Ukraińcy bardzo rzadko dostają w Polsce status uchodźcy. Jeśli jednak na Wschodzie wybuchnie wojna, do Polski może dotrzeć fala uciekinierów, z jaką nie mieliśmy jeszcze do czynienia.
To oczywiste, że w związku z sytuacją na Ukrainie przygotowujemy się na różne scenariusze. Jednym z nich są działania wojewodów związane z ewentualnym napływem uchodźców z Ukrainy, którzy z powodu możliwego konfliktu mogą szukać w naszym kraju bezpiecznego schronienia – napisał w połowie lutego minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński. Jego zastępca Maciej Wąsik dodał, że w razie wybuchu wojny w Polsce może szukać schronienia nawet 1 mln osób. Osobom uciekającym z sąsiedniego kraju przed konfliktem zbrojnym należy się w Polsce ochrona – nie można jej odmówić zarówno ze względów humanitarnych, jak i z uwagi na prawo międzynarodowe. Gdzie w takim razie ulokować uchodźców ze Wschodu?
Trochę przyjmiemy
Przynajmniej od końca stycznia wojewodowie wysyłają do władz poszczególnych miejscowości pisma z prośbą o przygotowanie miejsc dla ewentualnych uchodźców z Ukrainy. Większość instytucji niechętnie komentuje przygotowania do przyjęcia Ukraińców. Zapytaliśmy Straż Graniczną o to, czy w związku z możliwością nagłego zwiększenia ruchu na wschodniej granicy przewidziana jest jakaś dodatkowa mobilizacja sił. Zarówno centralna, jak i bieszczadzka SG odesłały nas z pytaniami do resortu spraw wewnętrznych.
Władze Warszawy poinformowały, że dysponują 30 ośrodkami. Nie wiadomo, ile osób mogłoby się w nich schronić. Jeszcze mniej konkretne są komunikaty włodarzy Krakowa, Łodzi i Szczecina. Wiadomo jedynie, że szukają jakichś lokalizacji. W przypadku Poznania jedną z potencjalnych lokalizacji jest dawny policyjny ośrodek szkoleniowy nad Jeziorem Kierskim. Radom przekazał już wojewodzie swoją listę, która obejmuje zarówno publiczne placówki, jak i nieruchomości należące do prywatnych właścicieli. – Czekamy na dalsze decyzje – poinformowała nas rzecznik radomskiego ratusza Katarzyna Piechota-Kaim. Nie chciała zdradzić, ile miejsc przygotowano. Jak tłumaczyła, wykaz jest orientacyjny, a warunki, jakie miałyby spełniać punkty przyjmowania uchodźców, są „normalne”. – Ośrodki, które zostały zgłoszone, to placówki hotelowe – podsumowuje Katarzyna Piechota-Kaim.
Grzegorz Rajter z biura prasowego prezydenta Wrocławia zapewnił nas z kolei, że ratusz jest w stałym kontakcie z wojewodą dolnośląskim. – Przedstawiliśmy obiekty, które mogą zostać przeznaczone do ewentualnego zakwaterowania Ukraińców. Są to przede wszystkim akademiki i hostele, jednak ostateczną decyzję w tej sprawie podejmuje pan wojewoda. Na razie nie mamy informacji, czy zaproponowane przez nas obiekty zostały zaakceptowane, dlatego nie podajemy więcej szczegółów w tej sprawie – wyjaśnił Grzegorz Rajter.
Karimaty w sali weselnej
Konkretną liczbę przygotowanych miejsc podał Elbląg. Miasto jest w stanie przyjąć 420 osób, m.in. w salach gimnastycznych, a prezydent miasta nakazał przygotowanie kolejnych lokalizacji. Olsztyn zadeklarował przyjęcie 60 osób w hotelu Relax. W Ostrowcu Świętokrzyskim i jego okolicach Ukraińcy mogliby zamieszkać m.in. w domach weselnych, halach sportowych i gospodarstwach agroturystycznych. Powiat ostrowiecki ma 1582 miejsca, choć nie podaje, z ilu z nich mogliby skorzystać uchodźcy ze Wschodu. Burmistrz Końskich Krzysztof Obratański w rozmowie z Radiem Kielce zwracał uwagę, że ośrodki turystyczne nad pobliskim zalewem w Sielpi mogą pomieścić ok. 5 tys. osób. W połowie lutego nie było jeszcze jasne, ilu przybyszów będą gotowe ugościć tamtejsze hotele, ale wyrażono już wstępną zgodę, by to zrobić. Powiat sandomierski jest z kolei chętny przyjąć 30 osób w bursie szkoły przy ul. Wojska Polskiego.
Do udzielenia pomocy uchodźcom przygotowuje się także Caritas. Jak poinformował nas jej rzecznik Maciej Dubicki, polski oddział organizacji współpracuje w tej sprawie ze swoimi ukraińskimi odpowiednikami – Caritas rzymskokatolicką i greckokatolicką.
Nie wszystkie miasta chcą przyjmować u siebie Ukraińców. Ratusz w Siedlcach odpowiedział wojewodzie mazowieckiemu, że nie ma odpowiednich lokali. Według siedleckiego ratusza, najbardziej poszukiwane są bursy i internaty, a te są zajęte przez uczniów. Mariusz Ziółkowski z Referatu Zarządzania Kryzysowego i Spraw Obronnych powiedział Polskiemu Radiu RDC, że wykorzystanie siedleckich domów uczniowskich można by rozważyć, gdyby prowadzona była nauka zdalna, ale w czasie gdy lekcje odbywają się w normalnym trybie, zablokowanie burs sparaliżowałoby szkoły. Ratusz leżącego w pobliżu granicy Hrubieszowa początkowo odmówił współpracy, ale potem wskazał Ośrodek Sportu i Rekreacji oraz hotele, w których mogliby zamieszkać uciekinierzy.
Pracownicy i azylanci
Liczba Ukraińców mieszkających w tej chwili w Polsce jest szacowana na 1,3 mln. Tylko w 2017 r. polskie firmy wystawiły 1,4 mln wniosków o powierzenie osobom z Ukrainy pracy, na ogół przez 3–6 miesięcy (dzięki takim dokumentom cudzoziemiec może legalnie mieszkać i pracować w naszym kraju). W 2020 r. urzędy wydały Ukraińcom 1,3 mln zezwoleń na podjęcie zatrudnienia. Zdecydowana większość przybyszów ze Wschodu podejmuje się prostych prac, m.in. w budownictwie, branży hotelarskiej czy transportowej, ale znalazło się wśród nich także kilku aktorów, 7 strażników więziennych, 10 weterynarzy, 5 modelek i dentysta. W połowie zeszłego roku spośród pół miliona cudzoziemców mających zgodę na pobyt w Polsce (ważną maksymalnie 3 lata) Ukraińcy stanowili 277 tys. Zajmujących drugie miejsce Białorusinów było 34 tys., a Niemców – 20 tys. Od stycznia do końca czerwca 2021 r. liczba obcokrajowców mających dokumenty pobytowe wzrosła o blisko 42 tys., z czego 31,5 tys. stanowili obywatele Ukrainy.
Sytuacja naszych wschodnich sąsiadów uciekających przed wojną będzie inna. Zgodnie z międzynarodowym prawem będzie im przysługiwać status uchodźców lub ochrona uzupełniająca. Jedno i drugie oznacza zgodę na pobyt i pracę oraz możliwość sprowadzenia rodziny, a także dostęp do tych samych świadczeń socjalnych, które mają Polacy. Osób mających status uchodźcy jest w naszym kraju niewiele ponad 1 tys. Jak podaje Urząd do spraw Cudzoziemców, w pierwszym półroczu 2021 r. złożono 1,7 tys. wniosków, czyli o jedną czwartą więcej niż rok wcześniej. Najczęściej o ochronę ze strony Rzeczpospolitej Polskiej ubiegali się Białorusini – 667 osób, Rosjanie – 465 osób, Afgańczycy – 140 osób i Ukraińcy – 112 osób. Do końca czerwca wydano 391 pozytywnych decyzji. Najczęściej otrzymywali je Białorusini – Urząd do spraw Cudzoziemców podaje, że od sierpnia 2020 r. wszyscy obywatele tego kraju dostają od Polski ochronę. Ukraińcy z reguły spotykali się z odmową. W ich przypadku wydano 140 decyzji negatywnych. Obywatele Ukrainy stanowili za to 13 proc. spośród 3,8 tys. osób korzystających z pomocy socjalnej udzielanej w trakcie rozpatrywania wniosku. Od połowy roku liczba wniosków składanych w Urzędzie do spraw Cudzoziemców znacznie wzrosła. Do końca trzeciego kwartału było to już 5,2 tys. Ponad tysiąc osób znajdujących się pod opieką Urzędu stanowili Afgańczycy, ewakuowani z Kabulu przez polskie władze. Także w okresie od lipca do września Ukraińcy raczej nie mogli liczyć na status uchodźcy. Odrzucono 56 złożonych przez nich wniosków.
Jeśli Rosja zaatakuje, trudno sobie wyobrazić, by Ukraińcom odmówiono ochrony międzynarodowej. Zeszłoroczny kryzys afgański pokazał, że Polska jest w stanie szybko przygotować się na przyjęcie uchodźców, ale tym razem ich liczba będzie zapewne o wiele większa. Z takim wyzwaniem nasz kraj w powojennych czasach jeszcze się nie mierzył.•