107,6 FM

Radykalizm francuski

Czy religia we Francji stanie się jeszcze bardziej podejrzana „z natury”? Taki może być efekt nowej ustawy, która miała zwalczać islamski radykalizm, a w praktyce może wzmocnić radykalizm laicki.

Z jednej strony chciałoby się powiedzieć: nareszcie elity francuskie przejrzały na oczy. I dojrzały do tego, by spychany przez dekady problem został nazwany po imieniu. Bo jeszcze 10 lat temu polityk używający określeń w rodzaju „separatyzm islamski” zostałby uznany za polityczny margines. Dziś używa go nie tylko prezydent V Republiki, ale ustawę mającą na celu walkę z radykalizmem, nazwanym po imieniu, przyjmuje zdecydowaną większością głosów Zgromadzenie Narodowe. Pomińmy w tym miejscu oczywisty kontekst polityczny: w przyszłym roku odbędą się wybory prezydenckie i Emmanuel Macron ma świadomość, że tym razem może przegrać z Marine Le Pen, którą od urzędującego prezydenta dzielą już tylko 4 punkty procentowe, a która od lat mówi głośno to, co dziś dopiero zaczęły podnosić dotychczasowe partie mainstreamowe.

Biorąc pod uwagę skalę problemów, w jakie uwikłała się Francja przez ignorowanie faktu, że na jej terytorium radykalizm islamski rozwijał się niemal bez ograniczeń, należałoby powiedzieć: lepiej późno niż wcale. Tyle tylko, że mamy do czynienia z ustawą, która wygląda raczej na kolejny kaganiec założony wszystkim związkom wyznaniowym. Już sama nazwa oficjalna – „ustawa wzmacniająca zasady Republiki” – daje do zrozumienia, że francuski model radykalnego i nieprzyjaznego rozdziału państwa od religii i religii od państwa ma być w praktyce jeszcze bardziej radykalny. Bo deklarowanym celem jest przede wszystkim „zagwarantowanie respektowania neutralności religijnej w przestrzeni publicznej”. Czy radykalizm islamski można zwalczyć radykalizmem laickim?

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama