Pożar składowiska zagrażał kopalni

Roman Tomczak Roman Tomczak

publikacja 24.07.2018 21:48

Przez ponad siedem godzin strażacy walczyli z pożarem składowiska odpadów w Jakubowie k. Polkowic. Pod ziemię nie zjechała druga i trzecia zmiana górników niedalekiej kopalni św. Jakub, należącej do KGHM.

Pożar składowiska zagrażał kopalni Składowisko płonęło zaledwie kilkaset metrów od szybu św. Jakub 112 Polkowice

Ogień pojawił się na składowisku odpadów niebezpiecznych ok.godz. 13. Do akcji gaśniczej skierowano 35 zastępów straży pożarnej z Polkowic, Lubina, Głogowa i Wrocławia.

Ze względu na składowane na wysypisku chemikalia do najbliższej strefy działań gaśniczych mieli wstęp tylko strażacy w aparatach tlenowych. Na miejscu działał także specjalny samochód do przewozu sprzętu ochrony dróg oddechowych Jednostki Ratownictwa Górniczego 8 z Wrocławia. Do akcji wprowadzono także samolot gaśniczy.

Pożar składowiska zagrażał kopalni   Akcję prowadzono w aparatach ochrony dróg oddechowych 112 Polkowice Przez kilka godzin na niebie wisiała ogromna chmura dymu i pyłów. Powiększając się, wędrowała w stronę Lubina, oddalonego od miejsca pożaru o 30 km. Pożar przerywały wybuchy kolejnych beczek z chemikaliami, co znacznie utrudniało akcję gaśniczą.

W lokalnych mediach i na stronach internetowych samorządów pojawiły się ostrzeżenia o zanieczyszczeniu powietrza, apele o zamykanie okien i niewychodzenie bez potrzeby z domów.

Zagrożeni byli także górnicy zjeżdżający pod ziemię szybem SG-1 św. Jakub, należącym do KGHM Polska Miedź SA. Do pracy nie zjechała druga i trzecia zmiana górników. Szyb św. Jakub jest oddalony o zaledwie kilkaset metrów od płonącego składowiska.

Pożar składowiska zagrażał kopalni   Akcję gaśniczą raz po raz przerywały eksplozje beczek z chemikaliami 112 Polkowice Istniała obawa, że zasysane do wnętrza kopalni powietrze będzie zawierało trujące opary z palących się chemikaliów, co mogło zagrażać pracującym pod ziemią górnikom. W sumie, jak podaje KGHM, ewakuowano 342 górników. Strażacy oceniają akcję jako swój sukces.

- Ogień nie przeniósł się na Zakłady Górnicze Polkowice-Sieroszowice SG. Obroniono wielohektarowy las i halę magazynową wypełnianą po brzegi chemikaliami. Najważniejsze, że w pożarze nikt nie ucierpiał - mówi st. bryg. Sylwester Jatczak, komendant powiatowy PSP w Polkowicach.

Ogień udało się wstępnie opanować dopiero ok. godz. 18. Obecnie trwa dogaszanie składowiska i zabezpieczanie śladów. Służby biorą pod uwagę możliwość celowego podpalenia składowiska.