107,6 FM

Św. Krzysztof Magallanes

Nie ma znaczenia czy robisz coś dobrego, jeżeli nie jesteś z nami. Bo jesteśmy tylko my i oni. My zawsze mamy rację, a oni zawsze się mylą. I nie, to nie jest żadna wycieczka do obecnej sytuacji tutaj czy gdzie indziej. To ogólna zasada, która rządzi się polityka, a której ofiarami padają zwykli ludzie

Nie ma znaczenia czy robisz coś dobrego, jeżeli nie jesteś z nami. Bo jesteśmy tylko my i oni. My zawsze mamy rację, a oni zawsze się mylą. I nie, to nie jest żadna wycieczka do obecnej sytuacji tutaj czy gdzie indziej. To ogólna zasada, która rządzi się polityka, a której ofiarami padają zwykli ludzie. Tacy jak dzisiejszy patron, Krzysztof Magallanes Jara, który urodził się w roku 1869 w Meksyku, w rodzinie rolników. Zanim wstąpił do seminarium jako 19-latek, był zwyczajnym pasterzem i doskonale poznał biedę. Dlatego jak tylko przyjął święcenia i trafił do Totatiche jako proboszcz, zakasał rękawy i zabrał się do pracy. Myliłby się jednak ten, kto by uznał, że sprowadzało się to do moralizowania z ambony. Praca oznaczała w tym przypadku budowę szkoły, bo bez dobrej edukacji trudno marzyć o wewnętrznym rozwoju. Potem było założenie drukarni i centrum katechizacji dla dzieci oraz dorosłych, a w końcu budowa wodnej elektrowni, żeby dobrodziejstwo prądu mogło przynieść ulgę wszystkim ciężko pracującym mieszkańcom Totatiche. W planach proboszcza był następnie szeroko zakrojony projekt przygotowywania okolicznych rolników do podjęcia współpracy z mieszkańcami miast, ale... no właśnie. Ale wtedy się okazało, że ks. Krzysztof Magallanes Jara przestał być swój, a stał się obcy. Nie dla swoich parafian, broń Boże, ale dla rządu Meksyku, który właśnie postanowił radykalnie rozdzielić Kościół od państwa. W nowej rzeczywistości politycznej, przestało się zaś liczyć, czy inicjatywy proboszcza przynoszą dobre owoce, a ważne się stało, kto za nimi stoi. Żeby ochronić swoich wiernych nasz meksykański kapłan wycofał się na farę, ale nie zamierzał bezczynnie na niej siedzieć. Okazja do działania nadarzyła się już niebawem, gdy rząd zlikwidował stosowną ustawą wszystkie seminaria w kraju. Wtedy właśnie on, nasz przedsiębiorczy bohater dzisiejszej historii, otworzył własne, dla seminarzystów ze swojej diecezji. Kłopot tylko w tym, że państwu wydającemu takie ustawy wcale nie chodziło o to, by zamknąć określony rodzaj szkół – plan był taki, by wykorzenić w skali kraju określony sposób myślenia. A wraz z nim pozbyć się także ich, tych inaczej myślących. I w tym sensie inicjatywa proboszcza z Totatiche musiała zostać zduszona w zarodku. Zduszona dosłownie, jeśli będzie taka potrzeba. Doszło do tego 21 maja 1927 roku, podczas podróży do jednego z gospodarstw, gdzie proboszcz Magallanes miał odprawić Eucharystię. Aresztowany, po czterech dniach, bez wyroku, został rozstrzelany. Przed śmiercią udzielił swoim oprawcom rozgrzeszenia i do ostatnich chwil podnosił na duchu innego kapłana, który razem z nim szedł na egzekucję. Bo św.  Krzysztof  Magallanes Jara nie był niestety jedynym, który w Meksyku, w latach 1926-29, zginął z powodu nienawiści do wiary.

 

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama