Z Jawiszowic na Jasną Górę w 36 godzin

Urszula Rogólska

publikacja 16.06.2017 23:54

​24 śmiałków wyruszyło dziś z Jawiszowic-os. Brzeszcze na Jasną Górę w pieszej "Pielgrzymce dla zapracowanych". Do celu, po pokonaniu niespełna 130 km non stop, chcą dotrzeć na Apel Jasnogórski 17 czerwca.

Drużyna JG 24h przed kościołem w Jawiszowicach-os. Brzeszcze Drużyna JG 24h przed kościołem w Jawiszowicach-os. Brzeszcze
Urszula Rogólska /Foto Gość

"JG24 - Jasna Góra bez kompromisów" to nazwa niemal ekstremalnego przedsięwzięcia, któremu w tym roku towarzyszy hasło: "Zgrzeszyłem zaniedbaniem".

- Chrześcijaństwo jest bezkompromisowe. O ile kompromisy w naszym życiu są bardzo potrzebne i nie można bez nich żyć, o tyle w przypadku przykazań Bożych, czynienia dobra nie ma żadnych kompromisów. I właśnie ci ludzie wybrali się na taką ekstremalną pielgrzymkę, która zmusza nas do myślenia - może za dużo jest  kompromisów w naszym życiu, może powinniśmy się wziąć za siebie... - mówi ks. Eugeniusz Burzyk, proboszcz parafii w Jawiszowicach-os. Brzeszcze, skąd wyruszyli tegoroczni pątnicy.

Pomysłodawcami pielgrzymki są Grzegorz Smolarek, Agata Malicka i ks. Łukasz Listwan - dziś wikary w Wilkowicach, a przed rokiem - w Brzeszczach.

Zaczęło się od Grzegorza. W zeszłym roku nie mógł uczestniczyć w sierpniowej pieszej pielgrzymce na Jasną Górę, więc postanowił w czerwcu zorganizować... swoją. Spontanicznym pomysłem podzielił się z dwójką przyjaciół i we trójkę porwali się na pomysł pokonania pieszo 114 km z Brzeszcz do Częstochowy... w ciągu jednej doby.

24 osoby chcą pokonać 130 km w 36 godzin   24 osoby chcą pokonać 130 km w 36 godzin
Urszula Rogólska /Foto Gość

Przed rokiem, 18 czerwca 2016 r., dotarli przed ikonę Matki Bożej na Apel Jasnogórski. Przyznają, że rzeczywistość, tzn. nieaktualne mapy, zweryfikowały ich plan i kilkanaście kilometrów musieli podjechać. Ale wiedzieli już jedno - projekt, który nazwali "Pielgrzymka dla zapracowanych", będzie miał swoją kolejną odsłonę.

Dlaczego powtórka i dlaczego zeszłoroczni pątnicy zaprosili każdego, kto tylko chciał podjąć to wyzwanie? "Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli" (Dz 4,20) - powtarzają za apostołami Piotrem i Janem. - Nie mogliśmy zarezerwować dla siebie tych fantastycznych przeżyć, których doświadczyliśmy. Robić coś tylko we trójkę byłoby zatrzymaniem się w miejscu - mówi ks. Łukasz Listwan. - Choć wędrówkę trzech osób łatwiej zorganizować niż pielgrzymkę większej grupy, czujemy, że to powinien być nasz wkład w ewangelizację.

W piątek 16 czerwca tegoroczni uczestnicy spotkali się najpierw na Mszy św. sprawowanej przez ks. Eugeniusza Burzyka i ks. Łukasza Listwana. Po Eucharystii żwawym krokiem i zwartą grupą (tak pójdą cały czas), ruszyli na trasę. Pokonają 15 etapów, ze średnią prędkością 5 km/h, a po każdych ok. 10 km zatrzymają się na odpoczynek.

Każdy otrzymał specjalnie wydrukowane rozważania - na trasę i postoje. Ich autorem jest o. Rafał Walczyk, paulin, pochodzący z Jawiszowic-os. Brzeszcze, przeor narodowego sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown w Pensylwanii.

