Józefa na Złotych Łanach

Urszula Rogólska

GOSC.PL

publikacja 18.10.2020 23:55

- To były czasy komunizmu. Młodzież nie bardzo wiedziała, co wybrać. Co innego mówiło się w szkole, co innego w domu. Tutaj, na osiedlu nie było dobrej alternatywy na spędzanie wolnego czasu. Młodzież znajdowała ją tu, w oazie - mówił dziś ks. Józef Walusiak, założyciel wspólnoty Ruchu Światło-Życie w złotołańskiej parafii.

Po Mszy św., na zaproszenie ks. Wójcika, wszyscy zostali jeszcze w obszernym kościele, wymieniając wzajemnie wspomnienia i... kontakty.

- Gdyby nie pandemia, ten kościół pewnie byłby pełen ludzi, którzy przez te lata brali udział w formacji w Ruchu - podkreśla Marek Janik. - Mamy nadzieję, że to, czego zabrakło - spotkania i wspomnień przy kawie - uda się zrealizować tak szybko, jak będzie to możliwe.

Marek mówi, że on był w drugiej grupie, która dołączyła do oazowiczów ks. Walusiaka. - Oaza okazała się dla mnie ratunkiem. Była alternatywą dla mojego ówczesnego życia. Wyrwała mnie ze środowiska, w którym byłem. Gdybym w nim pozostał, dużo bym w życiu nie osiągnął. Kiedy miałem wybór: kumple albo wspólnota, wybrałem wspólnotę i dziękuję Bogu za tę decyzję. Dlatego oazę nazywam moim ratunkiem. Do wspólnoty trafiłem poprzez moją siostrę Renię. Zazdrościłem jej, bo ona mogła późno wracać do domu, około 22.00, a ja musiałem być o 20.00. Taka była moja motywacja. Niezbyt religijna. Chciałem tam też chodzić, bo coś się działo, bo na oazie były fajne dziewczyny - śmieje się Marek i dodaje, że żonę też poznał na oazie, ale w czasie wakacyjnych rekolekcji. - Pan Bóg mnie jednak odnalazł. Oaza niezaprzeczalnie była dla nie ratunkiem.

Diakonia muzyczna obecnej wspólnoty oazowej na Złotych Łanach.

Diakonia muzyczna obecnej wspólnoty oazowej na Złotych Łanach.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Wśród pierwszych oazowiczów byli m.in. dzisiejsi małżonkowie: Renata i Darek Wołąkiewiczowie, Dorota Wolna i Ela, chcąca zachować anonimowość.

- Byłam w scholi i z niej trafiłam do oazy. Przyciągnęła mnie postawa księdza - jego otwartość, gra na gitarze - tym nas pociągał. Było w tym tyle spontaniczności, żywiołowości - opowiada Dorota.

- Ja oazie zawdzięczam pasję pielgrzymowania pieszego - dodaje Ela. - Dzięki oazie odkryłam też powołanie zakonne i misyjne. Niestety stan zdrowia nie pozwolił mi go zrealizować. Ale dziś pracuję w szpitalu onkologicznym i to jest mój kontynent misyjny. Tam uczę się codziennie odważnie dawać świadectwo. To wyniosłam z oazy.

Pionierzy złotołańskiej oazy przypominają sobie, że ich pierwsza piesza pielgrzymka na Jasną Górę nie prowadziła trasą z Krakowa, ale z Warszawy. - Szliśmy w "piętnastce", ostatniej grupie. Dziewięć dni... Pamiętam, jak się bałam, czy wytrzymam tyle. Ale pomyślałam wtedy: "skoro chcę być pielęgniarką albo położną, to muszę". A za rok byłam w pielgrzymkowej grupie medycznej - uśmiecha się Dorota.

- My oazie zawdzięczamy małżeństwo, podobnie jak wiele innych par - wyznają Renia i Darek.

- Oaza zmieniła wszystko w naszym życiu - tłumaczy Darek. - Nie wiem, jakim byłbym człowiekiem, ale oaza dla mnie to przede wszystkim Eucharystia, Pismo Święte, modlitwa osobista. To mam na całe życie, na relacje w małżeństwie, na wychowanie dzieci. Jak nie ma tej relacji z Panem Jezusem, to myślę, że jest zupełnie inaczej. I ta ogromna wartość wierności... Pamiętam też, że w tym czasie, kiedy zaczynaliśmy, w księdzu Józefie rodziło się też powołanie do pomocy narkomanom. Myśmy dojrzewali, a ksiądz już miał nową misję.

Darek opowiada, że jubileuszowa Msza św. skłoniła go do przemyśleń nad tym, co zawdzięcza ks. Józefowi. - To, co zostało we mnie do dzisiaj, to posłuszeństwo Kościołowi i mała asceza. Gdy się czyta życiorysy świętych i myśli o ludziach, którzy gdzieś tam pobłądzili, to na pierwszy plan wychodzi posłuszeństwo Kościołowi. To jest pewna droga i wspaniała rada dla wszystkich: nie musimy się zastanawiać, gdzie jest prawda. Możemy żyć w pokoju bezpieczeństwie...

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona

Radio eM

redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07

WERSJA DESKTOP
Copyright © Instytut Gość Media. Wszelkie prawa zastrzeżone.