107,6 FM

Ksiądz złapał złodzieja

Ale policja już go wypuściła. Miał własne klucze do kościoła.

W piątek po wieczornej Mszy św. ks. proboszcz Marian Kubecki zamknął kościół w podcieszyńskim Dębowcu i wrócił na plebanię.

Dziesięć minut później parafianie, którzy nie spieszyli się z powrotem do domu, przyszli powiedzieć, że ktoś kręci się przy wejściu do kościoła.

Kiedy wraz z księdzem poszli sprawdzić, czy coś złego się nie dzieje, okazało się, że złodziej jest już w środku.

- Jak to możliwie, skoro przed chwilą sam zamknąłem kościół - zastanawiał się ksiądz proboszcz, wykręcając numer policji. Potem dyskretnie raz jeszcze przekręcił zamek w drzwiach wejściowych.

Funkcjonariusze przyjechali natychmiast. Weszli do kościoła przez zakrystię. W przedsionku zastali mężczyznę usiłującego opuścić budynek. Podczas rewizji znaleźli przy nim dwie świece Caritas, cztery paczki opłatków, wyrwaną ze ściany skarbonkę, w której było 29 złotych oraz... komplet kluczy do kościoła.

Włamywaczem okazał się człowiek, któremu proboszcz pomagał przez długi czas, najmując do drobnych prac porządkowych, dożywiając a nawet oddając na kilka miesięcy mieszkanie w dawnej organistówce. Na początku tego roku, po wielu miesiącach korzystania z proboszczowej dobroci, mężczyzna zniknął.

- Ludzie mówili, że znalazł schronienie gdzieś w Cieszynie - mówi ks. Kubecki.

Teraz wrócił do Dębowca. Nie przyszedł do księdza, nie poprosił o pomoc. W poszukiwaniu łatwej zdobyczy wtargnął do kościoła.

- Widocznie w czasie, gdy pomieszkiwał i pracował w parafii zdobył zapasowy komplet kluczy do kościoła, którym teraz się posłużył - uważa proboszcz.

Po wyjaśnieniu sprawy mężczyzna został zwolniony. Prawdopodobnie czeka go kara za to, co zrobił. Jednak ze względu na nikłą wartość materialną wyrządzonych szkód nie należy oczekiwać, że zapadnie w tej sprawie jakiś miażdżący wyrok.

- Dziś policjanci przywieźli go do Dębowca i pozwolili zabrać porzuconą tu przez niego torbę z jakimiś osobistymi rzeczami - wyjaśnia ks. Kubecki.

Włamania do kościołów oraz obiektów parafialnych na Podbeskidziu nie należą do rzadkości. W kościołach łupem złodziei najczęściej padają skarbonki, na plebaniach kradnie się rynny, pieniądze z ofiar, czasem także wyposażenie biurowe. Wiele tego rodzaju spraw udaje się wyjaśnić, choć straty trzeba pokrywać i tak z ofiar wiernych.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama