Turniej kilku sensacji i kontrowersji

Maciej Rajfur

publikacja 01.02.2016 17:28

Euro 2016 w piłce ręcznej za nami. Jakie było, nie tylko od strony sportowej? Na pewno bardzo różne. Od poprawności politycznej i prowokacji, która wkradła się na boisko, po świetną organizację i niestrudzonych kibiców.

Turniej kilku sensacji i kontrowersji Polscy kibice okazali się najbardziej pozytywnym punktem całości Maciej Rajfur /Foto Gość

Może najpierw zacznijmy krótko to podsumowanie od najważniejszej perspektywy - czysto sportowej. Gospodarze, czyli polska reprezentacja, niestety, zawiedli. W najważniejszym spotkaniu turnieju, czyli w walce o półfinał, Polacy zostali dosłownie rozgromieni przez Chorwację 37:24. Marzenia o medalu brutalnie prysły. Ostatecznie gospodarze skończyli na 7. pozycji, pokonując na pocieszenie Szwedów.

Trener Michael Biegler podał się do dymisji, biorąc w pełni odpowiedzialność za nieudany występ naszych szczypiornistów. A oni? - Na razie nie będziemy tego analizować. Musimy ochłonąć. Długo nie zapomnimy tej porażki. Możemy tylko przeprosić wszystkich kibiców - mówił Sławomir Szmal. Nasz bramkarz był jednym z jaśniejszych punktów drużyny. W kraju rozgorzała dyskusja nad konieczną w tym momencie dość drastyczną zmianą pokoleniową. Szczególnie, że w perspektywie mamy walkę o Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro.

Nie zabrakło sportowych niespodzianek na plus, jak i na minus. Po latach z odmłodzonymi reprezentacjami wrócili Norwegowie i Niemcy. Ci ostatni zostali mistrzami Europy. Murowani faworyci, czyli Francja i Dania, skończyli - kolejno - na 5. i 6. miejscu. Szybko odpadła niegdyś bardzo mocna Islandia. No, i Polska, której, niestety, ściany nie pomogły, za to wydaje się, że zaszkodziła właśnie presja własnej publiczności.

Kibice - ósmy zawodnik

Ponad 400 tys. ludzi w halach i 100 tys. w strefach kibica obejrzało Mistrzostwa Europy w Piłce Ręcznej Mężczyzn Polska 2016. Jeszcze nigdy w historii EHF Euro nie przyciągnęło tylu fanów. Za nami ponad 2000 minut emocjonującej rywalizacji. W 4 halach obejrzeliśmy 48 meczów, w których padło 2629 goli. Ten turniej zapisze się w historii również dzięki kibicom, którzy ustanowili historyczny rekord frekwencji. W Krakowie, Katowicach, Wrocławiu i Gdańsku z trybun wszystkie mecze obejrzało łącznie 400 722 kibiców. Poprzedni rekord należał do Duńczyków i był aż o 84 tys. kibiców gorszy. Spodek, hala Stulecia i Ergo Arena niemal podczas każdego meczu były wypełnione do ostatniego miejsca. Najwyższa frekwencja była w Krakowie. Średnio każdy mecz w Tauron Arenie oglądało 12 tys. fanów.

Mimo dość wysokich cen biletów, sportowi fani budowali wysoką frekwencję, nie tylko na meczach z udziałem biało-czerwonych. Europejska Federacja to sobie bardzo wysoko ceniła. Hale zapełniały się także w starciach innych drużyn. W poprzednich ME w innych krajach bywało z tym bardzo różnie. W trakcie całego turnieju Polskę odwiedziło ponad 40 tys. kibiców z zagranicy. Najliczniejsze grupy stanowili Niemcy, Duńczycy, Szwedzi, Węgrzy, Norwegowie oraz Chorwaci. Polscy szczypiorniści na każdym kroku podkreślali w wywiadach, że czuli wspaniały doping kibiców. - To im się należy złoty medal. Zawsze mogliśmy liczyć na ich fantastyczne wsparcie, które dodawało nam sił. I ten nie raz odśpiewany tubalnie "Mazurek Dąbrowskiego" przez prawie 15 tys. gardeł... - wspominał S. Szmal. Zobaczcie w filmie poniżej.

