publikacja 06.08.2017 23:58
Kard. K. Nycz: Uczmy się od niego miłości, także do nieprzyjaciół.
Mszę św. odprawiono w grocie lurdzkiej
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
- To miejsce znałem z opisu kardynała, z jego bardzo szczegółowych zapisków więziennych, które prowadził w każdym z miejsc uwięzienia, więc mogłem je sobie wyobrazić, choć wtedy oczywiście wyglądało gorzej. (...) Głęboko wierzę, że to miejsce, zwłaszcza po beatyfikacji, będzie jednym z tych, do których jeszcze bardziej pielgrzymować będą ludzie, by się modlić do Boga przez jego wstawiennictwo - mówił podczas homilii kard. Nycz.
W nawiązaniu do jubileuszu objawień fatimskich dary podczas Mszy św. przyniosły dzieci przebrane za pastuszków: Łucję, Franciszka i Hiacyntę...
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
Dziękując mu za przybycie i wyrażenie naszych powinności i pamięci o Prymasie Tysiąclecia, bp Andrzej Czaja dodał: - Ilekroć tutaj jestem, słyszę pianie koguta. My to z kart Pisma Świętego kojarzymy jednoznacznie - Piotr gorzko zapłakał. Z Piotrusia narodził się Piotr - opoka. Myślę, że warto zadbać o to, by to miejsce było też miejscem pokuty narodu i czerpania z testamentu duchowego kard. Wyszyńskiego. Nam też trzeba nieraz gorzko łzy lać. Pokuta to rugowanie tego wszystkiego, co nas od Boga oddziela. Potrzeba dziś pokuty, bo dobra zmiana potrzebuje poszanowania prawa Bożego, umiłowania człowieka i szacunku dla jego godności. Nie zawsze nam to wychodzi i mam na myśli nie tylko polityków. Dla tych, którzy będą tak traktować to miejsce, to wzniesienie będzie wzniesieniem przemienienia - naszego w Chrystusie.
Do Franciszkańskiej Rodziny Świeckich należy także tzw. RMF czy Rodzina Młodzieży Franciszkańskiej, która przyjechała tym razem z o. Teofilem
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
Na obchody przyjechali ludzie z całej okolicy, ale też duża grupa młodzieży z Mińska Mazowieckiego, która gości na koloniach w pobliskiej Wieszczynie, Rodzina Młodzieży Franciszkańskiej, a także całe rodziny.
- Dla nas to jest taka tradycja, przyjeżdżamy co roku tu i na Górę Świętej Anny. Tym razem od nas są cztery pokolenia. To miejsce spotkań śląskiej społeczności. Ja jeszcze pamiętam, jak się jeździło tu koleją z Białej do Prudnika, brało się koszyki z jedzeniem i spędzało tu cały dzień. Trzeba to zaszczepiać od maleńkości... - mówi Brygida Gajda z Ligoty Bialskiej. Przyjechała tu z mamą Dorotą Zając, córką Anną Wilde, zięciem Michałem i ich córeczkami - dwuletnią Milenką i sześciotygodniową Izabelą.
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07