05.12.2025
W ów dzień głusi usłyszą słowa księgi, a oczy niewidomych, wolne od mroku i od ciemności, będą widziały (Iz 29, 18)
Patrzę na bezlistne badyle w moim ogrodzie i powtarzam za Izajaszem: „Czyż nie w krótkim już czasie Liban zamieni się w ogród?”. Już za parę miesięcy także moja zagroda zachwyci zielenią i kwiatami. Żeby to uznać, nie muszę być wierząca. A może to ja jestem ogrodem, przymrożonym i suchym, z potencjałem wegetacji?
Izajasz dodaje: „W ów dzień głusi usłyszą słowa księgi, a oczy niewidomych, wolne od mroku i od ciemności, będą widziały”. W dniu w którym Ziemia przyjęła Emmanuela, Boga, który chce żyć życiem ludzi, wszystkie moje dzienne sprawy, jak ogród, dostały szansę na okazałość i piękno.
Nie mam problemu z wiarą w ożywczą moc wiosny, ale czy mam w sobie entuzjazm na myśl, że moje uszy otworzą się na Słowo Boga, oczy zobaczą Światło Chrystusa, nic mnie nie dotknie, nikt nie przydepnie, bo siłą wzrostu mojego „ogrodu” jest miłość Stwórcy?
Ewangelia wspomina dwóch uzdrowionych niewidomych. Zaraz… tylko dwóch odzyskało wzrok? Ilu chrześcijan przez wieki miało uzdrowione spojrzenie na świat, na siebie samego? Ile razy ja zmieniłam myślenie, bo usłyszałam i uwierzyłam Słowu? Niech każdy dzień jest tym dniem, w którym Ty przychodzisz. Amen.
05.12.2025
Gdy Jezus przechodził, ruszyli za Nim dwaj niewidomi, którzy wołali głośno: «Ulituj się nad nami, Synu Dawida!» Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: «Wierzycie, że mogę to uczynić?» Oni odpowiedzieli Mu: «Tak, Panie!»
Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: «Według wiary waszej niech wam się stanie». I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: «Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie!» Oni jednak, skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.
Ruszyli za Nim dwaj niewidomi, którzy wołali głośno: „Ulituj się nad nami, Synu Dawida”. Mt 9,27
Błogosławiona Matka Róża Czacka, która straciła wzrok w młodości, w wyniku nieszczęśliwego upadku z konia, w życiu dorosłym założyła zgromadzenie zakonne Służebnic Krzyża, bo jak sama mówiła, zaczęła bardziej widzieć oczami duszy. W swoich tekstach podkreślała, że ślepota ducha jest gorsza niż fizyczna utrata wzroku, ponieważ ona sprawia, że człowiek przestaje być uważny na innych, nie rozpoznaje prawdy. Widzi ból, a nie dostrzega łaski. W przeciwieństwie do bohaterów Ewangelii nigdy nie odzyskała sprawności fizycznej. Ten ewangeliczny obraz ostrzega, byśmy się strzegli ślepoty duchowej.
05.12.2025
Dziecko spotyka na swojej drodze kapłana, co następuje dalej? W świetle doniesień mediów dalej zdarzyć się mogą rzeczy straszne i to one zdominowały ostatnio naszą wyobraźnię. Ale warto pamiętać, że to wyjątki, a nie reguła. Tak samo zresztą jak wyjątkowe – i to w najlepszym tego słowa znaczeniu – było spotkanie naszego dzisiejszego patrona, liczącego sobie wtedy zaledwie 5 lat, z ks. Janem Bosko. Ks. Jan, który jeszcze wtedy nie był tym słynnym świętym kapłanem od salezjanów, po prostu zabrał na wyprawę swoich podopiecznych z oratorium. Wybór padł na miejscowość Lu Monferrato, gdzie mieszkał wtedy mały Filip. Wycieczka zjawiła się tam i poszła dalej, ale postać, głos i spojrzenie jej przewodnika utkwiła w pamięci malca na długo. Kiedy więc jako dziesięciolatek rozpoczynał naukę w gimnazjum salezjanów w Mirabello, bez trudu rozpoznał w jednym z nauczycieli ks. Jana Bosko. Rozpoznał i ucieszył się, a następnie przestraszył. Bo szybko do niego dotarło, że to spotkanie nie jest przypadkowe, że Bóg wzywa go do czegoś dużo większego niż ciężka praca na roli przy boku rodziców. Ponieważ jednak strach przed tym, co nieznane był większy niż wszystko inne, Filip opuszcza gimnazjum, wraca do domu i pomaga na gospodarstwie. Mijają lata, ale on nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca. Z każdym tygodniem, miesiącem i rokiem toczy bowiem wewnętrzną walkę ze swoim powołaniem. Na szczęście nie jest w niej osamotniony - ks. Jan prowadzi bowiem ze swoim byłym uczniem korespondencję, katechizuje, tłumaczy. W końcu po 10 latach przekonuje go do tego, by Filip wstąpił do salezjańskiego zakładu dla spóźnionych powołań. Tam dopiero odzyskuje spokój, składa profesję zakonną, przyjmuje kapłańskie święcenia. Za radą św. Jana Bosko nie przerywa jednak kształcenia, by sam mógł wkrótce stać się nauczycielem dla innych, a po latach także generałem Towarzystwa Salezjańskiego. Jeżeli kiedyś praca na roli wydawała mu się ciężka, to dopiero teraz na jego barki spadło wielokrotnie trudniejsze zadanie. Podołał mu jednak, bo właśnie to powołanie zobaczył ks. Bosko w tamtym pięciolatku z miejscowości Lu Monferrato. Bł. Filip Rinaldi podwoił zatem liczebnie zgromadzenie salezjanów, wysłał misjonarzy na krańce świata, wizytował placówki, organizował konferencje. Zmarł licząc sobie 75 lat - 5 grudnia 1931 roku.
05.12.2025
Zobacz cykl audycji Radia eM:
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07