107,6 FM

Św. Kazimierz

Młodzieniec ów to człowiek ´z krwi i kości´. W dzieciństwie był chłopcem upartym, samowolnym i skorym do nieposłuszeństwa.

"Młodzieniec ów to człowiek ´z krwi i kości´. W dzieciństwie był chłopcem upartym, samowolnym i skorym do nieposłuszeństwa. Jednak przez wytrwałą pracę nad sobą pod okiem takich wychowawców, jak Jan Długosz czy bł. Szymon z Lipnicy, wypracował w sobie silną wolę, a dzięki współpracy z łaską Bożą doszedł do świętości" – tak o dzisiejszym patronie wypowiedział się swego czasu o. Grzegorz Wiśniowski, franciszkański historyk z Krakowa. Bo Kraków właśnie, oprócz Wilna, w sposób szczególny związany jest z kultem św. Kazimierza Królewicza. I nic w tym dziwnego, skoro ten drugi z synów króla Kazimierza Jagiellończyka przyszedł na świat właśnie na zamku królewskim na Wawelu. Do dziewiątego roku życia wychowywała go matka, by następnie przejść pod opiekę wyznaczonych przez ojca nauczycieli w tzw. "szkole królewiczów". Gdy miał lat 17 bezpośrednią opiekę nad nim zaczyna sprawować król-ojciec, który wprowadza go w sprawy polityczne kraju. Zabiera go na posiedzenia sejmu, ma go przy sobie w czasie przyjmowania poselstw zagranicznych. Królewicz godnie wypełnia rolę namiestnika w Koronie, gdy sam król Kazimierz przez niemal dwa lata przebywa w sprawach państwowych na terenie Litwy. Jako władca postępuje uczciwie i sprawiedliwie, jednając sobie ludzi i budząc powszechną miłość i przywiązanie. Równocześnie z pełnionymi zadaniami politycznymi, widoczny staje się także dla poddanych jego duchowy rozwój. Wiosną 1483 roku zaczyna jednak pogarszać się stan zdrowia przyszłego władcy – królewicz zaczyna cierpieć na gruźlicę. Król wzywa go  do Wilna i pod pozorem pilnej pracy w kancelarii królewskiej, ma nadzieję, że litewskie powietrze ulży choremu synowi. Niestety, 4 marca 1484 roku Kazimierz umiera na rękach biskupa krakowskiego Jana Rzeszowskiego – ma wtedy zaledwie 25 lat i 5 miesięcy. Wieść o śmierci królewicza wzbudza powszechny żal i smutek. Jego ciało zostaje złożone w królewskim grobie w kościele katedralnym w Wilnie, który rychło staje się miejscem jego kultu.
Kult ten jest tak mocny, że już 37 lat po śmierci Kazimierza zostaje potwierdzony przez papieskiego legata i jednocześnie pierwszego biografa naszego patrona, czyli bp. Zachariasza Ferreri. Niestety, akta tego pierwszego procesu kanonizacyjnego giną w czasie wojennej zawieruchy i dlatego oficjalna kanonizacja Kazimierza Królewicza dokonuje się dopiero w roku 1602. Kiedy z tej okazji zostaje również otwarty jego grób, ciało okazuje się być nienaruszone mimo upływu ponad 100 lat od momentu śmierci. Przy głowie św. Kazimierza Królewicza znajduje się zaś tekst hymnu ku czci Maryi. Pierwsze słowa tego hymnu - "Dnia każdego sław Maryję" - można potraktować jako swoiste motto tego jednego z najpopularniejszych w Polsce świętych.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama