800 czystych kont na Klimczoku

Urszula Rogólska

publikacja 01.08.2015 23:43

- Kiedy przystępujesz do spowiedzi, Pan Jezus ci mówi: "Masz czyste konto. Ja nic już nie pamiętam. Chcę, żebyś przychodził na Eucharystię, żebyś promieniał Mną" – usłyszeli 1 sierpnia na beskidzkim Taborze uczestnicy 3. Ewangelizacji w Beskidach.

Ruchliwy półroczny Filip swoją najszczerszą radością budował wszystkich uczestników ewangelizacji na Klimczoku   Ruchliwy półroczny Filip swoją najszczerszą radością budował wszystkich uczestników ewangelizacji na Klimczoku
Urszula Rogólska /Foto Gość
Piąte spotkanie tegorocznej ewangelizacji, której towarzyszy hasło: „Sursum corda – w górę serca!”, sprowadziło ponad 800 osób na Klimczok w Beskidzie Śląskim. Wszystkich połączyła Eucharystia w samo południe, modlitwa za mieszkańców czterech stron, a na zakończenie wspaniała (i niespodziewana!) uczta przygotowana przez właścicieli schroniska.

Co tydzień jeden ze szczytów jest wybraną górą biblijną. Klimczok był Taborem – Górą Przemienienia, na którą Jezus zabrał Piotra, Jakuba i Jana. W sobotę 1 sierpnia od strony Szczyrku, Wilkowic, ale i od Bielska-Białej w kierunku szczytu ciągnęły prawdziwe rzesze turystów i pielgrzymów wszystkich pokoleń. Kolejka na Szyndzielnię pomogła w dotarciu na górę tym, którym zdrowie nie pozwalało na zdobycie Babiej Góry tydzień wcześniej.

Do tych, którzy dobrze znali cel wędrówki – uczestnictwo w Eucharystii w samo południe – dołączali turyści, którzy o EwB dopiero się dowiadywali. – Jesteśmy z Chełma Śląskiego – mówi młode małżeństwo. – Co tydzień jesteśmy w górach, ale nie słyszeliśmy o tej akcji. Świetna sprawa! Jesteśmy pod wrażeniem, że tyle osób przyszło w góry. I już wiemy, że to tylko specjalnie na Mszę! Jeśli się nam uda zorganizować z naszym małym synkiem, bardzo byśmy chcieli z wami być za tydzień na Pilsku.

On zapala światło

Ks. Andrzej Wożniak poprowadził modlitwę za mieszkańców czterech stron świata   Ks. Andrzej Wożniak poprowadził modlitwę za mieszkańców czterech stron świata
Urszula Rogólska /Foto Gość
Na szczycie o 12.00 Mszy św. przewodniczył ks. Andrzej Woźniak, wikariusz z oświęcimskiej parafii św. Maksymiliana. – To spotkanie Pana Jezusa na górze Tabor z trzema apostołami jest bardzo znamienne i bardzo adekwatne do całego naszego życia; bo całe życie się zmieniamy, przemieniamy – podkreślał w kazaniu. – Przemiana jest częścią naszego życia. Nie mówimy jednak jedynie o zmianie zewnętrznej. Nam chodzi o przemianę naszego serca. Chcemy, żeby nasze życie cały czas się przemieniało, żebym się zmieniał, rozwijał. Wysiłek przemiany nie polega na naszym ludzkim wysiłku, aczkolwiek jest on bardzo ważny. Kiedy chcę się stać lepszym, jest konieczne, żeby Pan Bóg mnie wewnętrznie przemieniał: otwieram się na Jezusa Chrystusa i on zapala w moim sercu światło.

Jak mówił ks. Woźniak, to światło czasem przygasa. Czas wakacji jest tym szczególnym, kiedy poprzez odpoczynek – czyli zaczynanie od początku – możemy odnowić, odbudować w naszym sercu to, co najpiękniejsze. – Pan Jezus na Tabor zabrał trzech apostołów, żeby zaczęli coś od początku. Znali cuda Pana Jezusa, Jego naukę, byli nią przepełnieni. Ale może brakowało im jakiejś świeżości. Jezus zabiera ich od faryzeuszów, codziennych utarczek z nimi i całkowicie się przemienia wobec nich. Jezus zaczął promieniować, świecić. Apostołowie zobaczyli Jezusa, jakiego wcześniej nigdy nie widzieli! Pokazał im, kim naprawdę jest.

- To dzięki łasce sakramentu pokuty możesz być zwierciadłem Jezusa - słuchali pielgrzymi   - To dzięki łasce sakramentu pokuty możesz być zwierciadłem Jezusa - słuchali pielgrzymi
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak zaznaczył ks. Woźniak: – W trudzie wchodzenia na górę chodzi o to, żebyśmy zaczęli promienieć Jezusem Chrystusem. Ta wiara, którą apostołowie mieli, mogła być za słaba, kiedy będzie cierpiał, dlatego męczą się, wchodząc na górę, by otrzymać silną wiarę, którą na Taborze Jezus w nich na nowo rozpala. Z nami jest podobnie; wchodzimy na szczyty, trudzimy się, i chcemy coś otrzymać.

