29.06.2025
Opowieść Dziejów Apostolskich o uwolnieniu z więzienia apostoła Piotra nie wymaga jakiegoś specjalnego komentarza. Zwróćmy jednak uwagę na być może umykające szczegóły. Herod, który zaczął prześladować młody Kościół, to Herod Agryppa I, wnuk Heroda Wielkiego, który panował w czasie, kiedy w Betlejem narodził się Jezus, i zasłynął rzezią młodzianków, a bratanek Heroda Antypasa, który kazał zamordować Jana Chrzciciela i wzgardził Jezusem podczas wydarzeń Wielkiego Piątku. Agryppa umrze nagłą śmiercią zaraz po tym, jak pozwoli nazywać siebie bogiem. W opowieści uderza próżność, z jaką postępuje: zabija Jakuba, a gdy widzi, że to podoba się jego poddanym – Judea wraz z Jerozolimą była z łaski cesarza Klaudiusza jego nowym nabytkiem – zamierza też zabić Piotra. Charakterystyczne, że każe go strzec jak bardzo groźnego więźnia. Jakub, którego Herod kazał ściąć, to Jakub Większy, brat Jana, jeden z trzech apostołów, których Jezus wybrał na świadków niektórych wielkich wydarzeń. Jakub wspomniany na końcu czytanego dziś fragmentu to z kolei „brat Pański”, krewny Jezusa, który odgrywał ważną rolę w Kościele w Jerozolimie. Dom, do którego udaje się Piotr, należy do Marii, matki ewangelisty Marka. Zwraca uwagę, że przebywający tam są mocno wystraszeni tym, co się dzieje: Rode rozpoznaje głos Piotra, ale mu nie otwiera. A Piotr nie zamierza tu się schronić, pragnie tylko poinformować, że jest wolny, i udać się w sobie tylko znane miejsce.
Najważniejsze w tej opowieści jest cudowne ocalenie Piotra. Na ile była to realizacja Bożych planów wobec tego apostoła, a na ile wpływ na to miały gorące modlitwy Kościoła? Nigdy się tego nie dowiemy. Historia ta pokazuje nam, że Bóg może wszystko. Jeśli taka Jego wola – niezależnie od tego, czy wsparta ludzkimi prośbami, czy nie – wybranym przez Niego włos z głowy nie spadnie. Uratuje ich z największych opresji nawet w najbardziej zdawałoby się po ludzku nieprawdopodobny sposób. Dziś, gdy martwią nas wieści o różnych zagrożeniach, czyhających na nasze spokojne, dostatnie życie, warto o tym pamiętać. Wszystko w rękach Boga. A On naprawdę może wszystko.
29.06.2025
1. Paweł pisze swój list z więzienia w Rzymie. Czeka na rozprawę lub może już na wykonanie wyroku śmierci. Jest to więc swego rodzaju testament duchowy, ostatnie wyznanie. Apostoł Narodów jest świadomy, że czeka go męczeńska śmierć: „krew moja już ma być wylana na ofiarę”. Patrząc wstecz na swoje życie, wie, że dobrze wykonał misję zleconą mu przez Boga. W Listach Pawłowych często pojawiają się nawiązania do sportowej rywalizacji. Tak jest i tym razem. „W dobrych zawodach wystąpiłem”. Pada tu słowo agon, czyli dosłownie „walka”, którego Paweł używał wielokrotnie. „Zewnątrz walki, wewnątrz obawy” (2 Kor 7,5) – to jeden z opisów stanu jego ducha. Jakże nam bliski! Apostoł wie, że jego życiowa walka skończyła się zwycięstwem. Ale podium ustawione jest po drugiej stronie rzeczywistości, za metą śmierci. Tam na zwycięzcę czeka wieniec. Nagrodą jest Bóg.
2. Ileż w naszym życiu tych „agonów”, czyli walk z przeciwnościami, z własną słabością o wierność, o wytrwanie w wierze. Życie chrześcijanina nie jest spacerkiem. Wiara zawsze ma swój koszt, który trzeba ponieść. Do kielicha z krwią Chrystusa na ołtarzu trzeba dolać coś ze swojej krwi. Męczennicy przypominają nam o tym. Piotr i Paweł wedle tradycji zginęli w Rzymie w tym samym dniu, pieczętując krwią dzieło swego życia. Do listy wciąż dopisujemy nowe imiona. Wśród nich jest młody śląski ksiądz Jan Macha. Został wyświęcony 25 czerwca 1939 roku w diecezji katowickiej. Podjął pracę wikariusza we wrześniu 1939 roku. Już po dwóch latach został aresztowany i skazany przez niemieckich okupantów na śmierć przez zgilotynowanie. W ostatnim liście z więzienia napisał: „Idę przed Wszechmogącego Sędziego, który mnie teraz osądzi. Mam nadzieję, że mnie przyjmie. Moim życzeniem było pracować dla Niego, ale nie było mi to dane. Dziękuję za wszystko! Umieram z czystym sumieniem. Żyłem krótko, lecz uważam, że cel swój osiągnąłem. Nie rozpaczajcie! Wszystko będzie dobrze”. Bł. ks. Jan był zwykłym, pobożnym chłopakiem z Chorzowa. Nie chciał być bohaterem, ale wiedział, że trzeba robić swoje. W chwili próby wykazał się niezwykłą siłą ducha.
3. Paweł w więzieniu jest samotny, ale samotnością z Bogiem. Całe życie głosił, że łaska Boża ma pierwszeństwo przed ludzkimi czynami, że zbawienie osiągamy tylko dzięki Chrystusowi, a nasze czyny są jedynie owocem współpracy z Bogiem. Jest konsekwentny. Z jego słów przebija zaufanie do Pana, który jest wybawicielem i ostatecznym ocaleniem. Gdyby kazano nam dziś napisać duchowy testament, co byśmy chcieli napisać czy powiedzieć? Warto zrobić sobie takie duchowe ćwiczenie. Może ono skłonić do refleksji, czy nasz życiowy bieg jest wyścigiem o ziemskie trofea, czy szlachetną walką o podium w niebie. Świadectwo świętych jest zaproszeniem, aby stanąć do tych najważniejszych zawodów. W życiu, tak jak w sporcie, są różne poziomy wiekowe, różne wagi, różne ligi. W wyścigu do nieba każdy ma swój poziom, swoją ligę. Ważne jest to, aby biec do mety. Dzięki łasce każdy może zostać mistrzem.
29.06.2025
Jezus, słysząc od uczniów, w jak różny sposób świat Go postrzega, pytał uczniów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”. Dziś bardziej zastanawiamy się nad tym, czy chrześcijaństwo jest jeszcze człowiekowi przydatne. Dla niektórych ludzi jest ono tylko niesprecyzowanym konglomeratem etycznych żądań i wymogów, które różnie się prezentują w zależności od grupy wyznaniowej czy środowiska opinii, ale zasadniczo da się je sprowadzić do działalności społecznej i dobrego traktowania się nawzajem. Najczęściej zwolennicy takiego chrześcijaństwa przyjmują z Chrystusowej nauki tylko te elementy, które mogą zostać zaaprobowane przez opinię publiczną, na przykład zakaz zabijania niewinnych ludzi lub stosowania zbędnej przemocy. Odrzucają natomiast tę część nauczania Mistrza, której opinia publiczna nie jest w stanie zaakceptować, na przykład zakaz rozwodów lub naukę o karze wiecznej za nieodpokutowane grzechy. Inni sądzą, że chrześcijaństwo jest tożsame z instytucją bądź organizmem społecznym zarządzanym przez religijnych przywódców, w którym obowiązuje wyznawanie ściśle określonych formuł nazywanych prawdami wiary oraz regularne uczestniczenie w obrzędach religijnych.
