107,6 FM

Pierwszy krok w przyszłość

Lekarze z Krakowa na łamach prestiżowego amerykańskiego czasopisma naukowego opublikowali wyniki badań, w których udowodnili, w jaki sposób chemioterapia nowotworów piersi może uszkadzać naczynia krwionośne, a w konsekwencji prowadzić do chorób układu krążenia. To odkrycie na skalę światową.

W dobie coraz lepszej (szybszej) diagnostyki nowotworów i coraz bardziej skutecznych leków (chodzi zarówno o tradycyjną chemioterapię, chemioterapię celowaną, jak i leki biologiczne, czyli tzw. immunoterapię) zwiększa się przeżywalność chorych, którym albo udało się pokonać raka, albo trwale zatrzymać jego rozwój. Ta dobra wiadomość niesie jednak za sobą pewne „ale”, bo każdy lek, oprócz dobroczynnego działania, ma też konkretne skutki uboczne. W przypadku leków przeciwnowotworowych, nawet najbardziej nowoczesnych, są to często skutki toksyczne dla zdrowych komórek, a powikłania mogą albo towarzyszyć leczeniu, albo rozwinąć się po kilku miesiącach, a nawet latach od jego zakończenia. Obecnie u kobiet, które przeżyły raka piersi, główną przyczyną zgonów nie jest nowotwór, ale schorzenia sercowo-naczyniowe. I tu pojawia się problem, bo już sama diagnoza i perspektywa leczenia są dla chorej potężnym szokiem i sytuacją stresującą, a świadomość, że „jeśli nie zabije mnie rak, to zabić mnie może np. zawał albo udar mózgu” optymizmem nie napawa. Co więc robić?

Cel był ambitny

– Na pewno nie wolno zastanawiać się nad sensownością leczenia ani opóźniać go ze strachu przed skutkami ubocznymi, bo jest to leczenie ratujące życie. Trzeba więc w pierwszej kolejności zaufać onkologowi, ale też mieć świadomość ryzyka i być pod opieką internisty, który patrzy na pacjenta w sposób holistyczny, a w razie potrzeby, jeśli pojawią się niepokojące objawy i/lub wyniki badań – także kardiologa – mówi prof. Tomasz Guzik, kierownik Katedry Chorób Wewnętrznych Medycyny Wsi Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie w Szpitalu Specjalistycznym im. J. Dietla. To właśnie on wraz z prof. Tomaszem Grodzickim, prorektorem UJ ds. Collegium Medicum, kierownikiem Katedry Chorób Wewnętrznych i Gerontologii CM UJ, ordynatorem Oddziału Klinicznego Chorób Wewnętrznych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, pokierował zespołem, który nad sukcesem pracował aż 10 lat. W jego skład weszli onkolodzy ze Szpitala Uniwersyteckiego, chirurdzy onkologiczni, ginekologiczni, reumatolodzy, immunolodzy oraz interniści, którzy pomimo ogromnej liczby własnych pacjentów dostrzegli rangę badań i się w nie zaangażowali.

– Już wcześniej obserwowano, że u pacjentek z rakiem piersi leczonych chemioterapią pojawia się tzw. ryzyko sercowo-naczyniowe, ale nie był znany mechanizm tego, w jaki sposób chemia może uszkadzać naczynia krwionośne – tłumaczy dr Piotr Szczepaniak, asystent Katedry Chorób Wewnętrznych Medycyny Wsi CM UJ w Krakowie w Szpitalu Specjalistycznym im. J. Dietla, pierwszy autor publikacji, która ukazała się na łamach „Journal of Clinical Investigation” (czasopisma wydawanego przez Amerykańskie Towarzystwo Badań Klinicznych). – By rozwikłać tę zagadkę, zajęliśmy się zarówno podstawowymi badaniami naczyń, jak i zaawansowaną biologią molekularną, prowadząc badania na różnych modelach. Analizowane były także mechanizmy, które – jak się okazywało – nie powodują uszkodzenia naczyń, dlatego były wykluczane z dalszych badań – opowiada. Cel był ambitny, bo odkrycie mechanizmu prowadzącego do uszkodzenia naczyń jest pierwszym krokiem w przyszłość, czyli do tego, by móc podać lek (równocześnie z chemioterapią albo już po jej zakończeniu), który albo zminimalizuje ryzyko sercowo-naczyniowe, albo zupełnie je wyeliminuje – dodaje dr Szczepaniak. – Badania, które teraz kontynuujemy, są nastawione właśnie na to, by odnaleźć ów tajemniczy jeszcze lek. Dopóki jednak tabletka jest poza naszym zasięgiem, po chemioterapii trzeba regularnie sprawdzać stan serca i podstawowe parametry (ciśnienia krwi, cholesterolu), jak również zdrowo się odżywiać i być aktywnym fizycznie – dodaje prof. Guzik.

Trop już jest

Ostatecznie krakowscy lekarze udowodnili, że duży wpływ na pojawienie się patologii w naczyniach ma lek o nazwie Docetaxel, skuteczny w leczeniu kilku rodzajów nowotworów, m.in. raka piersi. – Co ciekawe, w trakcie badań okazało się, że ryzyko jest większe u kobiet, które przed rozpoczęciem leczenia Docetaxelem weszły już w czas menopauzy. Te, które menopauzę miały jeszcze przed sobą, były w jakiś sposób chronione przed tym zjawiskiem. Naturalny proces ochronny, obserwowany u kobiet przed menopauzą, może być jednak dla nas wskazówką, gdzie szukać leku, który będzie zapobiegał niszczeniu naczyń krwionośnych – zaznacza dr Szczepaniak. Jak więc do tego niszczenia dochodzi? U zdrowego człowieka naczynia krwionośne produkują dużo substancji (m.in. gazów), które pełnią funkcje ochronne. Jedną z nich jest tlenek azotu, który powoduje, że naczynie rozkurcza się, powodując obniżenie ciśnienia krwi (skurcz naczynia skutkuje wzrostem ciśnienia).

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama