Bóg zawsze chce więcej

Gość Katowicki 39/2016

publikacja 22.09.2016 00:00

Ojciec Remigiusz Langer OFM, misjonarz miłosierdzia, mówi o półtoragodzinnych łzach, gwałtownikach królestwa i pasji Ojca.

Bóg zawsze chce więcej O. Remigiusz Langer, franciszkanin z Katowic-Panewnik, jest misjonarzem miłosierdzia w archidiecezji katowickiej. Pochodzi z Mysłowic-Wesołej. Można się z nim skontaktować pisząc maila na: remek.ofm@gmail.com. Joanna Juroszek /Foto Gość

Joanna Juroszek: – Bóg nie męczy się przebaczaniem, a miłosierdzie to Jego największy przymiot – powtarza papież Franciszek. Nie ma tam gwiazdki i wyjaśnienia: „jest tak, jeżeli…”?

O. Remigiusz Langer OFM: W moim najgłębszym poczuciu nie ma. Żadna międzyludzka relacja, a w konsekwencji cała wspólnota Kościoła, nie miałaby sensu, gdyby nie moglibyśmy dzielić się miłością i miłosierdziem. Przesłanie, o którym przypomina papież, jest istotą człowieczeństwa. Boże miłosierdzie chce się odzwierciedlać w każdym człowieku. Jest ono naszą najgłębszą potrzebą, daje poczucie bezpieczeństwa. Miłosierdzie w wykonaniu Boga jest najpiękniejsze, bo jest najgłębsze, ma najwyższą formę. Miłosierdzie okazywane przez nas jest zawodne, ma swoje granice. Miłosierdzie Boże granic nie ma.

Pamięta Ojciec moment, kiedy najmocniej doświadczył tego miłosierdzia?

Miałem niecałe 18 lat. Pamiętam, jak na adoracji, w ostatnim dniu rekolekcji oazowych, klęcząc przed Panem Jezusem, bliziutko przy ołtarzu, mówiłem w sercu: „Po co tu przyjechałem? Nic się nie wydarzyło, jak chcesz coś robić, to rób teraz!”. I kiedy z mojego serca w stronę Jezusa padły te słowa, poczułem ogromne ciepło w środku, w okolicy klatki piersiowej. Rozlewało się ono w dół i w górę, a w moich oczach automatycznie pojawiły się łzy. To nie były łzy smutku, zawodu czy depresji. To były łzy, choć wtedy tak ich nie nazywałem, oczyszczenia, radości.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.