Jeśli przez chrześcijaństwo rozumiemy niejasny humanizm etyczny, który odrzucił praktycznie wszystkie boskie elementy chrześcijaństwa, to trzeba stwierdzić, że chrześcijaństwo zawiodło. Wyzbywało się ono jednej Bożej prawdy po drugiej, usiłując wypracować kompromis ze światem. W rezultacie dostosowało się do kultur poszczególnych narodów, ale nie dostosowało nas do krzyża Chrystusowego. Jeśli przez chrześcijaństwo będziemy rozumieć branie udziału w religijnych rytach po to, by zyskać poczucie spełnienia obowiązku względem oczekiwań Kogoś tam, w górze, bądź chwilowej ulgi wiążącej się z powrotem do zgody z samym sobą, także zawiedzie ono pokładane w nim nadzieje.
Tymczasem Piotr konfrontuje się z pytaniem Mistrza, odpowiadając: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”, i w zamian słysząc od swego Pana, że jest skałą i ma klucze do królestwa niebieskiego. Wynika z tego, że w Piotrze będzie umieszczona gwarancja mocy i skuteczności chrześcijańskiej Dobrej Nowiny dla świata. Wyrasta ona ponad koncepcje udanego życia i ponad formuły rzetelnej religijności. Dzisiejsza debata duchowa toczy się wokół pytania o powszechnego Zbawcę ludzkości. Mają rację ci, którzy w Kościele wskazują na deklarację Dominus Iesus lub na porozumienie z Abu Dabi? Należy uparcie powtarzać, że droga zbawienia jest jedna, czy jest ona raczej wieloraka i pluralistyczna? Piotr, wsłuchany w głos Ojca niebieskiego, a nie w głos większości, z uporem i miłością przypomina wszystkim ludziom: „Ty jesteś Mesjaszem!”. Jan Paweł II powiedział: „Nie zbawi nas żadna formuła, ale konkretna Osoba oraz pewność, jaką Ona nas napełnia: »Ja jestem z wami!«”. Na takim uporze i na takiej miłości stoi Kościół. Bez nich zacznie on wiotczeć i zanikać. „Kto kocha, mówi jasno” – lubił powtarzać papież Benedykt XVI.
29.06.2025
Żonaty rybak z Galilei, człowiek ciężkiej, fizycznej pracy, którego sposób wysławiania – raczej niezbyt literacki – rzucał się od razu w uszy, rażąc swoją prostotą. A z drugiej strony rzymski obywatel z Tarsu, potomek rodu Beniamina, całym sercem faryzeusz, którego oczytanie szło w parze z łatwością wymowy. Jeden to opoka, a drugi prześladowca Kościoła. Po ludzku to dwa zupełnie odmienne żywioły – niczym ogień i woda – ich zetknięcie wróży katastrofę. A jednak z Bożej perspektywy tak różni od siebie święci Piotr i Paweł okazali się być filarami jednego, świętego, powszechnego Kościoła. Jak to możliwe? Bo Kościół nie jest ani piotrowy, ani pawłowy – Kościół jest Boży. To dlatego odmienność Apostołów nie rozsadziła tej wspólnoty, ale raczej poszerzyła przestrzeń jej oddziaływania. Poszerzyła i poszerza aż po dziś dzień, wraz z każdym ochrzczonym, który wnosi do Kościoła swój niepowtarzalny charakter, przeszłość, wrażliwość na Boże działanie. Dlatego świętując dzisiejszą uroczystość, śmiało możemy uradować się tym, że nawet największe indywidualności mogą w Bogu znaleźć swój wyraz i odpowiednie miejsce. Co prawda funkcja pierwszego biskupa Rzymu i Apostoła Narodów jest już od dawna obsadzona, ale w Kościele zawsze jest coś do zrobienia.
29.06.2025
Zobacz cykl audycji Radia eM:
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07