Przypominając jedną z rozmów św. Faustyny z Jezusem, ks. Woźniak mówił: – Kiedy przystępujesz do spowiedzi, Pan Jezus ci mówi: „Masz czyste konto. Ja nic już nie pamiętam. Chcę, żebyś przychodził na Eucharystię, żebyś promieniał Mną”. Nie koncentruj się na swoich niedostatkach, ale na tym, co dobre, by Jezus mógł przez ciebie działać. Życzmy sobie dzisiaj, żeby na naszych twarzach jaśniał Jezus Chrystus, żebyśmy byli Jego zwierciadłem. Ono się czasem zakurzy, zabrudzi, dlatego trzeba nieustannie czyścić – w sakramencie pokuty, gdzie Chrystus chce uczynić ze mnie nowego człowieka.

Dorota i Krzysztof Kuklowie - właściciele schroniska na Klimczoku - zadbali o żołądki wszystkich pielgrzymów   Dorota i Krzysztof Kuklowie - właściciele schroniska na Klimczoku - zadbali o żołądki wszystkich pielgrzymów
Urszula Rogólska /Foto Gość
Uczta dla ciała

Na zakończenie spotkania prawdziwą niespodziankę dla wszystkich (!) przygotowali Dorota i Krzysztof Kuklowie, właściciele schroniska na Klimczoku razem z siostrzenica Madzią Kozik. Kanapki z pastą jajeczną i serową, a także kompot i herbata czekały na wszystkich uczestników świętowania! – Wiemy jak to jest, kiedy przyjdzie się głodnym lub spragnionym, kiedy wstaje się wcześnie rano, żeby zdążyć na Mszę; kiedy nie zdąży się zjeść śniadania, zrobić kanapki, kiedy malutkie dzieci trzeba przygotować do wyprawy i o sobie człowiek zapomina – mówi pani Dorota. – „Pielgrzymkowi” jesteśmy. Kiedy możemy, chodzimy pieszo na Jasną Górę z pielgrzymką bielsko-żywiecką albo tarnowską, bo pochodzimy spod Limanowej. Nieraz doświadczyliśmy gościnności i serdeczności na postojach.

– Żona wstała dziś o czwartej rano, żeby to wszystko przygotować – dodaje pan Krzysztof. – Wystarczyło prawie dla wszystkich. Na zdrowie niech wyjdzie! I bardzo się cieszymy, że mogli się choć trochę posilić – uśmiecha się pani Dorota.

Jeden powód

– Jesteśmy po raz pierwszy na Ewangelizacji w Beskidach – mówią Agnieszka i Marek Czyżowie z Zabrzega, którzy na Klimczok wspięli się ze swoimi synami: 6-letnim Pawełkiem i 2-letnik Wojtkiem. – Przyjechaliśmy dlatego, że mamy blisko i to stosunkowo niewysoko. Czytaliśmy o Ewangelizacji i postanowiliśmy pojechać. Niedawno wróciliśmy znad Bałtyku, gdzie była Ewangelizacja nadmorska, a teraz mamy Ewangelizację w Beskidach. Jest w nas potrzeba serca, żeby w takim wydarzeniu uczestniczyć, jakaś luka, którą chciałoby się wypełnić. Dlatego tu jesteśmy.

Ponad 800 pielgrzymów weszło 1 sierpnia na Klimczok   Ponad 800 pielgrzymów weszło 1 sierpnia na Klimczok
Urszula Rogólska /Foto Gość
– Przyszłam po raz drugi na Ewangelizację w Beskidach. Piękne wyjście z rodziną na uwielbienie Pana Boga na górze, Msza św. – to wszystko bardzo budujące, odnawiające, zbliżające do Boga – mówi Monika Ciurla z Pisarzowic. – Z domu wyszłam z innym sercem niż wracam. Jest w nim więcej pokoju i jestem przekonana, że to zaowocuje w moim życiu rodzinnym.

– Tu znalazłyśmy to, co lubimy – góry, kontakt z przyrodą, w której można doświadczyć obecności Pana stworzenia; tu spotkałyśmy ludzi, którzy żyją i myślą podobnie jak my, dla których Pan Bóg jest najważniejszy i którzy Go szukają – mówią Bożena Wojas i Gabriela Korzeniec ze Szkoły Nowej Ewangelizacji Jezusa Zmartwychwstałego w Bytomiu. – Razem możemy uczestniczyć we Mszy św., dawać świadectwo, uwielbiać Pana. Nie możemy stać w miejscu, trzeba iść w kierunku przemiany – wzrastać w wierze ku służbie i świętości.

Wśród uczestników ewangelizacji były także babcia Elżbieta Dziergas z Twardorzeczki i jej córka Anna Bąk z Gilowic z trójką pociech: 8-letnią Adrianną, 5-letnim Karolem i 8-miesięczną Wiktorią. – Są dzieci, więc trzeba na takie spotkania chodzić z dziećmi – mówi babcia Ela. – Tak patrzę na tych wszystkich ludzi, na nas i myślę sobie: jest tyle radości w nas wszystkich mimo trudu. Mogliśmy ten czas spędzić gdzieś tam, na dole. Ale trudziliśmy się, żeby być tutaj. Powód może być tylko jeden: Jezus...