Rekolekcje to stan umysłu

Szymon Zmarlicki

publikacja 27.03.2015 02:00

Łagodnie czy z mocą? Ostrożnie czy z przekonaniem? Nazywają siebie "architektami" i pretendują do tytułu "Synów Gromu", ale w małej wiosce pod Raciborzem nie sieją burzy, lecz słowo Pana w sercach młodych ludzi już od 10 lat.

Rekolekcje to stan umysłu   "Architekci" rekolekcji dla młodzieży w Babicach. W środku ks. Jarosław Buchenfeld, gospodarz tamtejszego ośrodka Szymon Zmarlicki /Foto Gość Na początku były weekendowe wyjazdy wspólnotowe dla młodzieży z knurowskiej parafii świętych Cyryla i Metodego. W 2003 roku podczas takich integracyjnych spotkań przed wieczorną modlitwą pojawiły się rozważania, a już rok później konferencje przyciągające coraz więcej osób. Wtedy po raz pierwszy zrodził się pomysł zorganizowania trzydniowych rekolekcji dla różnych wspólnot, które miały być skondensowanym odpowiednikiem 15-dniowej wakacyjnej formacji proponowanej przez Ruch Światło-Życie. Po raz pierwszy odbyły się w Miliardowicach, a od 2005 w Babicach, dokąd wiosną i jesienią zaczęła się zjeżdżać młodzież z archidiecezji katowickiej, a później także z archidiecezji częstochowskiej i diecezji gliwickiej.

Ty też ponad murami?

Diakonia Weekendowych Oaz Tematycznych – tak brzmi formalna nazwa umiejscawiająca działającą obecnie grupę w strukturach Ruchu Światło-Życie. I choć na Facebooku nazywają się „Ty też?”, to chcą przemianować się na „Ponad Murami”, gdy tylko nowa i bardziej odpowiadająca charakterowi diakonii nazwa będzie bardziej zakorzeniona w świadomości ludzi, do których adresuje swoje zaproszenie. Są nimi głównie gimnazjaliści i licealiści, chociaż stali bywalcy, którzy „awansowali” już na uczelnie wyższe, również są mile widziani i właśnie dla nich została stworzona dodatkowa grupa studencka.

– Kiedy brałam udział w babickich rekolekcjach weekendowych jeszcze jako uczestnik, to przeżywałam je zupełnie inaczej niż wszystkie pozostałe. Z nich naprawdę dało się coś wynieść. A teraz, już jako animatorka, widzę, że jest to warte poświęcenia – przekonuje Kasia, która udziela się przy organizacji spotkań. – Nasz marketing jest głównie internetowy, ale staramy się też wychodzić do ludzi, opowiadać im o tym. Szczególnie chcemy trafiać do wspólnot, by to one przyjeżdżały na nasze rekolekcje – wyjaśnia.

Do tej pory na spotkaniach było poruszanych 20 tematów. – „Wiara wymaga pytań”, „Podróżowanie po pustyni”, „Przestrzenie wolności”, „Ogień wiary”, „Słowa niezapomniane”, „Wartość bezwzględna”… – wylicza Artur, który w pracę diakonii angażuje się od samego początku. – Bardzo często koncentrujemy się wokół myśli, że z życia trzeba czerpać jak najwięcej, że trzeba się obudzić i zrobić ten krok, którego konsekwencje są po prostu fantastyczne – dodaje. Jak precyzuje, są to rekolekcje ewangelizacyjne, choć nie zawsze wybrzmiewa tam kerygmat, czyli głoszenie podstawowych prawd Ewangelii.

