Ewangelia z komentarzem

Elżbieta Grodzka-Łopuszyńska


|

GN 05/2016

Wyjdź duchu nieczysty z tego człowieka.


Ewangelia z komentarzem

Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego.

Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach.

Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i krzyczał wniebogłosy: „Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie”. Powiedział mu bowiem: „Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka”. I zapytał go: „Jak ci na imię?” Odpowiedział Mu: „Na imię mi legion, bo nas jest wielu”. I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy.

A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosili Go więc: „Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli”. I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze.

Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie legion, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.

Gdy wsiadł do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł zostać przy Nim. Ale nie zgodził się na to, tylko rzeki do niego: „Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą”. Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili.


Samotny, odrzucony człowiek, opętany przez złe duchy, jest na granicy życia i śmierci. Mieszka w grobowcach, targają nim ból i szaleństwo, nie panuje nad swoimi czynami, miota się i cierpi. Nikt nie chce mu pomóc, jest przekreślony dla świata. Ale nie dla Jezusa Chrystusa. Dlatego Pan przeprawia się przez jezioro, przypływa do krainy pogan, aby pochylić się nad nieszczęściem tego człowieka. Człowiek jest zawsze drogi Bogu, bez względu na ogrom grzechu. Zło w nim tkwiące zasługuje tylko na potępienie i zagładę, ale człowiek zawsze może liczyć na niepojętą i bezgraniczną miłość Boga. Czy to nie cudowne? Uzależnić się dziś można od tylu spraw, zło zawsze na początku przyciąga, mami, zamazuje właściwy obraz, wypacza sensy i znaczenia, relatywizuje prawdę i gubi naszą czujność. A potem często już nie potrafimy sami wrócić, sprzeciwić się, przerwać. Jedyna siła, która wówczas nie zawodzi i potrafi przezwyciężyć wszystko, to moc płynąca z krzyża. Otwarte nad światem Boskie ramiona dosięgną każdego, kto ku Niemu się zwróci i pozwoli się wybawić. Bądź uwielbiony, Panie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.