107,6 FM

Św. Stanisław

W kronikarskich zapiskach dzisiejszy patron dla jednych jest „ojcem”, „przeświętym biskupem” i „pasterzem owczarni”, a dla innych „zakałą królestwa”, „potworem ojczyzny”, a nawet „zdrajcą”. Jak to możliwe?

W kronikarskich zapiskach dzisiejszy patron dla jednych jest „ojcem”, „przeświętym biskupem” i „pasterzem owczarni”, a dla innych „zakałą królestwa”, „potworem ojczyzny”, a nawet „zdrajcą”. Jak to możliwe? Czyżby Kościół w osobie św. Stanisława, biskupa i męczennika, wspominał swoistego średniowiecznego dr Jekylla i mr. Hyde'a? Otóż odpowiedź na to pytanie jest dużo bardziej prozaiczna, niż się pozornie wydaje. Za te wszystkie, tak diametralnie różne od siebie epitety, kierowane pod adresem jednego człowieka, odpowiedzialna jest… polityka. W końcu bowiem historię życia św. Stanisława, biskupa krakowskiego, poznajemy po wiekach na podstawie roczników i kronik. Każda z nich pisana zaś była z odmiennej historycznej perspektywy i innym politycznym celom miała służyć. Tak więc dla jednych biskup Stanisław będzie świętym już za życia, a dla drugich wręcz przeciwnie. A co z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć o nim poza tymi uwikłanymi w rozgrywki polityczne opiniami? Że urodził się w Szczepanowie prawdopodobnie około 1030 roku. Że uczył się w kraju i za granicą.  Że święcenia kapłańskie otrzymał około roku 1060. Oraz, że był kanonikiem katedry mianowanym przez krakowskiego biskupa Lamberta, a po jego śmierci został wybrany jego następcą. Trudno natomiast powiedzieć coś pewnego o biskupiej posłudze św. Stanisława, bo ona – jako funkcja tyleż kościelna, co polityczna w owym czasie – staje się już elementem gry o właściwą interpretację dziejów. To, co dyskusji nie podlega, to wyprawa św. Stanisława do papieża Grzegorza VII, by wyjednać wskrzeszenie metropolii gnieźnieńskiej. W ten sposób raz na zawsze ustają automatycznie pretensje metropolii magdeburskiej do zwierzchnictwa nad diecezjami polskimi. To wielki sukces, który mógł zostać osiągnięty tylko dzięki ścisłej współpracy hierarchy z królem Bolesławem Śmiałym. Zatem był taki czas – około roku 1075 - gdy było im ze sobą po drodze z pożytkiem dla kraju i Kościoła. Nastał jednak niedługo potem 11 kwietnia 1079 roku, kiedy to król osobiście udał się do świątyni na Skałce i w czasie Mszy świętej zarąbał biskupa uderzeniem w głowę. Co się stało, że ta współpraca miała tak tragiczny finał? W opinii historyków bezpośrednim powodem zaognienia stosunków między królem i biskupem mogła być klęska wyprawy na Kijów i problemy wewnętrzne kraju, które domagały się czyjejś głowy. Polityka, jako się rzekło. Ale i wydarzenie profetyczne, a także symboliczne, bo tak jak ciało św. Stanisława zostało po mordzie rozczłonkowane, tak też w niedługim czasie nasz kraj uległ rozbiciu dzielnicowemu i na długie lata stracił to, co zyskał dzięki mądrej współpracy.

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama