Święta racja.Sam gram w takim zespole chociaż tyle razy chciałem z tym skończyć żeby grać to co lubię.Nikt tego nie docenia.Zrobił się zamknięty komercyjny rynek dostępny dla wybranych.Liczą się TGD, Natalia Niemen, A.M Jopek i tylko paru innych obecnych na wszystkich większych imprezach.Reszta czasem jest traktowana jak podludzie - cieszcie się że możecie zagrać przed biskupem. Żenada!

Po wysłuchaniu dzisiejszej Ewangelii, a dokładnie komentarza do niej Pana Ireneusza Krosnego, powiedziałem do siebie "Jakie to jest mądre". Bo faktycznie jest tak, że jeżeli już ktoś próbuje ewangelizować, to sił i środków wystarcza mu na trochę, a potem wszystko się kończy. Do dziś, nigdy nie zastanawiałem się, dlaczego tak jest.

Jedynym sensownym powodem, by odwiedzić Mediolan czy Kolonię są wstrząsająco piękne gotyckie katedry, które tam są i tworzą oś tożsamości miasta. To jest właśnie kultura chrześcijańska. Podobnie jak freski w Kaplicy Sykstyńskiej, muzyka Bacha, Charpentiera czy Palestriny. Po SWII Kościół wycofał się rakiem z życia społeczno-kulturalnego w imię źle pojętego pluralizmu i skromności. I oto mamy zalew kościołów-bunkrów, budowanych tak, by można je było łatwo przekształcić w halę sportowo-widowiskową - vide Bazylika Miłosierdzia w Łagiewnikach z patykami na ołtarzu. Mamy szkaradztwa typu Golgota Beskidów i łzawe pieśniczki w liturgii.To kogo tu winić za ten stan rzeczy? Druga sprawa. Pisze Pan o zaspołach muzycznych grających po kościołach. Bez urazy, ale nie tam ich miejsce. Pan się dla nich domaga mecenatu Kościoła, bo grają "słusznie" a jak go nie dostaną, to pójdą robić co innego. I znowu, bez urazy, nie jest to sztuka wysokich lotów, żeby Kościół miał ją sponsorować. Widzi Pan różnicę między Palestriną a chłopcami z gitarami? Kościół był zawsze mecenasem sztuki wysokiej, a nie grajków, choćby najsłuszniejszych. Są media katolickie, tam zespoły mogą się promować. Koszt realizacji nagrań i wydania płyty obecnie jest do przejścia, a potem niech ludzie zagłosują portfelami, kupując owe płyty (lub nie, jeśli się nie spodobają).

W Biblii napisano, że „stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się” nie tyle chrześcijan „robiących” w promowaniu tzw. wartości chrześcijańskich (czy nawet tworzących chrześcijańską kulturę), co synów Bożych. I - jak dotąd - wciąż nie może się ich doczekać. Tych bowiem, którzy z rzadka pojawiają się niczym gwiazdy na firmamencie, skutecznie się gasi i skazuje na banicję.

Pozdrawiam z pracy z magazynu części motoryzacyjnych - muzyk chrześcijański.

Tomi Lee - to ty???

Nie prawda :) https://youtu.be/DZx4eLTYjiE

rozumiem, że mieli Państwo powód, by usunąć mój komentarz, w którym kulturalnie i merytorycznie przedstawiłem moje doświadczenia we współpracy z instytucjami kościelnymi, mówiąc zarówno o dobrych, jak i o złych stronach? Bo przecież musicie mieć jakiś powód do cenzurowania wpisów, które - nikogo nie obrażając - ukazują (i to nie wyłącznie), że czasem Kościół to ludzie ułomni, pyszni i grzeszni...

Jest to smutna prawda... jestem muzykiem po AM i w pewnym momencie odkryłem, że chcę grać tylko taką muzykę, która w sposób jawny mówi o Bogu, żadnej innej... Po latach zmagań dziś zastanawiam się, czy nie iść pracować do corpo... Kościół niestety z tą rzeczywistością nie radzi sobie, czego przykładem jest miniony ŚDM :/