107,6 FM

  • Greg
    19.08.2015 09:56
    Panie autorze Wypisuje pan tu jedno dziwactwo po drugim. Na koniec wychodzi, że najlepszym systemem jest niewolnictwo. By to wykazać robi pan nieuprawnione założenia i nadużycia.
    W tej przypowieści nie ma żadnych ”nawróconym w ostatniej chwili grzeszników” Byli tylko potencjalni robotnicy biernie czekający, czy gospodarz sam do nich przyjdzie. Ci „ostatni” stali tak prawie cały dzień Żadnego gospodarza nie szukali. Sam ich ściągnął.

    Pierwsi robotnicy najęli się za denara za cały dzień. Nie ma w przypowieści żadnej informacji że gospodarz zmienił zasady wynagradzania dla robotników wykonujących taki sam rodzaj pracy. Jeśli za dzień denar, to za pół dnia – pół denara, za ten sam rodzaj i za proporcjonalną ilość pracy . Ci „ostatni robotnicy” zostali wynagrodzeni jak ci, co ciężko pracowali cały dzień w znoju i spiekocie. Zgodzili się na to, znając warunki pracy, więc nie mają podstaw domagać się więcej denarów za jeden dzień pracy. Ale zgadzając się, nie wiedzieli, co się jeszcze zdarzy. Gospodarz najął następnych robotników za denara za pół dnia, za ćwierć, wreszcie za godzinę pracy, co okazało się na końcu Skoro tak to gospodarz zaplanował, ci pierwsi robotnicy mają słuszną podstawę do protestu, bo jest to jednoznaczna niesprawiedliwość: albo gospodarz powinien zapłacić wedle miary jednej godziny ,po denarze, jak dał tym ostatnim, więc tym pierwszym po 10-12 denarów, albo tych co przyszli po pierwszych robotnikach zapłacić wedle stawki tych pierwszych – miarą jednego denara za cały dzień pracy.
    W stosunkach miejscowych pracy, robotnicy wiedzą jakie są stawki i za co. Stawki te bywają różne, ale w niewielkich granicach. Ci pierwsi podjęli pracę uznając proponowane wynagrodzenie za powszechnie stosowane w tej pracy. Ci ostatni otrzymali kilkanaście razy więcej wobec proporcji włożonej pracy.
    Na koniec zaś gospodarz mówi do tych czujących niesprawiedliwość potraktowania „przyjaciele” co jest jawną kpiną.
    Gospodarz „może zrobić co zechce” ze swoimi pieniędzmi. Jest to ćwierćprawda. Może, ale robotnicy także „mogą zrobić co zechcą” i poczuć się oszukani. Wyniknie z tego wyłącznie konflikt. A gospodarz mający opinię nieuczciwego sam sobie zaszkodzi.

    W stosunkach ludzkich robotnicy słusznie żądają jasnych i sprawiedliwych zasad dla wszystkich. Tak to musi działać, inaczej wybuchają rewolucje. Pan to wie. W tej sprawie papież Franciszek pojechał z pielgrzymką do Ameryki Łacińskiej, dopominać się o godną płacę i warunki życia dla każdego. Św Jan Paweł II także dopominał się o godną płacę O tak godną, żeby zarobek ojca rodziny wystarczył całej rodzinie: niepracującej zarobkowo żonie i licznym, po katolicku spłodzonym i szczodrze wychowywanym dzieciom.

    Pan zaś tak dłubie w tej przypowieści, żeby wychodzi na to, że dobrze jest, jak jest niesprawiedliwie. Że dobrze jest, jak ten co ma pieniądze może robić co chce, dowolnie zmieniając zasady, wedle swojego widzimisię. Nich się więc robotnik nie burzy na niesprawiedliwość i siedzi cicho Albo niech się w swoim upominaniu o uczciwe zasady pracy nie powołuje na Jezusa i Pismo, bo ono mówi mu, że dobrze jest, jak jest niedobrze.

