107,6 FM

W średniowieczu niczego nie marnowano! przejdź do galerii

Jarmark św. Małgorzaty na 725-lecie Nowego Sącza.

Pokazami rycerskimi, występami średniowiecznych trup teatralnych i koncertem dawnej muzyki zostali przywitani goście, którzy zawitali na Jarmarku św. Małgorzaty w Nowym Sączu.

Dla odwiedzających miasto przygotowano wiele atrakcji. Na targu swoje kramy rozłożyli garbarze, mincerze, zielarze, kowale, tkacze, alchemicy i wielu innych. Każdy mógł spróbować swoich sił w średniowiecznej kaligrafii, wybić własną monetę, zaprojektować ozdobę lub poznać tajniki sztuki garncarstwa.

Targ rozpoczął się w sobotę, 15 lipca. W tym roku mieszkańcy świętują 725-lecie aktu lokacji miasta wydanego przez króla Czech i Polski Wacława II. Dlatego uczestnicy corocznego Jarmarku, nazwanego na cześć patronki miasta, mają szczególny powód do zabawy.

- Jarmarki były bardzo ważnym wydarzeniem w średniowiecznym społeczeństwie. Był to okres, w którym monopole cechowe i przywileje miasta, takie jak ustalanie cen maksymalnych i minimalnych lub przymus sprzedaży przywiezionych towarów, były chwilowo zawieszane. Dlatego przyciągały one tak duże tłumy i cieszyły się znacznym zainteresowaniem kupców. Z tego powodu przyczyniały się do wzrostu bogactw i znaczenia miast - opowiadał o dawnych jarmarkach herold na Placu Kolegiackim przy bazylice św. Małgorzaty.

Rzemieślnicy nieskrępowani tajemnicą cechową chętnie dzielili się wiedzą i opowiadali o metodach produkcji swoich towarów.

- Pozyskaną koło Rzeszowa wodę solankową podgrzewa się w glinianych garnkach, z niewielkim otworem na górze, tak by para miała ujście, a większość soli osadzało się na ściankach naczynia - mówi o swoim zajęciu warzeliczka, jednocześnie częstując przechodzących ziołowymi naparami.

- W średniowieczu nie posiadano wiele i z tego powodu niczego nie marnowano. Z jednego kła potrafiono zrobić rękojeść do noża lub miecza, solniczkę i kilka guzików - dodaje.

- Dobre odegranie postaci jest skomplikowane, trzeba mieć trochę zdolności aktorskich oraz dobre rekwizyty, dobry strój - mówi Piotr Radzik, lider Sądeckiego Rycerstwa Zakonu Księżnej Kingi.

- Koszt przygotowania takiego stroju to nie tylko kilkaset złotych w przypadku codziennych średniowiecznych ubrań, a kończąc nawet na kilkunastu tysiącach przy zbroi bojowej, ale również czas, jaki na to poświęcamy. A może on sięgać nawet kilku miesięcy. Nasze wystąpienia w większości są przygotowywane odpowiednio wcześniej, piszemy scenariusz, uczymy się dialogów, ćwiczymy na spotkaniach. Czasami jednak zdarza się konieczność improwizacji. Na taką ewentualność mamy przygotowane zarysy średniowiecznych scenek rodzajowych, natomiast szczegóły musimy ustalać na bieżąco - kontynuuje.

W jarmarku oprócz średniowiecznego rycerstwa i rzemieślników prezentowały się wędrowne grupy teatralne, zespół muzyki dawnej z Węgier, a także nowocześniejsza formacja - 1 Pułk Ułanów Krechowieckich.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama