Człowiek, który zadziwił Boga

Elżbieta
 Grodzka-Łopuszyńska


|

GN 48/2014

Panie, nie jestem godny, abyś wszedł do mojego domu, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie.


Człowiek, który zadziwił Boga

Posłuchaj Ewangelii z komentarzem. Aby pobrać lub słuchać na urządzeniach mobilnych, kliknij TUTAJ.

1.12.2014 rozważa Elżbieta Grodzka-Łopuszyńska

Głównym bohaterem dzisiejszego fragmentu jest setnik – dowódca setki rzymskich żołnierzy, nie byle kto. Biorąc pod uwagę jego status społeczny, już sam fakt, że osobiście pofatygował się do Jezusa mógłby wydawać się dziwny, wystarczyło posłać sługi. A jednak on zadaje sobie ten trud, idzie i przedstawia Mu konkretną prośbę. Przychodzi do Jezusa nie w swojej sprawie, ale swego sługi, człowieka, który w owych czasach tak niewiele znaczył. Po prostu chce pomóc temu, który bardzo cierpi, nie pozostaje obojętny. Staje się narzędziem dobra i miłości, daje się Bogu „wykorzystać”. Co więcej, nazywa się niegodnym podjęcia Jezusa w swoim domu, niegodnym boskiej fatygi, stanowczo stwierdza, że samo słowo Nazarejczyka władne jest dokonać cudu. Postawa pełna wiary i pokory, świadome przyzwolenie na to, by stać się „przezroczystym” orędownikiem spraw drugiego człowieka – na to było stać Rzymianina, któremu do Jezusa nie było tak całkiem po drodze. Nic dziwnego, że jak podaje ewangelista, usłyszawszy słowa setnika, „Jezus się zdziwił”. To chyba najpiękniejsze, co można osiągnąć, to sprawa na miarę świętości. Żyć tak, by zadziwić Boga.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.