Jedyne takie pół godziny w Kętach-Podlesiu

Urszula Rogólska

publikacja 02.05.2018 04:54

Pielgrzymi łagiewniccy zatrzymują się tu na zaledwie 30 minut. Ale dla parafian z Podlesia to czas, na który czekają cały rok!

Młodzież strażacka przy pracy podczas goszczenia pątników Młodzież strażacka przy pracy podczas goszczenia pątników
Urszula Rogólska /Foto Gość

To pierwsza i jedna z trzech parafii na trasie pielgrzymki do Łagiewnik – obok Wieprza koło Andrychowa i Tomic – które goszczą wszystkich prawie 1800 pątników.

Ks. Krzysztof Pochłopień, wikary w Kętach-Podlesiu, odprawiał wieczorną niedzielną Mszę św. 29 kwietnia, kiedy z kuchni w podziemiach kościoła dochodziły nęcące zapachy smażonego boczku i kiełbasy. To było preludium do przygotowania 300 litrów grochówki, ale i zupy pomidorowej, i żurku z jajkiem. Od poniedziałku 30 kwietnia rano kilkadziesiąt osób – od reprezentantów parafialnej grupy do zadań specjalnych – Leśnych Dziadków – strażaków, oazę rodzin i wielu innych, po młodzież z Podlesia – uwijało się przy przygotowaniu półgodzinnej gościny dla łagiewnickich pątników, którzy w parafii Najdroższej Krwi Pana Jezusa zatrzymują się tu co roku na pierwszy postój.

Grochówka dla każdego   Grochówka dla każdego
Urszula Rogólska /Foto Gość

Pielgrzymi zawsze najpierw odwiedzają kościół, który jest małymi Łagiewnikami – bo jest tu i obraz Bożego Miłosierdzia autorstwa Adolfa Hyły, i relikwie Apostołów Miłosierdzia… Potem jest czas na odpoczynek na  trawniku wokół kościoła, gdzie także parafianie rozstawiają stoiska z trzema rodzajami zupy, kromkami chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym, słodkimi wypiekami, kawą i herbatą (przygotowano jej ponad 1000 litrów!).

Ponad 100 litów herbaty przygotowali parafianie z Podlesia dla pielgrzymów   Ponad 100 litów herbaty przygotowali parafianie z Podlesia dla pielgrzymów
Urszula Rogólska /Foto Gość

– Gościnę co roku przygotowuje mocna ekipa  i to coraz liczniejsza. Bo w tym roku do Leśnych Dziadków, z których część pielgrzymuje na Ukrainie, dołączyło jeszcze liczniejsze niż zwykle grono parafian, gotowych na poświęcenie swojego czasu i umiejętności - mówi ks. proboszcz Wacław Pelczar. - Mamy bardzo wielu ofiarodawców, którzy przywożą różne produkty spożywcze na zupy, jak również ciasta, drożdżówki, bochenki chleba. Cieszę się, że w tej grupie są zarówno ludzie bardzo młodzi, jak i starsi. Oni już wiedzą, że przyjdziecie. Nikogo o nic nie trzeba prosić. Jest dużo wysiłku, ale i wielka radość, że możemy więcej dobra okazać tym przychodzącym osobom. Leśne Dziadki z ks. Krzysztofem Pochłopieniem   Leśne Dziadki z ks. Krzysztofem Pochłopieniem
Urszula Rogólska /Foto Gość
– Już nikt z nas nie potrafi zliczyć, ile mamy zawsze wszystkich  produktów potrzebnych do przygotowania tej gościny – śmieją się parafianie przy wielkich garach z zupami. – To normalne dla nas, że to chcemy robić. Nastawiliśmy się na 2 tysiące. A i tak baliśmy się, czy dla wszystkich wystarczy. Nie idziemy z pielgrzymami, bo tutaj musimy być, ale to przygotowane wszystkiego patrzenie na tych ludzi – to ogromna radość.

Ks. proboszcz Wacław Pelczar wita pątników w podleskim kościele   Ks. proboszcz Wacław Pelczar wita pątników w podleskim kościele
Urszula Rogólska /Foto Gość

– Przez te sześć lat nie zdarzyło się nam, żeby padało w tym dniu, a to ważne, bo zupy przygotowujemy w kuchni polowej. Poza tym jak ugościć tylu ludzi, gdyby padało? Ale czuwa nad nami Miłosierdzie Boże – podkreślają z przekonaniem Kazimierz Żmuda, Tadeusz Szatanik i Krzysztof Dziergas, czuwający nad koordynacją przygotowania gościny w Podlesiu.

Słodkie wypieki od parafanek!   Słodkie wypieki od parafanek!
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak dodaje proboszcz, nie brakuje w parafii cierpień, chorób, sytuacji trudnych, problemów rodzinnych, utrapień duszy: – Nasza parafia potrzebuje modlitwy, więc życząc dobrej drogi, jednocześnie bardzo prosimy pielgrzymów, by pomodlili się choć chwilę za nas…