Chrzczeni jak Mieszko

Gość Katowicki 06/2016

publikacja 04.02.2016 00:00

O wstrzymywaniu oddechu, Oli, która przespała swój chrzest, śmierci i zmartwychwstaniu z ks. Emanuelem Pietrygą, proboszczem parafii św. Jadwigi Śląskiej w Chorzowie, rozmawia Joanna Juroszek.

 11 lat w tym roku obchodzić będzie pierwsze dziecko ochrzczone  w Chorzowie przez całkowite zanurzenie  11 lat w tym roku obchodzić będzie pierwsze dziecko ochrzczone w Chorzowie przez całkowite zanurzenie
Roman Koszowski /Foto Gość

Joanna Juroszek: Czy bał się Ksiądz, chrzcząc przez całkowite zanurzenie pierwsze chorzowskie dziecko?

Ks. Emanuel Pietryga: Było trochę tremy, niepewności; trzeba dziecko odpowiednio zanurzyć, żeby się nie zachłysnęło. Ale miałem już doświadczenie, chrzcząc w ten sposób we wspólnotach neokatechumenalnych. Tam wchodzę do sadzawki chrzcielnej i sam po kolana jestem w wodzie.

Każdy z księży w Waszej parafii tak chrzci?

Nie, nie mają takiej odwagi. A niektórzy wręcz stwierdzają, że przymykają oczy, jak chrzczę.

A więc to funkcja jedynie proboszcza.

Tak. Ci, którzy chcą chrztu przez zanurzenie, muszą ze mną uzgadniać termin. Raz nawet początkiem lipca z oazy zjeżdżałem na chrzest.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.