publikacja 11.05.2016 09:38
Sejm wysłucha w środę informacji rządu o wynikach audytu rządów PO-PSL - posłowie w głosowaniu tuż po rozpoczęciu obrad Sejmu rozstrzygnęli punkt sporny. Sprzeciw w sprawie informacji zgłosił klub Platformy.
Za przedstawieniem audytu głosowało 244 posłów, przeciw było 188, wstrzymało się 3 posłów. "Raport o stanie spraw publicznych i instytucji państwowych na dzień zakończenia rządów koalicji PO-PSL (2007-2015)" przedstawiała najpierw premier Beata Szydło, następnie będą to robić poszczególni ministrowie.
Wcześniej Sejm nie zgodził się na wniosek Nowoczesnej o przerwę w obradach, aby rząd mógł dostarczyć posłom raport w formie pisemnej. Posłowie nie zgodzili się także z wnioskiem Platformy, żeby przełożyć o tydzień rozpatrywanie raportu.
Poseł Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna) złożył wniosek o przerwę w obradach, aby w czasie przerwy rząd mógł dostarczyć posłom raport w formie pisemnej lub elektronicznej. "Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której do dokumentu, przygotowanego przez wszystkie ministerstwa i agencje rządowe przez sześć miesięcy, możemy się odnieść podczas 10-minutowych wystąpień. Jest to sytuacja kuriozalna" - podkreślił.
Meysztowicz poinformował, że w sytuacji, gdy posłowie Nowoczesnej nie otrzymają raportu w formie pisemnej, tak aby mieli czas na zapoznanie się z nim, to klub Nowoczesnej zagłosuje przeciwko wprowadzaniu punktu do porządku obrad.
Poseł Stefan Niesiołowski (PO) złożył wniosek o przełożenie rozpatrywania raportu o tydzień do następnego posiedzenia Sejmu. "Nie jesteśmy przygotowani do dyskusji nad audytem, nie interesuje mnie do czego jest przygotowany klub PiS" - podkreślił.
"Pojawiają się takie głosy, że dyskusja o tzw. audycie ma związek z sobotnią manifestacją w Warszawie. Absolutnie nie podzielam tych niegodnych insynuacji. Ta manifestacja, na którą przyszła garstka ludzi drugiego sortu, o ubeckich powiązaniach i agenturalnych konotacjach, całkowicie się nie udała. Jak było widać w telewizji publicznej na ulicy były tylko garstki ludzi, ulice były zupełnie puste i w związku z tym twierdzenie, że debata ma przykryć tą nieudaną manifestację, jest kolejną insynuacją i szkalowaniem Polski" - ironizował Niesiołowski.
Jak dodał, "pojawiają się też takie opinie, że PiS po swoich nieudolnych 5 miesiącach (rządów), to było jedno pasmo sukcesów, Polska jest kwitnącą demokracją, a ludzie na ulicach głównie wznoszą prorządowe okrzyki i wychwalają wielkiego przywódcę". "Takie niegodne insynuacje się pojawiają, dlatego chciałem, żeby marszałek Sejmu dał (im) odpór" - podkreślił.
"Pan Bóg stworzył świat tylko po to, żeby na nim się pojawił PiS i żeby do kogo miał przemawiać Jarosław Kaczyński" - żartował poseł PO.
Poseł PiS Maciej Małecki przekonywał z kolei, że koalicja PO-PSL przedstawiła już raport i stanie państwa, a tym raportem była debata budżetowa. "Przez pół nocy informowaliście nas i domagaliście się pieniędzy; dowiedzieliśmy się od państwa, że w Polsce są zawalające się wiadukty, nieprzejezdne drogi, wioski odcięte od świata" - zaznaczył.
"Polacy mają prawo otrzymać informacje od ministrów, którzy przejęli poszczególne resorty i odpowiedzialność za państwo" - ocenił poseł PiS.
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07