Pożegnali brodatego olbrzyma o ciepłym sercu

Urszula Rogólska

publikacja 30.09.2017 22:16

- Pozostawił po sobie ciepły, dobry uśmiech i ciepło swojej dłoni - mówił nad trumną Stanisława Gduli ks. Marcin Żydzik SDS.

Msza św. w intencji śp. Stanisława Gduli była sprawowana w kościele NMP Królowej Polski w Bielsku-Białej Msza św. w intencji śp. Stanisława Gduli była sprawowana w kościele NMP Królowej Polski w Bielsku-Białej
Urszula Rogólska /Foto Gość

Rzesze przyjaciół i znajomych, poczty sztandarowe wielu organizacji, wraz z najbliższymi śp. Stanisława Gduli, żegnały go dziś podczas pogrzebowej Mszy św. sprawowanej w salwatoriańskim kościele NMP w Bielsku-Białej przez pięciu kapłanów: ks. Marcina Żydzika SDS, ks. Edwarda Laska SDS, ks. Adama Ciapkę, ks. Marcina Pompera i ks. Michała Nowaka.

Niespełna 50-letni pracownik Książnicy Beskidzkiej, oddany wolontariusz Maltańskiej Służy Medycznej, służący z miłością chorym i niepełnosprawnym, a także m.in. członek Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, inicjator i organizator przedsięwzięć patriotycznych, obrony życia poczętego, honorowych zbiórek krwi zmarł w poniedziałek 25 września, po tym jak w niedzielę doznał wylewu.

- Trudno jest stawać w takich momentach i trudno jest mówić, bo przecież życie śp. Stanisława było - tak po ludzku myśląc - zbyt krótkie - mówił w kazaniu ks. Marcin Żydziuk SDS, który przewodniczył Mszy św. - Pewnie miał jeszcze wiele marzeń, wiele planów, pragnień. Ale wierzymy, że Pan Bóg powołuje nas w tym najlepszym momencie naszego życia. My tak egoistycznie chcielibyśmy go przy sobie zatrzymać, ale wiemy, że dla niego rozpoczął się już ten nowy etap.

Wśród przyjaciół zmarłego nie brakowało duszpasterzy, którzy razem koncelebrowali Mszę św. w jego intencji   Wśród przyjaciół zmarłego nie brakowało duszpasterzy, którzy razem koncelebrowali Mszę św. w jego intencji
Urszula Rogólska /Foto Gość

Ks. Żydzik podkreślił: - Być chrześcijaninem to mieć otwarte oczy na potrzeby tych, którzy nas otaczają. Być chrześcijaninem to mieć ciepłe, dobre i otwarte serce dla każdego człowieka, niezależnie od jego wyglądu, stanu i pochodzenia. Być chrześcijaninem to naśladować Tego, który pochylał się nad ubogimi. Kiedy dziś przychodzi nam odprowadzić na drugą stronę życia śp. Stanisława, można powiedzieć, że jego życie było właśnie takie. Nie potrafił przejść obojętnie obok człowieka w potrzebie. Nie potrafił z lekceważeniem popatrzeć na człowieka, który w oczach ludzkich nie był najpiękniejszy, ale był człowiekiem... W życiu śp. Stanisława wiele było momentów, z których mógłby być dumny. Poza tym był zwykłym, prostym i skromnym człowiekiem. Wniósł wiele dobra, miłości i pokoju. Pozostawił po sobie ciepły, dobry uśmiech i ciepło swojej dłoni. To, co w nim było najpiękniejsze, to ten wrodzony optymizm, radość życia i nadzieja, że to dobro, które czyni, kiedyś do niego powróci. Jego krótkie życie było życiem spełnionym. Pozostawił po sobie wiele ciepła, dobra i miłości w naszych sercach...

Pod koniec Eucharystii Staszka - jak mówią o nim przyjaciele - żegnało grono przedstawicieli wspólnot i organizacji, w których działalność był zaangażowany. Przedstawiciel Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych zaprosił wszystkich do odmówienia "Modlitwy Narodowych Sił Zbrojnych", list od prezydenta Związku Polskich Kawalerów Maltańskich przywieźli członkowie zakonu z konfraterni śląskiej, nie zabrakło pożegnania komendanta bielskiego oddziału Maltańskiej Służby Medycznej, przyjaciół i członkini rodziny.

Zakon Maltański i środowiska patriotyczne były wśród żegnających śp. Staszka Gdulę   Zakon Maltański i środowiska patriotyczne były wśród żegnających śp. Staszka Gdulę
Urszula Rogólska /Foto Gość

W swoim liście do uczestników ceremonii pogrzebowej Jerzy Baehr, prezydent Związku Polskich Kawalerów Maltańskich, przypomniał, że Staszek trafił do Maltańskiej Służy Medycznej tuż po śmierci żony. Tu odnalazł swoje miejsce i szansę na okazanie pomocy bliźniemu w potrzebie.

"W zakresie świadectwa wiary opierał się na mocnych fundamentach, uczestnicząc co roku w rekolekcjach maltańskich, organizowanych przez Konfraternię Śląską Związku Polskich Kawalerów Maltańskich, inicjując i współorganizując nieszpory maltańskie w Bielsku-Białej - napisał prezydent Baehr, dodając, iż zmarły aktywnie służył pomocą chorym podczas maltańskiej pielgrzymki do Lourdes i redagował "Strefę Modlitwy" na ogólnopolskiej stronie Zakonu Maltańskiego. Był także współorganizatorem Opłatka Maltańskiego dla najuboższych mieszkańców Bielska-Białej. Jako ratownik kwalifikowanej pierwszej pomocy uczestniczył w licznych zabezpieczeniach medycznych, promując także pierwszą pomoc w szkołach i przedszkolach; Z oddaniem angażował się w akcje honorowego krwiodawstwa i pomoc niepełnosprawnym.

"Tę życzliwość i gorliwość niesienia pomocy wspominamy dziś z wielką wdzięcznością za dar życia i służby śp. Stanisława. Związek Polskich Kawalerów Maltańskich był i jest zaszczycony, że mógł mieć w swoich szeregach takiego wolontariusza" - napisał Jerzy Baehr.

Niezwykle ciepło wspominał Stanisława Paweł Sułowski - komendant bielskiego oddziału Maltańskiej Służby Medycznej.

Rzesze pożegnały śp. Stanisława Gdulę   Rzesze pożegnały śp. Stanisława Gdulę
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Pięć lat temu przyszedł na spotkanie bielskiego oddziału Maltańskiej Służby Medycznej i zaproponował swoją pomoc jako wolontariusz - a zwracając się do zmarłego, kontynuował: - Kiedy po raz pierwszy cię zobaczyłem - brodatego olbrzyma prawie dwa razy większego ode mnie, mogącego być ojcem większości naszych wolontariuszy, to miałem wątpliwości, czy sobie poradzisz, czy znajdziesz wspólny język z młodzieżą, czy będziesz miał cierpliwość do dzieci, które często przychodzą do nas i chcą w formie zabawy nauczyć się udzielania pierwszej pomocy. Moje wątpliwości rozwiewałeś w czasie każdego spotkania - mówił Paweł Sułowski, wspominając Staszka siedzącego w przedszkolu na dziecięcym krzesełku i czytającego dzieciom bajki (- Przypominałeś mi wielkiego niedźwiedzia, otoczonego przez małe niedźwiadki... - mówił komendant) czy jego szczery śmiech, kiedy maluchy usiłowały go całego owinąć bandażem.

Komendant podkreślił wielką troskę Stanisława o formację duchową wolontariuszy.

Ze wzruszeniem żegnał zmarłego Bogdan Kocurek, dyrektor Książnicy Beskidzkiej: - Tak się składa, że w ciągu ostatnich miesięcy to już trzecie pożegnanie mojego współpracownika - mówił. - Nie wiem... Myśląc tak po ludzku: może Pan Bóg potrzebuje pracowników do swojej biblioteki, by zaopiekowali się Jego świętymi księgami? Zofia Kossak-Szczucka powiedziała, że "człowiek rodzi się, żyje i umiera, by służyć". Człowiek nie może nie służyć... Staszek służył Bogu, służył ludziom, służył Polsce....

Nawet pogrzeb Staszka Gduli stał się okazją do wsparcia najbardziej potrzebującym, na których on sam był zawsze otwarty   Nawet pogrzeb Staszka Gduli stał się okazją do wsparcia najbardziej potrzebującym, na których on sam był zawsze otwarty
Urszula Rogólska /Foto Gość

Rzeszę wspólnot i środowisk, które były bliskie zmarłemu, wymieniła Aneta Krefta-Maciejowska. Wspominała także, jak wracając z pracy, często spotykała Staszka na adoracji Najświętszego Sakramentu w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa przy dworcu, a także jego zaangażowanie w zainicjowaną przez nią krucjatę modlitwy w intencji odnalezienia szczątków żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.

Przyjaciele Staszka zaprosili wszystkich do dwóch darów serca, które są hołdem pamięci dla niego. Jedną jest akcja honorowego oddawania krwi, która odbędzie się w Bielsku-Białej 5 listopada. Drugą zaproponowali najbliżsi zmarłego - zamiast kwiatów każdy mógł złożyć datek na rzecz dzieł prowadzonych dla ubogich przez braci albertynów.

Po Mszy św. zgromadzeni odprowadzili ciało śp. Stanisława na cmentarz w Mikuszowicach przy ul. Czołgistów.