Jak dzieci


ks. Tomasz Jaklewicz


|

GN 38/2015

„Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie”. 


Jak dzieci


 

Jezus i Jego uczniowie podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie”. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.

Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: „O czym to rozmawialiście w drodze?” Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.

On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”.

Potem wziął dziecko; postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”.


1 Słyszymy dziś w Ewangelii drugą zapowiedź śmierci i zmartwychwstania. Jezus trzy razy w Ewangelii Marka powtarza podobne słowa. Znamienne jest to, że po każdej z tych zapowiedzi reakcja uczniów jest niedojrzała. „Nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać”. Piotr za pierwszym razem nie wytrzymał i protestował. Teraz wszyscy siedzą cicho zamknięci w postawie niezrozumienia i lęku. Nie potrafią nawet zapytać Jezusa, o co chodzi. Na drodze naszego życia raz po raz pojawia się zapowiedź krzyża. W różnych formach, np. ostry ból za mostkiem, raniąca kłótnia z bliskimi, opuszczenie domu przez dzieci, poczucie zmarnowanego życia... Czasem jak Piotr buntujemy się, że to nie może tak być. Czasem siedzimy cicho, boimy się nawet samych pytań. Krzyż przeraża tak bardzo, że nikt nie słyszy obietnicy zmartwychwstania.



2 „Zapytał ich: »O czym to rozmawialiście w drodze?«”. Pan próbuje wyrwać uczniów z zamknięcia, nakłonić ich do nazwania przed Nim po imieniu swoich lęków. Podobne pytanie zadał uczniom idącym do Emaus. Nie wolno zamykać się na dłużej w świecie swoich niepokojów. Trzeba ujawnić ból serca przed Bogiem. Tworzenie wspólnoty zgorzknienia nie pomaga. Prowadzi do kłótni, do wzajemnych oskarżeń, do pomnożenia cierpienia.



3 „Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy”. Voilà, tak to się kończy. Podobnie było w raju. Zerwanie porozumienia z Bogiem prowadzi do niszczenia relacji międzyludzkich. W raju poszło o drzewo. Teraz też chodzi o drzewo. Zauważmy, o co pokłócili się uczniowie. „Kto z nich jest największy…” Podobnie było w raju. „Będziecie jak Bóg” – na to się nabrali Adam i Ewa. Wciąż to samo. Chcemy znaczyć, chcemy być więksi od innych. Pragnienie wielkości jest wpisane w nasze serca. Ale do tego słusznego pragnienia dokleja się stale pycha. Wtedy zamiast szukać wielkości w Bogu, zaczynamy udowadniać światu i sobie, kto jest największy. Zaczynamy walczyć o swoje, krzyczeć, że mamy prawo do szczęścia. W tle jest niezgoda na drzewo krzyża. Nie rozumiemy, że nie da się żyć (nawet w raju) bez pewnych ograniczeń. W miłość wpisany jest ból. Do wielkości prowadzi droga pokory, ograniczenia, ofiary. 



4 „On usiadł, przywołał dwunastu”. Nie da się dalej iść z Jezusem w takim stanie. Trzeba usiąść, zatrzymać się, posłuchać. Jezus jakby na nowo powoływał apostołów. Kryzysu nie da się tak po prostu przetrwać. Trzeba się z nim zmierzyć, skonfrontować. Zajrzeć w świat swoich niepokojów, pychy, samotności, walki o swoje. Pozwolić, by Bóg się tym zajął. „Potem wziął dziecko; postawił je przed nimi i objął je ramionami…” Czego uczy nas Pan tym gestem? Że jesteśmy dziećmi we mgle, które się boją, buntują, płaczą, dąsają, tupią nogą. Bóg chce to dziecko w nas przytulić i przyjąć.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.