Zew krwi

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 40/2016

publikacja 29.09.2016 00:00

Zabity 95 lat temu na ul. Wolności w Zabrzu Zefek znów umiera na rękach brata, 8-letni ujek Emil śledzi furmankę z bronią, a tata Henryk ratuje niemieckiego kapitana przed rozstrzelaniem w III powstaniu. Wystarczy otworzyć tę niezwykłą, rodzinną kronikę.

Zew krwi Helena i Henryk - rodzice emerytowanych katechetek Reprodukcja: Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Jej autorkami są dwie starsze panie z Rudy Śląskiej-Wirka. Wykorzystały to, co opisali wcześniej ich tata Henryk, dowódca batalionu w III powstaniu śląskim, oraz dziadek Juliusz. Stefania Nawrat ma 86 lat, a jej siostra Felicja – 90 lat. Są emerytowanymi katechetkami.

Kto czyta o spisanych przez nie losach rodzin Nawratów i Niklów, poznaje zarazem historię Śląska, Prus i Polski. Zaczyna też rozumieć szczególną więź Ślązaków z Kościołem.

Jednak mało kto czyta, ponieważ to jest tylko w maszynopisie.

Tychy koło Paprocan

Ta opowieść zaczyna się już w roku 1730 roku. Od razu widać, które fragmenty zostały napisane przed laty, przez dziadka i ojca rudzkich katechetek. Jest na przykład wzmianka o „Tychach koło Paprocan”...

Ojciec Feli i Stefki, Henryk Nawrat, mieszkał w Zabrzu z dziewięcioma braćmi i matką, wdową. Starsi z chłopaków działali w polskich organizacjach – m.in. w Sokole, w zespole śpiewaczym im. Chopina, w teatrze amatorskim. W czasie I wojny światowej służyli w niemieckim wojsku. A po jej zakończeniu wrócili na Śląsk.

To był czas, kiedy między Polakami i Niemcami na Śląsku narastała wrogość. Wielu Niemców w obawie, że Śląsk odpadnie od ich państwa, reagowało nerwowo. Zaczęły się napaści i pobicia. A w czasie zamieszek i bijatyk między niemieckimi i polskimi mieszkańcami Zabrza policja zawsze brała stronę Niemców.

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.