107,6 FM

Ból zagubienia, radość odnalezienia

„Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?”

Okazuje się, że nawet w Świętej Rodzinie zdarzają się takie sytuacje. Dziecko, które gubi się rodzicom. Co robią Rodzice? Szukają zguby. W tej jedynej scenie z życia nastoletniego Jezusa, którą przekazuje Ewangelia, jest kilka znaczeń. Najpierw całkiem dosłowne. Nie da się upilnować nastolatka, nawet takiego Nastolatka. To pociecha dla rodziców, którzy mają kłopoty z dziećmi. Czy są tacy, którzy ich nie mają? Ból serca, o którym mówi Maryja, dotyka każdą matkę i ojca. Dzieci mają to do siebie, że się gubią, te większe i te mniejsze. I niekoniecznie w świątyni. Kochający rodzice zawsze będą drżeć o swoje dzieci. Dziecko musi wylecieć z gniazda, pójść swoją drogą. Taka kolej rzeczy. Ale dla rodziców wybory ich własnych dzieci bywają często czymś niezrozumiałym. „Oni jednak nie zrozumieli, co im powiedział”. Tak to po prostu jest. Na przemian gubimy się i odnajdujemy.

Popatrzmy teraz na tę samą scenę inaczej. Jezus jest Synem Boga, jest Bogiem. Bywa tak, że gubimy Jezusa, Boga. Skoro przy darzyło się to Maryi i Józefowi, i nam się może zdarzyć. Utrata Boga powoduje ból serca. Zaczynamy Go szukać, ale nie od razu odnajdujemy. „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?”. To zdanie, kryje w sobie podpowiedź, gdzie szukać Boga. W tym, co jest wolą Ojca. Także dla nas. Kiedy pytasz siebie, czego oczekuje od ciebie Bóg, i wchodzisz na tę drogę, prędzej czy później Go odnajdziesz. Nie trzeba wszystkiego rozumieć, ale warto, jak Maryja, chować w sercu wszelkie wspomnienia.

I jeszcze jeden klucz. Znajdujemy go w słowach: „Po trzech dniach Go znaleźli”. To zapowiedź Paschy Pana. Jezus ukrzyżowany zgubił się w śmierci na trzy dni. Zgubił się w Otchłani, bo taka była wola Ojca, bo chciał wypełnić zleconą Mu misję do końca. Chrystus stał się nową świątynią, doskonalszą niż ta z kamienia w Jerozolimie. Przez swoją ofiarę zastąpił raz na zawsze wszelkie ofiary Starego Przymierza. Odnaleźli Go po trzech dniach, żyjącego, głoszącego życie większe niż śmierć.

„Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi”. Jezus jako człowiek rozwijał się, dojrzewał. W czterech wymiarach: „w mądrości” – czyli umysłowo, „w latach” – czyli fizycznie, „w łasce u Boga” – czyli w relacji z Bogiem, duchowo, „w łasce u ludzi” – czyli w relacjach z ludźmi. Tego chce dla nas kochający Bóg. Chce naszego rozwoju umysłowego, fizycznego, duchowego i w relacjach z ludźmi. Miłość rodziców do dzieci pragnie tego samego. Każda miłość pragnie doskonałości osoby kochanej. Każda miłość jest niestrudzona w odnajdywaniu tego, kogo kocha. Nie poddaje się nawet wtedy, gdy nie rozumie. Kochające serce przechowuje w pamięci nie tylko chwile radosne, ale i te bolesne. Bo miłość wie, że nie da się ominąć rozczarowania, zagubienia, niezrozumienia, zranienia. Ale miłość zamienia te bolesne wydarzenia w szczeble do wzrostu w miłości.

 

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama