Ewangelia z komentarzem

Andrzej Macura


|

GN 48/2015

Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie.


Ewangelia z komentarzem

Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.

Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”.

Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: „Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli”.


Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie – mówi swoim uczniom Jezus. Tak, oni zobaczyli coś niesłychanego. Boga w ludzkiej postaci. Boga, który z miłości do człowieka dał się ukrzyżować. Boga, który czynił takie rzeczy i takie rzeczy pozwalał potem swoim uczniom robić, że wszelkie obawy i lęki musiały zejść na dalszy plan. Mieli szczęście. A my? My przecież też jesteśmy szczęściarzami. Mogliśmy się urodzić przed Chrystusem. Albo w kulturze, która Jezusa nie zna. Żylibyśmy wtedy w ciągłym lęku i bez nadziei, którą nam dało zmartwychwstanie. Tak, jesteśmy szczęściarzami. Mogliśmy też urodzić się wśród okrutników składających ofiary z ludzi albo pod panowaniem tyranów karzących za najmniejsze podejrzenie o spisek. A urodziliśmy się w tkwiącej korzeniami w chrześcijaństwie demokracji. Zasadniczo spokojni o swoją przyszłość, w miarę syci. I mogący głośno powiedzieć, gdy coś się nam nie podoba. Tak, naprawdę jesteśmy szczęściarzami. 
Tylko chyba czasem tego nie doceniamy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.