Hymn narodowy Polska-Serbia EURO 2016
Gosc Wroclawski

Prawdziwy polski gospodarz

Praktycznie wszystkie reprezentacje bardzo pochlebnie wypowiadały się o organizacji Euro w Polsce. Docenił ją nie tylko prezydent Europejskiej Federacji Jean Brihault, który podkreślił, że pod względem organizacyjnym jest to najlepsze Euro w historii. Jak pokazują wyniki ankiet, polski turniej podobał się również kibicom, przedstawicielom mediów oraz gościom VIP. W 7-stopniowej skali, gdzie 1 oznacza zdecydowanie negatywną, a 7 zdecydowanie pozytywną ocenę, średnia wyniosła prawie 6,5. Na szóstkę z plusem złożyły się bardzo wysokie oceny między innymi za atmosferę mistrzostw, przygotowanie infrastruktury, organizację pracy, wystrój obiektów, poczucie bezpieczeństwa, transport, hotele oraz pracę wolontariuszy i stewardów.

- Organizacja tego turnieju nie byłaby jednak możliwa, gdyby nie olbrzymie zaangażowanie miast gospodarzy - Wrocławia, Katowic, Gdańska, Krakowa oraz województwa małopolskiego. EHF Euro 2016 udowodniło, że nie tylko dysponujemy bardzo dobrą infrastrukturą sportową, ale także potrafimy ją wykorzystać - podsumowuje Marcin Rosengarden, manager ds. komunikacji ze Związku Piłki Ręcznej w Polsce.

Nie uniknęliśmy jednak incydentów, mówiąc oględnie, kontrowersyjnych. Przeczytaj na następnej stronie.

Polityczna manifestacja i uprzedmiotowienie

Zaczęło się już na samym początku turnieju od sprawy opaski kapitana reprezentacji Szwecji. Tobias Karlsson chciał bowiem wystąpić z tęczową opaską, aby wyrazić swoją tolerancję wobec społeczności LGBT. - To cicha manifestacja mojej akceptacji dla równości - tłumaczył. EHF jednak zabroniła Szwedowi, ustalając, że ten element stroju sportowego musi mieć kolor jednolity bądź przedstawiać barwy narodowe konkretnej reprezentacji.

Z tą samą reprezentacją wiąże się sytuacja dotycząca cheerleaderek. Szwedzka prasa donosiła, że piłkarze ze Skandynawii wyrażają oburzenie występami cheerleaderek na ME, twierdząc przy tym, że przyczyniają się one do uprzedmiotawiania kobiet. - Który mamy teraz rok?! Jest tyle innych wspaniałych rzeczy, które można robić w przerwach meczu. Zdążyłem już do tego przywyknąć, grając w Bundeslidze, ale dajcie spokój - stwierdził T. Karlsson.

Doczekał się szybkiej i konkretnej odpowiedzi cheerleaderek. „Jesteśmy zaskoczone wypowiedzią zawodnika ze Szwecji, który sugeruje, że pokazy cheerleaderek to uprzedmiotowienie kobiet. Odpowiadamy mu tak: nie czujemy się uprzedmiotowione! I nigdy się tak nie czułyśmy, występując na parkietach w Polsce, Europie czy USA. Cheerleading jest sportem, tak go traktujemy, dla wielu z nas jest on kontynuacją sportowych karier. Przecież w naszym zespole są olimpijki, mistrzynie świata w fitnessie, mistrzynie Polski... Dziewczyny, które osiągnęły sukces w sporcie, i które cieszą się, że nadal mogą go uprawiać”.

Gwizdy na koniec

Kolejny, niestety bardzo negatywny akcent wydarzył się podczas ceremonii wręczenia medali po finałowym meczu. W delegacji, która dekorowała sportowców, znalazła się, jako przedstawiciel władz państwowych, premier Beata Szydło. Gdy spiker przedstawił ją publiczności, ta natychmiast zaczęła przez kilkanaście sekund mocno gwizdać. Niektórzy dziennikarze twierdzą, że gwizdała głównie niemiecka część kibiców. To nie do końca istotne. Gest godny potępienia i zupełnie niepotrzebny. Pani premier uczestniczyła w dekoracji jako reprezentant polskich władz. Euro to, oczywiście, impreza sportowa, ale wielkiej i historycznej rangi. Ma szeroki wymiar społeczny. W dobrym tonie zaprasza się na uroczystości zakończenia i rozpoczęcia takich zawodów polityków rządzących. Kibice nie chcą sportu mieszać do polityki, ale swoim zachowanie sami do tego doprowadzają.