Rekolekcje to stan umysłu   Zajęcia artystyczne to forma twórczego zaangażowania młodzieży Archiwum prywatne Kliknięcie na start

– Celem rekolekcji jest to, by dotknąć fundamentów, przebić się przez to, co dzisiaj w świecie obserwujemy jako pewne „spłaszczenie” do roli konsumenta. Bo młodzi ludzie nie są zainteresowani tylko tym, lecz noszą w sobie pragnienia i pytania. Próbujemy w nie uderzyć, aby ruszyć w nich to, co jest ponad zwyczajnością – przekonuje ks. Jarosław Buchenfeld, gospodarz ośrodka w Babicach. Przyznaje, że wiele osób co roku powraca na kolejne turnusy. Dla nich przewidziana jest dalsza formacja, która ma pogłębiać ich wiarę. – Są tacy, którym odpowiada taka propozycja, i zetknąwszy się z nami, chcą iść dalej. Myślę, że mamy parę osób, które udało nam się obudzić do aktywności i trafiły do jakiejś wspólnoty. Bo choć sami wspólnoty nie tworzymy, to zapraszamy do włączenia się w te już istniejące lub zachęcamy do ożywienia takiego miejsca, gdy ktoś już do niego należy – tłumaczy.

Aby dostać się na rekolekcje, dobrze jest być szybkim. Nawet bardzo szybkim, bo na najbliższy turnus pierwsza osoba zapisała się już minutę po rozpoczęciu zapisów. Żeby w takim czasie przejść od wydarzenia na Facebooku do strony, gdzie należy jeszcze wypełnić formularz zgłoszeniowy, trzeba być ekspertem od klikania. Albo doświadczonym wojownikiem na placu boju Uniwersyteckiego Systemu Obsługi Studenta, gdzie najintratniejsze zajęcia do wyboru rozchodzą się już kilka sekund po odblokowaniu zapisów. Studenci zrozumieją.

– Nie zawsze jest lekko. Czasami już nawet nam się nie chce. Ale wiemy, że jest naprawdę dużo ludzi, którzy czekają na te rekolekcje i głupio byłoby ich rozczarować. To jest wręcz motywujące – przyznaje Artur. – Jeszcze zanim je ogłosiliśmy, jedna ze stałych uczestniczek już o nie dopytywała – dopowiada Kasia. – Okazało się, że oprócz siebie chce zabrać jeszcze dwie inne osoby, żeby zobaczyły, jak to jest, bo czuje, że tego potrzebują. Ludzie nie chcą zatrzymywać tego doświadczenia tylko dla siebie. Ktoś, kto już raz przeżył rekolekcje, kolejny raz zwykle przyjeżdża ze znajomymi.

Rekolekcje to stan umysłu   Z roku na rok chętnych przybywa. W trakcje rekolekcji babicki ośrodek pęka w szwach Archiwum prywatne Ile Babice pomieszczą

W związku z rosnącym zainteresowaniem od kilku lat na rekolekcje przybywa tylu młodych, ilu tylko organizatorzy są w stanie zakwaterować. W ostatnim spotkaniu wzięło udział 85 uczestników i 15 animatorów. – Nie mamy innego ośrodka. W Babicach na początku dochodziło do tego, że spaliśmy dosłownie wszędzie, chociażby na scenie czy w namiotach rozbitych na poddaszu, bo strych był nieogrzewany, a jesienią było już zimno – wspomina Artur.

Kiedyś wobec nadmiaru chętnych tamtejszy proboszcz ks. Bogdan Kicinger został postawiony przed dylematem: próbować rozwiązać problem zbyt dużej grupy uczestników czy odmówić niektórym kandydatom? "Nie na mojej warcie!" – miał wówczas odpowiedzieć, po czym już miesiąc później poddasze było ocieplone i ogrzewane. Ponadto od trzech lat część osób śpi w budynku pobliskiej szkoły podstawowej.

– Gdyby to wyliczyć, to średnio jeden uczestnik bierze udział w 1 i 1/2 rekolekcji. Mamy takich, którzy przeżyli je raz, ale inni powracają. Zazwyczaj wiąże się to z tym, że ludzie po pewnym czasie włączają się w diakonię prowadzącą, więc zaliczają się już do grona animatorów – wyjaśnia ks. Jarosław Buchenfeld. – Trzymamy się zasady, że nigdy nie powtarzamy tematów. Wraz z diakonią spotykamy się, modlimy i zastanawiamy, jaki temat jest akurat potrzebny. Tak powstają wszystkie rekolekcje – dodaje Artur.

