107,6 FM

Gwałtownicy do królestwa!

W najnowszym „Gościu Niedzielnym” znajdziesz rozmowę Marcina Jakimowicza z Marcinem Zielińskim, ewangelizatorem, liderem skierniewickiej wspólnoty „Głos Pana”.

Mowa o desperackim czekaniu na uzdrowienie i zapłaconym rachunku. Ten wywiad naprawdę dodaje skrzydeł. I już przynosi ogromne owoce.

Marcin Jakimowicz: Czytasz, że Jezus nie powiedział nikomu „zaakceptuj swoją chorobę”, o tym, że „uzdrawiał wszystkich” a potem modlisz się za chorych i… nie widzisz żadnego przełomu.
Marcin Zieliński: Łatwo się zniechęcić, zrezygnować, powiedzieć: „Trudno, taka jest wola Boża”. Ostatniego dnia tych wakacji dowiedziałem się, że szefowa pensjonatu miała poważny problem z opuchniętą kostką. Czy można wyobrazić sobie lepszy punkt wyjścia do opowieści o Jezusie? (śmiech).

Troszkę poczekałeś na owoce swej posługi…
Prawie pięć lat. Nie odpuszczałem. Mówiłem: „Jezu, przecież Ty chcesz uzdrawiać! Czytam o tym w Biblii”. Słuchałem mnóstwa świadectw i sam modliłem się nad ludźmi: w szkole, na ulicy, w szpitalach, w Tesco. Podchodziłem do chodzących o kulach, do chorych i… nie działo się nic. To rodziło frustrację

Dlaczego nie odpuściłeś?
Bo czytałem ewangelię. „Tym zaś, którzy uwierzą takie znaki towarzyszyć będą”. Wiesz, ja po swym nawróceniu widziałem księdza, bardzo ważną dla mnie osobę, przez którego ręce Bóg uzdrawiał, dotykał ludzi. A kapłan ten powiedział: „Wy też tak możecie!”. Byłem młodziutkim chłopakiem i naprawdę wziąłem sobie te słowa do serca. One we mnie pracowały. Dlatego nie odpuszczałem. Byłem tak zdesperowany, że godzinami modliłem się o przełom. Pościłem, stawałem w środku nocy na uwielbienie. Kiedyś zdesperowany krzyczałem tu, w swoim pokoju.

Cały wywiad w najnowszym „Gościu Niedzielnym”!

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama