Dlaczego ludzie protestują przed sądami?

RP

publikacja 08.07.2018 11:36

Wyjaśnia to adwokat Krzysztof Sokołowski z Lublina.

Dlaczego ludzie protestują przed sądami? Adwokat Krzysztof Sokołowski: Mamy do czynienia z absolutnie ewidentnym i bezprecedensowym naruszeniem Konstytucji RP ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Ks. Rafał Pastwa: Również w Lublinie odbywają się protesty mieszkańców przed sądami. O czym powinien wiedzieć przeciętny obywatel w kontekście tych wydarzeń?

Adwokat Krzysztof Sokołowski: Po pierwsze trzeba odróżniać sposób funkcjonowania sądów i zastrzeżenia do sposobu ich działania od tego, co jest istotą tych procesów - czyli sprzeciw wobec naruszenia pozycji ustrojowej sądów. Możemy mieć zastrzeżenia do tego, w jaki sposób toczą się procedury, w jaki sposób sędziowie zachowują się na rozprawach, zastrzeżenia co do prawidłowości niektórych wyroków, ale ustawa o Sądzie Najwyższym nie rozwiązuje tych problemów i nie to jest przedmiotem tych protestów.

Zatem co nim jest?

Istotą zarzutów, jakie stawiamy ustawodawstwu, jest takie ukształtowanie pozycji ustrojowej sądownictwa, która czyni je zależnym od władzy wykonawczej i ustawodawczej. To pierwsza podstawowa kwestia. Mamy do czynienia z absolutnie ewidentnym i bezprecedensowym naruszeniem Konstytucji RP.

Proszę to wyjaśnić.

Jeśli chodzi o Ustawę o Sądzie Najwyższym mamy do czynienia z czterema grupami zastrzeżeń. Pierwsza jest taka, iż przepisy Konstytucji w sposób bezsporny, bezdyskusyjny przewidują zasadę nieusuwalności sędziego.

Ustawa o Sądzie Najwyższym wprowadza natomiast rozwiązanie polegające w uproszczeniu na tym, że ustanawia wiek przejścia sędziego w stan spoczynku na 65 lat, czego skutkiem ma być usunięcie z Sądu Najwyższego znacznej liczby tych sędziów. Trzeba podkreślić wyraźnie, iż nie jest problemem to, że ustawodawca określa wiek przejścia w stan spoczynku na 65 lat, bo wolno to zrobić ustawodawcy. Rzecz polega na tym, że ustawodawca, ustanawiając taki warunek, może go zastosować tylko do tych osób, które zostaną sędziami SN po dacie wejścia w życie tej ustawy.

Prawo nie może działać wstecz i dawać podstawę do ponownej weryfikacji kwalifikacji sędziego do sądzenia, bo to narusza zasadę nieusuwalności sędziego. Mówiąc obrazowo, tak jak nie możemy powiedzieć, że od dzisiaj sędzią SN może być tylko osoba, która ma co najmniej 180 cm wzrostu, a osoby niższe przestają być sędziami, tak nie możemy powiedzieć, że od dzisiaj sędzią SN może być tylko osoba, która nie ukończyła 65 roku życia.

Władza ustawodawcza nie może wprowadzać, w czasie sprawowania urzędu przez sędziego, warunku który powoduje jego usunięcie z urzędu.

A drugie zastrzeżenie?

W sposób bezdyskusyjny ustawa ta narusza przepis Konstytucji mówiący o kadencji Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, która wynosi 6 lat. Wprowadzenie kadencyjności sprawowania urzędu ma na celu zagwarantowanie prawa wykonywania obowiązków w sposób nieskrępowany, bez presji, i bez zewnętrznych nacisków. To jest gwarancja niezależności władzy sądowniczej od pozostałych władz.

Jeżeli pod pretekstem ustanowienia wieku przejścia sędziego w stan spoczynku dziś skracamy sześcioletnią kadencję Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego - to w sposób oczywisty narusza to Konstytucję.

A trzecie zastrzeżenie do Ustawy o Sądzie Najwyższym?

Ono już nie jest związane z naruszeniem Konstytucji, ale z wartością jaką jest stabilność orzeczeń wydawanych przez sądy. Ta ustawa wprowadza w Sądzie Najwyższym nową izbę - Izbę Kontroli Nadzwyczajnej, która uzyskuje możliwość ponownego rozpoznawania spraw już zakończonych na przestrzeni ostatnich 20 lat oraz wzruszania prawomocnych wyroków.

To jest rozwiązanie, które godzi w stabilność systemu prawnego i naszej pozycji jako obywateli. Ja rozumiem argumenty, że mogły zdarzyć się przez ostatnie 20 lat - i niechybnie zdarzyły się - błędne wyroki. Jednakże błędy są wpisane w naturę ludzką - jesteśmy istotami omylnymi.

System prawny zapobiega tym błędom w taki sposób, że po pierwsze: sędzią może być tylko osoba o wysokich kompetencjach. Spośród wszystkich władz jedynie od władzy sądowniczej system prawny wymaga kompetencji. Ponieważ posłem może zostać osoba, która spełnia tylko jedno kryterium - ma ukończone 21 lat, senator - musi mieć ukończone 30 lat, prezydent wystarczy, że ma ukończone 35 lat. Jak widać od władzy ustawodawczej i wykonawczej nie wymagamy żadnych kompetencji poza cenzusem wieku. Jedynie od władzy sądowniczej wymagamy kompetencji. Sędzią może zostać tylko osoba, która skończyła studia, zdała egzamin, skończyła aplikację, odbyła asesurę itd., itd. To pierwsza gwarancja eliminacji błędów.

Drugą jest zagwarantowany przez Konstytucję dwuinstancyjny system sądownictwa. Pierwsza instancja to sąd orzekający najczęściej jednoosobowo, a w drugiej sąd składający się z trzech sędziów zawodowych. Tak skonstruowany system kontroli daje nam szansę uniknięcia błędnych wyroków. Oczywiście nie jest to stuprocentowa gwarancja, ale z wyroku zawsze jedna ze stron jest niezadowolona i musimy komuś zaufać, zaakceptować rozstrzygniecie, które jest ostateczne. Jest taka stara zasada Roma locuta, causa finta, w tym wypadku należy powiedzieć: sąd postanowił, należy to uszanować, nawet jeśli nam się nie podoba.

A jeśli nie będzie tego uszanowania?

To będziemy mieli problem ze stabilizacją stosunków międzyludzkich. Nikt nie będzie miał pewności, czy nie będzie musiał zwracać pieniędzy zasądzonych mu prawomocnym wyrokiem sądu. Żaden zagraniczny przedsiębiorca nie zainwestuje w Polsce, mając świadomość ryzyka wzruszania prawomocnych wyroków.

Ale jest jeszcze czwarte zastrzeżenie do tych ustaw...

Dotyczy ono Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Do tej pory istniało sądownictwo dyscyplinarne w ramach SN. Natomiast ta izba ma w zamyśle ustawodawcy być zupełnie samodzielną i oddzielną od SN. Tak naprawdę ma być samodzielnym sądem, niezależnym od pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, sądem w sądzie - posiadającym olbrzymią kompetencję powołanym przy czynnym udziale władzy wykonawczej.

Do tej izby zostaną powołani bowiem sędziowie przez Krajową Radę Sądownictwa, która również została powołana z naruszeniem Konstytucji, albowiem ustawodawca skrócił kadencję dotychczasowych członków tego organu i przyznał Sejmowi kompetencję do ich powołania, podczas gdy Konstytucja przyznaje ją tylko sędziom.

Rada jest powołana przez władzę ustawodawczą i składa się w dużej części z osób powiązanych z Ministerstwem Sprawiedliwości, a więc władzą wykonawczą. Mamy zatem do czynienia z sytuacją, w której następuje naruszenie podstawowego elementu państwa demokratycznego - jakim jest podział władzy, którego jednym z celów jest zapobieganie dominacji jednej władz, jednej formacji politycznej.

Ale pod sądem w Lublinie nie było tłumów, nie było też ludzi młodych. O czym to świadczy?

Niewątpliwie rok temu młodych ludzi było więcej, ale np. w Warszawie było ich bardzo dużo. Być może jest to związane z narastającymi podziałami politycznymi, także z tym, jaka telewizja jest najczęściej oglądana w danym regionie Polski.

Ale to nie ma dla mnie znaczenia. Jestem człowiekiem doświadczonym przez życie. Przeżyłem stan wojenny, przeżyłem wiele miesięcy bez ojca, który uniknąwszy internowania ukrywał się, potem siedział w więzieniu. Moja rodzina przeżyła w okresie stanu wojennego ponad 30 rewizji. Wiem, co to władza jednolita, sprawowana przez jedną partię, doskonale to pamiętam. Wiem też, że wolności, którą zyskaliśmy w 1989 r., nie wywalczyło dla nas 10 milionów członków "Solidarności", lecz garstka ludzi odważnych.