Co pół roku materiały przygotowywane są od zera. Animatorzy piszą konspekty, układają konferencje, zastanawiają się nad identyfikacją wizualną treści – wszystko po to, by przesłanie podać w jak najbardziej przystępnej i interesującej formie, a przy tym samemu nie popaść w rutynę. Przy wyborze zagadnień pomagają też ankiety wypełniane przez uczestników, którzy często trafnie sugerują, czym chcieliby się zająć. Organizatorzy przekonują jednak, że czasami starają się dorzucić coś spoza tego zbioru, co może zainteresować młodych ludzi, choć sami jeszcze o tym nie wiedzą.

Spójność w różnorodności

– Każdy ma różne potrzeby. Jednemu wystarczy post opublikowany na Facebooku i już chwilę później zapisuje się na rekolekcje, a drugiego trzeba przekonywać i odpowiadać na wątpliwości, na co też jesteśmy przygotowani – opisuje proces naboru uczestników Kasia. – Staramy się reklamować rekolekcje, by wśród młodych była świadomość, że one w ogóle się odbywają, a po drugie czego dotyczą, by na miejscu nie było zaskoczenia – dodaje.

Werbowanie uczestników odbywa się dwutorowo. Pierwszym sposobem są media społecznościowe – teksty, obrazki czy filmiki, które mają zachęcić i zaintrygować. Po drugie, animatorzy stawiają na bezpośrednie spotkania i rozmowy z członkami wspólnot czy uczniami szkół. Ważnym elementem są też krótkie świadectwa dawane przez uczestników wcześniejszych zjazdów. Między innymi po to, by nastawić zainteresowanych, że na rekolekcjach jest sporo czasu i przestrzeni na skupienie i modlitwę – czy to indywidualną, czy wspólnotową.

Rekolekcje to stan umysłu   Rekolekcje w Babicach organizowane są wiosną i jesienią. Przy odrobinie szczęścia można trafić na słoneczną pogodę, choć w przeszłości zdarzało się, że uczestnicy spali w namiotach na poddaszu Archiwum prywatne Są też jednak inne metody angażowania młodych. – Naszym oazowym doświadczeniem jest praca w małych grupach, gdzie dzielimy się doświadczeniem i odkrywamy odpowiedzi na pytania. Jest czas głoszenia konferencji i chętnie korzystamy z tej metody, również naznaczonej świadectwem. Korzystamy też z warsztatów, próbujemy wykorzystać aktywność i kreatywność młodzieży, by docierać do niej z tymi treściami, których dotyczy poruszany temat – wylicza opiekun ośrodka w Babicach. – Na przykład podczas rekolekcji o Eucharystii uczestnicy wyrabiali własne ciasto, używając do tego zakwasu, i wypiekali je w babickim piecu. Dzięki temu zrozumieli, czym jest zakwas i nie robili wielkich oczu na hasło "ożywczy ferment". Przez takie doświadczenia wszystko staje się oczywiste – dopowiada Artur.

Ku zaskoczeniu samozwańczych ekspertów od dawania "dobrych" rad, że do młodych należy docierać najlepiej przez piłkę nożną czy kontrowersje, wyniki ankiet ewaluacyjnych przeprowadzanych wśród uczestników jasno wskazują, że najbardziej nie potrafią doczekać się konferencji, czyli pozornie najnudniejszej części każdych rekolekcji. Są one też najwyżej oceniane, co dowodzi, że ludzie potrzebują ambitnych treści, a nie chcą być traktowani infantylnie.

Okazuje się, że nawet 16-latkowie potrafią dojrzale debatować o kondycji duchowej, dając tym ogrom energii i zapału do dalszego działania animatorom. – Ludzie, którzy przyjeżdżają, rzeczywiście chcą czegoś więcej. Widać po nich, jak chłoną te treści, choć są przy tym aktywni i czasami potrafią nie zgodzić się z jakimiś sprawami – tłumaczy ks. Jarosław Buchenfeld.

Rekolekcje to stan umysłu   Uczestnicy rekolekcji otrzymują spersonalizowane materiały i gadżety zaprojektowane na każde ze spotkań Szymon Zmarlicki /Foto Gość Nadciągają gromy

– Obecnie mamy problem ze słowem „radykalny” czy „gorliwy”. W dyskursie publicznym są one zmonopolizowane przez grupy fundamentalistów, np. islamskich. To spore wyzwanie, by zrobić rekolekcje o radykalizmie ewangelicznym, o którym będzie można powiedzieć, że jest super, a nie że jest fanatyzmem. Bo jeśli z Ewangelii zabierzemy pewną przejrzystość, klarowność, to bardzo dużo stracimy. Nie możemy pozwolić temu przesłaniu wyblaknąć – opisuje priorytety przed nadchodzącymi rekolekcjami Artur. – W trakcie przygotowań odbyliśmy wiele bardzo ciekawych dyskusji na temat tego, kogo my sami uważamy za ludzi w pozytywny sposób radykalnych. Ten temat jest ważny także dla młodych. Oni chcą być radykalni, ale boją się, że jeśli zaczną odważniej iść w kierunku wiary, to zostaną bardzo łatwo zaszufladkowani. Chcemy ich przekonać, że tak nie jest – zapowiada.

Na facebookowym profilu diakonii prezentowane są tak zwane Karty Mocy, czyli sylwetki osób, które można nazwać radykalnymi „Synami gromu” – tak właśnie będą się nazywały najbliższe rekolekcje. W formularzu zgłoszeniowym chętni mogą wybrać jedną z dwóch opcji, którą preferują: „Łagodnie i ostrożnie” lub „Z przekonaniem i mocą”. Zebrane statystyki będą punktem wyjścia do stylu, w jakim rozpocznie się spotkanie, by własne oczekiwania skonfrontować z rzeczywistością.

– Chcemy zobaczyć, która wersja bardziej do nas trafia, żeby na końcu osądzić nasze życie w świetle Ewangelii, zestawiając je z wcześniejszymi deklaracjami – wyjaśnia Artur. – Intuicja podpowiadała nam, że ludzi trzeba sprowokować do myślenia, wyrwać z codziennej apatii. Stosujemy różne chwyty, by zachęcić do zadawania sobie pytań, dlatego zdecydowaliśmy się na takie rozróżnienie – dodaje ks. Jarosław Buchenfeld.

Efekt „wow!”

Animatorzy lub – jak sami siebie nazywają – architekci rekolekcji przyznają, że przygotowanie weekendowego spotkania zajmuje im „niepoliczalnie” wiele czasu. – Czasami zadania są krótkie, ale trzeba włożyć w nie sporo wysiłku. Innym razem praca trwa dłużej, ale jest raczej przyjemnością. Każdy rozeznaje, w czym dobrze się czuje, więc zwykle wybiera przygotowanie tego, co sprawia mu największą radość – twierdzi Kasia.

– Dzięki spersonalizowanym materiałom ludzie czują, że rekolekcje są przygotowane specjalnie dla nich. Mam poczucie, że ciągną do nas dlatego, że nie jest „jakoś”, ale „jakość” w każdym wykonaniu. Dotykamy sprawy wiary, więc wszystko musi być dopracowane na sto procent i nie ma opcji, żeby było mniej – zarzeka się Artur. – To stan umysłu, to w człowieku siedzi. Słucham kazania w kościele gdzieś w Przemyślu i nagle myślę: „Użyję tego na rekolekcjach!”. Jadę samochodem i wymyślam konferencje, nawet nie wiedząc, że to robię. Po pewnym czasie chyba wszyscy już tak mamy.


Rekolekcje „Synowie gromu” odbędą się w Babicach w terminach od 17 do 19 kwietnia i od 24 do 26 kwietnia. Zapisać możesz się TUTAJ.

Rekolekcje to stan umysłu   Uczestnicy rekolekcji "Ty też?" przed ośrodkiem w Babicach Archiwum prywatne