- Każdy z naszej trójki czuje, że ta pielgrzymka to nie tylko nasza sprawa - opowiada ks. Listwan. - Pan Bóg błogosławi. Kiedy zacząłem myśleć o swoich przygotowaniach, Duch Święty podsunął mi ważny szczegół. Odkryłem pomysł jednego księdza, który w swojej parafii przygotował plakat z hasłem: "Zaproś swojego księdza na spacer". Zrobiłem coś podobnego i nie było chyba wieczoru, kiedy ktoś nie chciał mi towarzyszyć. Ja miałem trening, a przy okazji przydarzyło się na tych spacerach naprawdę wiele spowiedzi - pierwszych po kilkunastu i więcej latach. Są dziś wśród nas te osoby na trasie. Jest za to nie dziękować Panu Bogu i Jego Matce.

- Dobrem trzeba się dzielić, więc oczywiste było dla mnie, że zapraszamy do takiego pielgrzymowania innych - mówi Agata Malicka. - Pan Bóg daje mi poznać owoce zeszłorocznego pielgrzymowania. Bliska mi osoba, którą tam "niosłam", nawróciła się. Druga jest na dobrej drodze. A nawrócenie kolejnej jest moją misją życiową - w tym roku także idę w jej intencji. Wiem też, jak wielkie zmaganie z samą sobą mnie czeka. Zgłosiłam się jako kierująca ruchem. Jest to da mnie motywator, że muszę być w pełni gotowa cały czas, do końca.

Pieszym pątnikom towarzyszą oznaczone 3 samochody   Pieszym pątnikom towarzyszą oznaczone 3 samochody
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Chodzi o ewangelizację - dodaje Grzegorz Smolarek. - We trójkę byłoby nam na pewno łatwiej. Ale kiedy wróciliśmy, było duże zainteresowanie, ludzie podchodzili, pytali. Spodziewałem się, że pójdzie może 8-10 osób, a mamy 24. Teraz trasę trzeba było przygotować precyzyjniej. Idziemy wolniej, z postojami, ale dzięki temu idzie nas więcej. Co też ważne - nie zdążyliśmy się jeszcze poznać. Formuła tej pielgrzymki sprawia, że nie ma wspólnych modlitw, wspólnego śpiewu, ale za to będzie więcej czasu na indywidualne rozmowy. Chodzi o to, żeby ludzie chcieli ze sobą być, chcieli rozmawiać.

Wśród 24 śmiałków jest Magdalena Smółka z Jawiszowic - Zobaczyłam informację na Facebooku i się zdecydowałam. Nigdy w życiu nie byłam na żadnej pielgrzymce, wiec pomyślałam, że warto spróbować. W czasie wakacji nie mam czasu wygospodarować pięciu dni, więc to dla mnie taka fajna forma - w ciągu dwóch dni dotrzeć do celu - mówi Magdalena. - Jestem pozytywnie nastawiona. trenowałam od marca, chodziłam na spacery po 10-15 km. Poza tym niosę bardzo dużo intencji moich - i znajomych. I to mnie mobilizuje - muszę te intencje donieść. Wiele osób jest ze mną duchowo, wspiera mnie modlitwą.

Ks. Łukasz Listwan i ks. Eugeniusz Burzyk podczas Mszy św. rozpoczynającej "Pielgrzymkę dla zapracowanych"   Ks. Łukasz Listwan i ks. Eugeniusz Burzyk podczas Mszy św. rozpoczynającej "Pielgrzymkę dla zapracowanych"
Urszula Rogólska /Foto Gość

Każdy na miarę swoich możliwości starał się przygotować do wędrówki także fizycznie. Rekordzistami są najstarsza tegoroczna pątniczka, 68-letnia Maria Pawlusiak, i ks. Listwan. Oboje pokonali ponad 700 km. - Nauczony zeszłorocznym doświadczeniem - a nie było lekko - wiedziałem, że muszę te nogi jakoś przygotować, bo byłby prawdziwy obciach, gdyby ksiądz nie dotarł do celu - zaznacza ks. Łukasz. - Chodzi o to, by opieka duchowa była od początku do końca.

Pielgrzymi idą "na lekko", bagaże wiozą kierowcy trzech samochodów. Obsługa logistyczna - Mariusz Chrobak i Kacper Malicki i Jakub Pawlusiak - zadba także o sprawne przygotowanie postojów.