- Ten poziom cen jest o co najmniej 30 procent za niski, żeby zrekompensować aktualne koszty produkcji - mówi w rozmowie z Radiem eM Roman Włodarz, prezes Śląskiej Izby Rolniczej, komentując sytuację na rynku zbóż oraz nowe regulacje dotyczące handlu z Ukrainą.

Umowa z Ukrainą dopiero w 2026 roku
Jak wyjaśnia Włodarz, skutki nowej umowy między Unią Europejską a Ukrainą, przewidującej kontyngent miliona ton pszenicy i orkiszu, będą odczuwalne dopiero za dwa lata.
– Umowa dotyczy okresu między 1 stycznia 2026 a 31 grudnia 2027 roku. Dziś realizowane jest rozporządzenie 11.32 z 3 czerwca bieżącego roku, które wprowadziło limity kwotowe po zakończeniu tzw. ATM-ów, całkowicie zwalniających produkty ukraińskie z cła – tłumaczy.
Zwraca też uwagę, że obecnie cena zboża na Ukrainie jest taka sama lub nawet nieco wyższa niż w Polsce, dlatego nie ma presji eksportowej ze strony ukraińskich producentów. – To może się zmienić w perspektywie dwóch–trzech lat – dodaje.
Import z Rosji i Kazachstanu nadal trwa
Włodarz podkreśla, że wbrew powszechnemu przekonaniu wojna nie zatrzymała importu produktów rolnych z Rosji.
– W tej chwili mamy bardzo duży import z Rosji tzw. warzyw spod szkła – ogórków, pomidorów i innych, które wymagają ogrzewania. Europa, przy obecnych cenach energii, nie jest w stanie konkurować z rosyjską produkcją szklarniową – mówi.
Przypomina też, że Rosja eksportuje nawet 40–45 milionów ton zbóż rocznie, a więc znacznie więcej niż Ukraina w najlepszych latach.
– To gra wielkich interesów międzynarodowych. Sankcje są wybiórcze i zależne od sytuacji rynkowej – dodaje prezes Śląskiej Izby Rolniczej.
Zmowy cenowe i słabe mechanizmy ochronne
Zapytany o tzw. „samozbiory" i lokalne protesty rolników, Włodarz przyznaje, że zjawisko bywa groźne. – Problemy rolników wkroczyły w sferę mediów społecznościowych, gdzie łatwo o fake newsy, a skutki bywają dramatyczne. Mieliśmy przypadek kradzieży 150 ton ziemniaków tylko dlatego, że rozpowszechniono nieprawdziwe informacje – mówi.
Zaznacza również, że na rynku owoców i warzyw brakuje skutecznych mechanizmów ochronnych.
– Działania Komisji Europejskiej są w tym zakresie bardzo ograniczone, nie ma instrumentów, które chroniłyby polskich producentów. – zauważa.
Nie ukrywa, że widać też zmowy cenowe w skupie. – Dotyczy to głównie owoców miękkich, jabłek i malin. Rolnik jest wtedy pod ścianą, bo nie ma jak przechować plonów – tłumaczy.
Rolnicy bez szans w konkurencji z agroholdingami
Zdaniem Romana Włodarza, polski rolnik nie jest w stanie konkurować z ukraińskimi agroholdingami, które często należą do kapitału międzynarodowego.
– Na Ukrainie obowiązują znacznie niższe koszty produkcji, słabsze regulacje i dostęp do środków ochrony roślin zakazanych w Unii Europejskiej. – wylicza.
– Nie wierzę, że do 2028 roku Ukraina rzeczywiście przyjmie unijne normy jakości i sanitarne. Interesy kapitału międzynarodowego są zbyt silne, by pozwoliły się ograniczyć. – dodaje.
Zagrożone bezpieczeństwo żywnościowe
Choć, jak mówi Włodarz, ilościowo bezpieczeństwu żywnościowemu Polski dziś nic nie zagraża, to problem leży w przyszłości.
– Obecnie mamy ok. 40 procent nadwyżki produkcji ponad krajowe spożycie. Ale jeśli utrzyma się tak niski poziom opłacalności, nastąpi stopniowe wygaszanie produkcji w wielu gospodarstwach – ostrzega.
W jego ocenie wówczas import taniej żywności z Ukrainy, Rosji czy krajów Ameryki Południowej może trwale wyprzeć krajową produkcję.
– Kiedy polska żywność zostanie wyparta, ceny gwałtownie wzrosną – tak, jak działo się w Afryce w latach 60. – mówi.
– Będzie to groziło upadkiem gospodarstw, wyprzedażą ziemi, porzucaniem upraw i przyspieszoną wyludnieniem wsi.
„Politycy myślą do następnych wyborów"
Na koniec prezes Śląskiej Izby Rolniczej przyznaje z goryczą:
– Dziś nikt realnie nie dba o polskiego rolnika. Politycy myślą kategoriami kolejnych wyborów, a nie perspektywą dziesięciu czy piętnastu lat. To, czego dziś nie widać, po prostu się odkłada.
...a przede wszystkim lokalna, sprawy, które cieszą, martwią, niepokoją, bulwersują, decyzje, które zmienią nasze miasta, region a może nasze życie.
Zapraszamy do tych rozmów gości, którzy mają coś do powiedzenia: eksperci wyjaśniają, politycy się tłumaczą…
Trzymamy rękę na pulsie.