    Żaden człowiek pracy nie kupi takiej niesprawiedliwości.
    „Królestwo Niebieskie” rządzące się takimi zasadami nie jest dla ludzi. Może dla aniołów Jest to królestwo kalwińskiej predestynacji: cokolwiek zrobisz, i tak nie ma to znaczenia Ci co do królestwa trafią już zostali wybrani, wedle nieznanych ludziom zasad: możesz pracować godzinę, minutę, a inni cały dzień, całe życie – to nie ma znaczenia. Miara jest nieznana nikomu.
    • Scyntylator
      19.08.2015 16:00
      Jakiej niesprawiedliwości? Już pomijam fakt, że gospodarz zachował się uczciwie - umówił się z robotnikami na denara, Ci się zgodzili na to i denera otrzymali. Nie ma w tym żadnego oszustwa. A że inni co pracowali mniej też otrzymali denara to też nie jest oszustwem - gospodarz umówił się z nimi na denara - i mógł, jego pieniadze, i dał im denara. A na pewno nikt nie zmieniał zasad. Bo zmiania byłaby wtedy, gdyby umówił sie na denra a dał mniej. Nie umawiał sie także, z pierwszymi robitnikami, że następnym mniej zapłaci. Po prostu powiedział, że jest praca, otrzymają za nia tyle, a tyle i wywiązał się z umowy. Żadnych zmian zasad

      Ale nie o to głównie chodzi w tej przypowieści. Bo jest to przypowieść i tak ją należy traktować. Ona nie mówi o wynagradzaniu pracowników - to tylko pewna metafora. Chodzi w niej o zbawienie - zarówno osoby, które cale życie zachowuja się zgodnie z przykazaniami, jak i grzesznicy, którzy nawrócą się pod koniec życia mogą osiagnać zbawienie. I bunt osób, które starały się całe życie, jest z grudtu niechrześciajaśki - bo chrześciajanin ma żyć miłosćią. Naprawdę, nie wiem jak można w tej przypowieści widzieć, wskazówki co do realnego wynagradzania pracowników. Przecież nie o to w niej chodzi! Jeszcze raz podkreślie - to jest przypowieść, nie podręcznik co do zarządania w przedsiębiorstwie.
      • Greg
        19.08.2015 23:11
        to jest pewna nowość: Biblia jako metafora.
        Metafora to coś takiego, co można sobie z wielką dowolnością rozumieć tak, inaczej, lub w ogóle nie rozumieć.
        Jeśli Biblia ma być metaforą, to sobie dajmy spokój z tym, że to "Słowo Boże", bo nie wiadomo, co oznacza.
        Skutek metaforyczności Biblii jest taki, że chrześcijaństwo ma wiele tysięcy wyznań I każde z nich twierdzi, że ono jedyne dobrze rozumie co mówi Bóg w Biblii, a wszystkie pozostałe wyznania nie rozumieją.
        Dla jednych hostia to żywe ciało Pana Jezusa, a dla innych chrześcijan to metafora Jezusa, a naprawdę to jest to co widać - ciasteczko. Dla jednych Niepokalane Poczęcie to rzeczywistość, dla innych to tylko taka przenośnia. Dla Jednych Jezus jest równocześnie i w pełni Bogiem i w pełni czlowiekiem, dla innych to tylko taka metafora, bo jest tylko Bogiem, albo tylko człowiekiem, albo tylko półbogiem, albo tylko świętym, czy tylko prorokiem.

        Przypowieść Jezusa mówi bardzo konkretnie o sytuacji na ziemi i pracy robotników, to jest napisane jednoznacznie natomiast na ile to może dotyczyć Królestwa Niebieskiego, to już wcale nie jest pewne.
        Nizależnie od tego, opowieść ta zawiera niesprawiedlowość i co do świata na ziemi i co do "Królestwa Niebieskiego".

        doceń 0
        0
    • RaBi
      19.08.2015 23:57
      Drogi @Gregu

      Z tego co piszesz wnioskuję, że nic a nic nie rozumiesz z tej przypowieści.

