Slayer w Arenie Gliwice. Miasto promuje bluźnierczy koncert

SZ

publikacja 14.03.2019 08:45

Kontrowersyjny, promujący satanizm zespół Slayer, ma zagrać 4 czerwca w gliwickiej hali.

Slayer w Arenie Gliwice. Miasto promuje bluźnierczy koncert Arena Gliwice. Szymon Zmarlicki /Foto Gość

Strona internetowa Areny Gliwice prezentuje taki opis zespołu: "Twórcy najbardziej brutalnej, kipiącej agresją muzyki, pionierzy całego gatunku muzycznego, będący wzorem i szczytem aspiracji dla innych". Na koncert zaprasza również miasto. Ale - delikatnie mówiąc - dla Gliwic to dość osobliwa forma promocji...

Slayer to amerykańska grupa muzyczna wykonująca trash metal, najcięższą odmianę tego gatunku. Na scenie są od 38 lat. Od zeszłego roku jeżdżą po całym świecie z pożegnalną trasą koncertową, po której zakończą karierę. W listopadzie 2018 r. zespół wystąpił w Łodzi, a 4 czerwca tego roku zapowiedział koncert w Gliwicach.

W swoim przekazie - zarówno tekstowym, jak i wizualnym - Slayer epatuje satanizmem i - mimo wielu sprzecznych opinii - trudno mieć co do tego większe wątpliwości. Nawet jeśli wokalista i basista zespołu Tom Araya określa się jako chrześcijanin i utożsamia z Kościołem katolickim, to taka deklaracja brzmi co najmniej groteskowo, skoro na każdym koncercie tej grupy odwrócony pentagram jest eksponowany bardziej niż krzyż w niejednej świątyni.

Kontrowersje wywołują również liczne odniesienia zespołu do okropieństw II wojny światowej, przemocy, terroru, morderstw, gwałtów czy sadystycznych praktyk seksualnych. Wszystko demoniczne, z pogardą dla Boga i Kościoła.

"Zabij jedynego syna kaznodziei / Patrz jak niemowlę umiera / Cielesne rozczłonkowanie / Wypij najczystszą krew / Nieustanna potrzeba zabijania" - to fragment tekstu piosenki pt. "Kill again", czyli "Zabij ponownie", który inspirację czerpie wprost z okultystycznej filozofii Aleistera Crowleya.

Na plakacie Jezus, św. Matka Teresa, pentagram i odwrócone krzyże

Koncert ma odbyć się wprawdzie w zamkniętej przestrzeni (choć wciąż miejskiej) i wejdą na niego tylko ci, którzy naprawdę tego chcą i kupią bilet, wobec czego nie ma ryzyka zgorszenia postronnych, przypadkowych osób, ale odrazę budzi już sama reklama wydarzenia.

Plakat zapowiadający trasę (w tym koncert w Gliwicach, grafika prezentowana jest też na stronie Areny) na pierwszy rzut oka przedstawia trupią czaszkę wkomponowaną w pentagram. Jednak po bliższym przyjrzeniu się detalom, możemy zobaczyć Jezusa w cierniowej koronie i z czarną opaską pirata na oku, prowadzonego przez postać z głową kozła, a na Jego torsie znalazł się nawet wizerunek Niepokalanego Serca Maryi.

W innym miejscu można dostrzec odwrócone krzyże wieńczące strzeliste wieże, demona przebijającego mieczem anioła, sylwetkę biskupa czy głowę św. Matki Teresy z Kalkuty, sponiewieraną i „pogrzebaną” wśród innych czaszek. Na tym samym plakacie umieszczono również... logotyp miasta Gliwice.

Grafika jest tak demoniczna, że nie zdecydowaliśmy się na zilustrowanie tego tekstu nawet jej fragmentami. Przypomnijmy, że podobne symbole znalazły się na zdewastowanej i zbezczeszczonej niedawno Kalwarii Panewnickiej.

Próbowaliśmy dowiedzieć się, kto stoi za organizacją koncertu w Gliwicach i dlaczego miasto podpisuje się pod zaproszeniem na wydarzenie, o którym z góry wiadomo, że będzie miało bluźnierczy charakter.

Jak poinformowała nas Patrycja Sopalska, odpowiedzialna za kontakty Areny Gliwice z mediami, organizatorem koncertu jest Live Nation, globalna firma zajmująca się produkcją imprez muzycznych i sprzedażą biletów, Arena jedynie udostępnia halę, zaś miasto, jako jej właściciel, z zasady zaprasza na wszystkie duże wydarzenia, które się tam odbywają.

"Sytuacja może być niezręczna"

O wypowiedź poprosiliśmy Marka Jarzębowskiego, rzecznika prasowego prezydenta Gliwic, który jednak stwierdził, że "w imieniu miasta nie zamierza tego komentować, bo to nie jest inicjatywa miasta".

- Arena jest w gestii operatora i wszelakie koncerty czy inne imprezy, które operator planuje, nie są uzgadniane z kierownictwem miasta, bo nie ma takiego powodu - stwierdził w rozmowie z nami.

Jak tłumaczy, w umowie z operatorem znajduje się zapis, który zobowiązuje go do promowania Gliwic podczas wydarzeń organizowanych w Arenie. Oficjalnie Marek Jarzębowski przyznaje tylko, że "oczywiście, sytuacja może być niezręczna".

Zarządcą hali jest spółka celowa Arena Operator powołana przez fundację Radan, sponsorującą m.in. gliwicki sport, której nieoczekiwanie miasto z tzw. wolnej ręki przekazało gospodarowanie obiektem po trzech nieudanych przetargach na operatora.

W jej zarządzie znalazły się osoby związane wcześniej ze spółką PL.2012+, która zajmowała się przygotowaniami do turnieju EURO 2012 w Polsce oraz nadzorowała budowę Stadionu Narodowego w Warszawie, którym do tej pory zarządza.

Wielokrotnie próbowaliśmy telefonicznie i e-mailowo skontaktować się z członkami zarządu spółki Arena Operator, by zapytać m.in. o to, co wpłynęło na decyzję o organizacji koncertu i czy osoby odpowiedzialne za planowanie wydarzeń są świadome satanistycznego charakteru zespołu. Ponownie otrzymaliśmy jednak odpowiedź tylko z biura prasowego hali.

"Arena Gliwice jest podmiotem miejskim i swoją ofertą stara się odpowiedzieć na potrzeby kulturalno-rozrywkowe wszystkich grup mieszkańców nie tylko Gliwic czy Śląska, ale także całej Polski i krajów ościennych. Zespół Slayer koncertuje na całym świecie i jego fani oczekują też koncertów w naszym obiekcie. Decyzja o organizacji koncertu w Arenie Gliwice była podyktowana dużym zainteresowaniem koncertami zespołu Slayer. Slayer wielokrotnie występował w województwie śląskim" - napisano.

Zapytaliśmy również o to, jak spółka odnosi się do bluźnierczej grafiki promującej koncert. "Zespół Slayer prowadzi działalność artystyczną, nie ideologiczną i tak też jest postrzegana przez nas ich twórczość. Postrzegamy zespół przez cel ich działania. Zarówno muzyka, teksty, jak i oprawa graficzna jest związana z działalnością artystyczną i nie może podlegać ocenie przez pryzmat ideologii" - czytamy w odpowiedzi.

Wniosek? Kiedy pytasz o satanizm na scenie - to ideologia. Kiedy uprawiasz satanizm na scenie - to sztuka.