Nowy gmach Muzeum Śląskiego przecieka

Przemysław Kucharczak Przemysław Kucharczak

publikacja 25.04.2018 15:31

Czy jednak jest w aż tak fatalnym stanie, że trzeba będzie go wznieść od nowa? Dyrekcja zaprzecza.

Nowy gmach Muzeum Śląskiego przecieka Nowa siedziba Muzeum Śląskiego prawie w całości znajduje się pod ziemią. Przemysław Kucharczak /Foto Gość

O złym stanie nowej siedziby Muzeum Śląskiego mówił w czasie sesji Sejmiku Jerzy Gorzelik, lider RAŚ. W relacjach prasowych z jego wystąpienia pojawiły się informacje o groźbie zalania i w konsekwencji zawalenia budynku. W rozesłanym do mediów oświadczeniu Śląskiej Partii Regionalnej można też było przeczytać o wizji ewakuacji zbiorów.

Alicja Knast, dyrektor Muzeum Śląskiego, w czasie konferencji prasowej 25 kwietnia kategorycznie zaprzeczyła wizjom katastrofy budowlanej. – Dwa razy w roku nadzór budowlany sprawdza, czy budynek nadaje się do użytkowania. Oczywiście, że jest dopuszczony – powiedziała. I dodała, że kwestionowanie kompetencji nadzoru budowlanego jest niedopuszczalne.

Dyrektor przyznała jednak, że pewien poważny problem istnieje. Polega na nieszczelności izolacji tego specyficznego budynku, który niemal w całości jest ukryty pod ziemią. – Chodzi o dostawanie się wody w niektórych miejscach do środka. Przy czym nie mówimy o falach wody, tylko po prostu przeciekach – wyjaśniała.

Muzeum Śląskie boryka się z tym problemem już od 2013 roku, jeszcze zanim jego dyrektorem została Alicja Knast. Po stwierdzeniu, że do wnętrza budynku dostaje się woda, wykonawca do 2015 roku poprawiał usterki. Okazało się jednak, że woda jak przeciekała, tak przecieka nadal.

Z tego powodu Muzeum Śląskie w lipcu 2017 roku złożyło pozew sądowy przeciwko wykonawcy. Żąda od niego 19 mln zł, które pozwolą na naprawienie usterek, oraz ponad 100 tys. zł na inne koszty, m.in. przeniesienia muzeum i jego zbiorów w nowe miejsce na czas remontu.

Wykonawca, firma Budimex, twierdzi, że to nie jej wina. Argumentuje, że przecieki są spowodowane wadami projektu. Muzeum Śląskie podpiera się jednak ekspertyzami, że zawinił wykonawca. Sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd.

Faktem jest za to, że ostrzeżenia przed możliwymi przeciekami pojawiały się w debacie publicznej od dawna – jak tylko do realizacji został wybrany ten właśnie projekt siedziby muzeum. Część specjalistów uważała, że budowa tak głęboko posadowionego w ziemi budynku na terenach po kopalni Katowice jest ryzykowne, choćby z powodu możliwych ruchów górotworu.

Jak do tych głosów odnosi się muzeum? – Jestem daleki od tego, żeby na tym etapie postępowania wchodzić w buty biegłych sądowych. To sąd uzna, czy był to błąd z założenia, żeby posadowić w tym miejscu Muzeum Śląskie. To była decyzja odważna, można by powiedzieć brawurowa, ale na tą chwilę wydaje mi się, że słuszna. Przy zapewnieniu odpowiedniego reżimu wykonawczego mogło to być zrealizowane w sposób właściwy i długotrwały – mówił dziennikarzom Marek Bącławek, wicedyrektor ds. administracyjnych Muzeum Śląskiego.

Dyrekcja zapewnia, że problemy z wodą, dostającą się do wnętrza Muzeum, bezpośrednio nie zagrażają zbiorom. – Ten budynek ma charakter budynku monumentalnego. To oznacza, ze nie jest na 5 czy 10 lat, ani nawet na 50 lat, lecz na ponad 100 lat. Każda najmniejsza usterka, której dzisiaj nie zlikwidujemy, może mieć brzemienne skutki za lat 80, czy lat 50 – oceniła Alicja Knast.

Zasugerowała też, że rozgłos, który właśnie teraz wybuchł wokół tej sprawy, która wcale nie jest nowa, jest związany z lokalną polityką. – Odmawiam kategorycznie używania tej sprawy w początkach kampanii wyborczej jako rzeczy, która miałaby teraz coś komuś okazać. Nie, ta sprawa jest stara – powiedziała. Dodała, że Muzeum Śląskie weszło w zeszłym roku na drogę sądową, ponieważ w interesie publicznym jest, żeby to nie podatnik zapłacił za usunięcie tych usterek.