      Treśćtej przypowieści zaczyan się pouczeniem:
      "Królestwo niebieskie jest podobne do..."

      a więc na czympolega te podobieństwo?
      Nie na pracy za denara i nie na "leniuchowaniu jak w "Ranczo".
      Królestwo niebieskie opiera się na dobroci i miłosierdziu bożym. Każy może tam trafić i nie ważne kiedy tam się uda, i nie ważne jak długo wierzył ("pracował dla Boga") - zapłatą za wiarę/pracę jest życie wieczne w Królestwie niebieskim.

      A teraz zagadka dla Ciebie @Gregu:
      Ile to jest 1/11 z nieskończoności/wieczności (w przypowieści - denar)?
      Ile to jest 11 x nieskończoność/wieczność?

      Parafrazując doskonały dowcip o Chuck'u Norris'e
      - Kto policzył do nieskończoności?
      - @Greg i to 11 razy!

      Pozdrawiam
      RaBi
      doceń 1
  • Anna
    19.08.2015 13:09

    Wyjaśnienie tej przypowieści jest stosunkowo proste i nie zaprzecza ona wcale ludzkiej logice - wręcz przeciwnie.

    Pierwsi robotnicy pracowali normalnie za umówioną stawkę - bo otrzymali pracę już z samego rana. Przepracowali więc dniówkę zgodnie z umową.

    Pozostali, na pytanie gospodarza, czemu stoją bezczynnie, odpowiadają: "Bo nas nikt nie najął." Oni chcieli pracować i byli gotowi pracę podjąć, ale nie było pracodawcy. Dlatego denar, który oni także otrzymali zawiera w sobie - można by rzec - zasiłek dla bezrobotnych i wynagradza im także czas niepokoju i oczekiwania na zatrudnienie - czego nie doświadczyli ci pierwsi.

    Kto był bezrobotny, kto z niepokojem oczekiwał na ofertę pracy, doskonale zrozumie, o co chodzi.

     

    Prymas Wyszyński, komentując ten fragment Ewangelii, powiedział: "Jaki to stary problem - bezrobocie!"

    • Greg
      19.08.2015 18:47
      To jest wyjaśnienie bajkowe.
      Nie wiadomo, czy chcieli pracować,
      Nie wiadomo, czy nie zostali najęci dlatego, że się nie nadawali do pracy: nie znali się, chorzy, leniwi, kłótliwi, nie chcieli się zgodzić na oferowaną stawkę, stali bezczynnie bo woleli się nie pokazywać żonom na oczy, albo woleli własne towarzystwo - jak w serialu "Ranczo"
      Powodów nie znamy i wdawanie się w spekulacje niczego nie rozwiązuje, a zaciemnia.

      Natomiast dawanie zapłaty "rekompensacyjnej" za pół godziny pracy w wysokości całej dniówki jest korupcją i nieuczciwością wobec ciężko pracujących: lepiej nie pracować cały dzień, ale dostać jak ze pełen.
      To problem stary, jak praca - jedni ciężko pracują, a drudzy znacznie mniej, ale żyją z tych pracujących.

      Prymas Wyszyński sobie westchnął - i na tym koniec.
      doceń 0
  • Maluczki
    19.08.2015 15:16
    Czy jest jakaś większa wartość niż zbawienie?
    Czy człowiek swoją pracą może zapracować na zbawienie?
    Denar z przypowieści nie jest zapłatą za pracę, tylko obrazuje zbawienie. Pan Bóg daje ludziom zbawienie ze swojego miłosierdzia, a daje je tym, którzy o to zbawienie szczerze proszą. Praca jest tylko wyrazem tej prośby. Nie można zbawienia kupić.
    doceń 1
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.